Kiszczak na przymusowych badaniach, a sądownictwo w stanie rozkładu | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 12.12.2014

Kiszczak już po przymusowych badaniach, a sądownictwo w stanie rozkładu

Czesław Kiszczak na wniosek sądu przeszedł przymusowe badania w jednym z gdańskich szpitali. Ten 89-letni były działacz komunistyczny, Budowniczy Polski Ludowej, do tej pory nie został rozliczony ze swojej przeszłość. I to wcale nie z własnej winy. (Dlaczego?) Po prostu polskie jest w stanie daleko posuniętego rozkładu.

kiszczak

Kiszczak obarczany odpowiedzialnością za 9 górników z kopalni „Wujek” w 1981 roku – w roku 2011 orzeczeniem warszawskiego Sądu Okręgowego został uniewinniony. Policzmy – w tym wypadku uniewinnienie nastąpiło po 30 latach od wydarzeń, które legły u podstaw oskarżenia.

W 2012 roku warszawski Sąd Okręgowy w Warszawie w procesie dotyczącym stanu wojennego uznał winę Czesława Kiszczaka z tytułu członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym (art. 258 § 2 Kodeksu karnego), wymierzając mu karę 4 lat pozbawienia wolności, łagodząc ją jednak na podstawie amnestii z 1989 roku o połowę, tj. do 2 lat oraz warunkowo zawieszając z uwagi na wiek i stan zdrowia oskarżonego, na okres 5 lat. Wyrok nie jest prawomocny a to z kolei spowodowało, że sprawa trafiła do kolejnej sądowej instancji, która w 2013 roku zawiesiła… Oznacza to, że sprawa odpowiedzialności Kiszczaka za stan wojenny do dziś, po 34 latach od jego wprowadzenia, nie została wyjaśniona i rozliczona.

Gdy uświadomimy sobie, że od 1989 roku mamy nowy ustrój i nową, demokratyczną i suwerenną Polskę, nasuwa się kolejny wniosek – ta nasza nowa Polska w warstwie sądowniczej okazała się wyjątkowo nieudolnie funkcjonująca. Mając prawie 25 lat na rozliczenie wszystkich winnych z poprzedniego okresu, do dziś nie potrafi się z tym uporać. Można by nawet zaryzykować śmiałą tezę, że polskie jest w stanie daleko posuniętego rozkładu.

I chyba nawet nie należy za ten stan winić sędziów, którzy reprezentując jakże ważny i zacny stan sędziowski, poza kilkoma wyjątkami, sprawiają wrażenie ludzi rzetelnych, uczciwych, praworządnych i dobrze przygotowanych merytorycznie do pełnienia funkcji. Te pojedyncze, niechlubne wyjątki zobaczyliśmy wszyscy przy okazji np. sprawy gdańskiego sędziego zwanego „sędzią na telefon”, który właśnie drogą telefoniczną odbierał dyspozycje od rzekomego szefa kancelarii premiera, którym okazał się być dziennikarz realizujący dziennikarską prowokację.

Wspomnianego sędziego, zamiast usunąć ze stanu sędziowskiego, przeniesiono karnie do Białegostoku, gdzie podobno dalej orzeka i tym samym decyduje o ludzkich losach. Czy zatem mieszkańcy Białegostoku to gorsza kategoria ludzi niż np. gdańszczanie, skoro o ich życiu może decydować skompromitowany sędzia? Na to wygląda…

Kolejna kompromitująca sprawa dotyczy byłej już na szczęście posłanki Sawickiej, którą sąd pierwszej instancji skazał za korupcję na karę bezwzględnego więzienia, z kolei sąd drugiej instancji ją uniewinnił. Jedna sprawa, dwa sądy i dwa całkowicie przeciwne orzeczenia. Czy to w ogóle możliwe? Przeciętny obywatel wciąż zadaje sobie to pytanie. Okazuje się, że w polskich sądach możliwe jest wszystko.

Takich przypadków jak wymienione wyżej, jest w kraju mnóstwo. Setki a może i tysiące. Są jednoznacznym dowodem na to, że polski system sądowniczy nie radzi sobie z otaczającą nas rzeczywistością.

Co wynika ze sprawy Kiszczaka. Tylko tyle, że sąd znów stanął w upiornym w wyścigu ze śmiercią po głowę 89-letniego Kiszczaka. Czy wygra? W podobnej konkurencji, tyle że po głowę gen. Jaruzelskiego, sąd zdążył przegrać. Wszystko wskazuje na to, że i tym będzie podobnie.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika