Kaczyński pozostaje przy władzy. "Jeszcze nie przegrał wyborów" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 14.10.2019

Kaczyński pozostaje przy władzy. „Jeszcze nie przegrał wyborów”

Poznajemy oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych 2019 roku. Okazuje się, że Polacy z dużą łaskawością przyjęli propozycje programowe i sposób ich wdrażania przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego. W sumie trudno się dziwić, bo prezes PiS zrobił coś, na co żaden polityk przed nim się nie odważył – zaczął przekazywać wyborcom gotówkę. Z kolei Grzegorz Schetyna – lider przeciwnego bloku politycznego po raz kolejny udowodnił to, o czym wszyscy wiedzieli – słabość w bardzo wielu wymiarach. Platforma Obywatelska notuje wynik gorszy niż 4 lata temu, dodatkowo nie dysponuje dziś jakimkolwiek potencjałem pozwalającym przeciwstawić się Zjednoczonej Prawicy.

Koncepcja 500+, która jest symbolem programowego fundamentu zaproponowanego przez Jarosława Kaczyńskiego, za którym kryje się koncepcja przekazywania Polakom gotówki, nie jest pomysłem genialnym, sam Kaczyński także geniuszem politycznym nie jest, ale niewątpliwie to pomysł sprytny. Może się jednak okazać – a coraz więcej na to wskazuje – że negatywne skutki tak stworzonego programu zdążą dotknąć rząd Zjednoczonej Prawicy. Jeśli kryzys miałby nadejść – oby nastąpiło to w ciągu najbliższych czterech lat, a nie zostało dopisane do politycznego rachunku dla następców, bo za decyzje, także w planie długofalowym, trzeba odpowiadać.

Jarosław Kaczyński dał Polakom coś, czego jako narodowi od dawna nam brakowało, a na co zawsze byliśmy bardzo uwrażliwieni. Chodzi o iluzję naszej wielkości, wyjątkowości, siły i bohaterstwa, czyli polską piętę Achillesa. Ten sprytny socjotechniczny zabieg stosowano wobec Polaków od wieków – stąd choćby niemal wszystkie przegrane powstania, których byliśmy moralnymi zwycięzcami; wygrana druga wojna światowa, która de facto okazała się dla nas przegrana; później liczne wojskowe sojusze, które – jeśli przynosiły korzyści – to tylko naszym partnerom, do nas wracały jedynie trumny z poległymi żołnierzami… Pamiętamy z pewnością wojnę w Afganistanie, do której zaprosili nas Amerykanie, później wojnę w Iraku… Amerykanie i ich partnerzy zrobili na niej doskonały interes ekonomiczny, przejęli także wpływy polityczne w regionie i mają je do dziś… Nam pozostały pamiątkowe odznaczenia – Gwiazda Iraku i Gwiazda Afganistanu, wiele ofiar i jeszcze więcej inwalidów – weteranów okaleczonych fizycznie i psychicznie, o których dziś nikt już nie pamięta.

Obecnie w sposób niemalże szaleńczy dokonujemy od Amerykanów zakupów sprzętu wojskowego. I znów wierzymy, że nasz „partner strategiczny” jest wobec Polski prawdziwym przyjacielem i na pewno zarówno sprzęt jak i cena będą atrakcyjne. Nic z tego, a naiwność w polityce to grzech bardzo poważny.

Jarosław Kaczyński wmawia Polakom, że Amerykanie są naszymi największymi sojusznikami i na wypadek wojny, jesteśmy bezpieczni. Tymczasem bardzo prawdopodobne, że Donald Trump nie wie nawet dokładnie, gdzie znajduje się „Poland” i czy nie przypadkiem tam, gdzie „Holland”… I słusznie, bo dla USA nie jesteśmy żadnym partnerem.

Wstaliśmy z kolan w stosunku do Unii Europejskiej – tak głosi propagandowy przekaz płynący z ust Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem od 4 lat nic korzystnego dla nas w Unii nie wywalczyliśmy. Pokrzykiwanie na jej przywódców przyniosło tylko taki efekt, że już wkrótce ceny prądu dla indywidualnych odbiorców znacznie wzrosną, za nimi wszystkie pozostałe ceny dóbr i usług. Będziemy płacić za energię znacznie więcej, ale za to już nie będąc na kolanach…  Nic w tej sprawie nie wywalczyliśmy, nie byliśmy w stanie nawet spróbować podjąć z Unią Europejską politycznej gry, która mogłaby cokolwiek pozytywnego przynieść dla Polski.

Mamy także już bardzo silną armię, którą w istotny sposób wzmocniły Wojska Obrony Terytorialnej, czyli amatorzy wojskowości poprzebierani w mundury, którzy na weekendowych kursach mają zgłębiać trudne wojskowe rzemiosło. Sama koncepcja tego typu wojsk byłaby bardzo ciekawa, może nawet właściwa, ale mniej więcej 200 lat temu. Z pewnością nie dziś, gdy cały wojskowy świat jest coraz bardziej profesjonalny, wyspecjalizowany, a zadania żołnierzy przejmują maszyny – drony, roboty i sztuczna inteligencja. W konfrontacji z technologią starszy pan przebrany w mundur moro  z symbolem WOT, po weekendowym szkoleniu z obsługi AK-47, wypadnie raczej mizernie.

Ale WOT to kolejny element budowania w Polakach fałszywego poczucia siły. Wokół mamy także cały szereg mitów historycznych – o żołnierzach wyklętych, o Piłsudskim i wielu innych postaciach, które w ocenie historyków są łagodnie oceniając – kontrowersyjne.

Romantyczna polska dusza od kilku lat doznaje jednak pokrzepienia, o czym Jarosław Kaczyński wie doskonale, bo w przeciwieństwie do Grzegorza Schetyny jest intelektualistą. Być może nie szczególnie wybitnym, ale to i tak na lidera PO w zupełności wystarczy.

Po drugiej stronie politycznej barykady mamy Platformę Obywatelską, którą otrzymał w spadku wspomniany przed chwilą Grzegorz Schetyna – człowiek wcześniej zajmujący się organizacją partii, czyli skrupulatnym wykonywaniem poleceń szefa. Ambitnie postanowił stanąć na czele bezideowego tworu składającego się w większości z ludzi, których celem jest władza, czyli osobiste korzyści finansowe. Efekt okazał się wyjątkowo marny – wynik w granicach 25-27 proc. jest znacznie poniżej oczekiwań największych nawet partyjnych pesymistów. Ale nie mogło być inaczej, bo nie zbudował wokół siebie ani zaplecza intelektualnego, ani zaplecza osobowościowego. I gdyby chociaż miał odrobinę charyzmy… Ale tej cechy też mu brakuje. Słowem – nie udało się, bo udać się nie mogło, a przed PO bardzo trudny czas, w którym musi znaleźć nowego lidera. Być może znów Donald Tusk?

Frekwencja

Przed wyborami niemalże wszyscy politycy namawiali do uczestnictwa w wyborach. Czy było to mądre? Nie do końca. Ale dziś najśmieszniej wyglądają działacze Koalicji Obywatelskiej, którzy chyba najintensywniej promowali „pójście do urn”. Polacy posłuchali i do urn poszli, tworząc jedną z najwyższych frekwencji w historii. A ta z kolei – o czym działacze PO najwyraźniej nie pomyśleli – wzmacnia Jarosława Kaczyńskiego, bo nie dość, że prezes PiS uzyskał bardzo dobry wynik, to jeszcze będzie mógł się chwalić tym, że tak dobry wynik zawdzięcza decyzji ponad połowy Polaków…

namawianie do udziału w głosowaniu nie było najlepszym pomysłem? Otóż dlatego, że każdy oddany głos w istocie legitymizował ustrojową patologię, w której Polska od dawna tkwi. Zaczynając od tego, że nasze prawo nie przewiduje indywidualnego startu obywatela w wyborach do Sejmu (sic!), a skończywszy na tym, że według obecnej ordynacji wyborczej – w Sejmie nie decyduje 460 posłów, a robi to jeden, a w szczególnych przypadkach (rząd koalicyjny) 2-3 ludzi. Cała reszta posłów to tylko dekoracja, fasada demokracji…  Oddanie głosu w wyborach, które mają tę dziwaczną antydemokratyczną sytuację zatwierdzać, w istocie jest współuczestnictwem w niej.

Większość Polaków jednak tego nie rozumie i w dobrej wierze, namówiona przez telewizyjnych „ekspertów”, dała się nabrać… Stąd tak duża frekwencja, która jednak nie świadczy o wysokim poziomie społecznej świadomości obywateli, a wręcz odwrotnie – potwierdza wyjątkowo niską polityczną świadomość naszych rodaków.

Kto wygrywa, kto przegrywa

Zasada w naszej rzeczywistości politycznej co najmniej od 30 lat jest niezmienna i można ją zawrzeć w jednym zdaniu – wyborów się nie wygrywa, wybory tylko się przegrywa. Oznacza to, że ekipa, która objęła władzę będzie ją sprawować tak długo, aż sama nie skompromituje się na tyle poważnie, że przegra. Decyduje zawsze liczba afer w danej ekipie władzy. W przypadku PiS pułap jest dość wysoko, bo negatywne aferalne skutki łagodzone są socjalnymi przywilejami dla obywateli. Ale niezależnie od tego – zawsze następuje taki moment, w którym wybucha o jedna afera za dużo i tym samym dana grupa władzę traci.  A to,  co do zaoferowania mają wówczas przeciwnicy, nie ma większego znaczenia, wszak pomimo tego, że przejmą władzę – nie wygrają wyborów, a jedynie poprzednicy je przegrają…

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange



Moto Replika