Kukiz, Stonoga, Korwin-Mikke. Co kieruje antysystemowcami?
Ujawniane niemal każdego dnia nowe „afery” z udziałem przedstawicieli władzy prowadzą do konieczności odpowiedzi na fundamentalne pytanie: czy wypaczenia obecnego systemu politycznego należy wskazywać i ujawniać – tak jak czyni to np. Zbigniew Stonoga czy Paweł Kukiz? A może w myśl tzw. „dobra Rzeczypospolitej” – raczej przymykać na nie oko i wystrzegać się ewentualnej groźby destabilizacji kraju?
To, co dzieje się obecnie, bardzo przypomina środkową fazę PRL-u, kiedy niezadowolenie społeczne narastało, tworzyła się opozycja, natomiast władza robiła wszystko, aby umacniać chylący się ku upadkowi system.
Dziś jest podobnie – niewydolność obecnego systemu politycznego w zestawieniu z degeneracją klasy politycznej już doprowadziła do skrajnie niebezpiecznych zjawisk, jakimi są: masowa emigracja, postępujące rozwarstwienie społeczne, prawie 9 mln obywateli żyjących na skraju biologicznego przetrwania i wiele innych.
Jednocześnie system jest stale utrwalany przez jego beneficjentów – w tym również największe media, które robią wszystko, żeby nie dopuścić do jakichkolwiek zmian. W dalszym ciągu, wzorem czasów minionych, istnieje w mediach coś, co można nazwać cenzurą, choć oficjalnie urząd taki przecież od lat nie istnieje. Niemniej jednak nie pokazuje się niektórych ugrupowań politycznych, nie zaprasza niektórych działaczy, w debacie publiczne próżno szukać pluralizmu, a demokracja jest tylko fasadowa. Mamy coś na kształt jednego narodowego frontu politycznego, na który składają się pozornie różniące się od siebie partie. Ale w gruncie rzeczy wszystkie są elementem trwającego od ponad ćwierć wieku systemu i wszystkie czerpią z niego mnóstwo korzyści.
Istotą naszego największego problemu jest jakość władzy – jej niekompetencja, marność moralna, etyczna i intelektualna. To nie ulega wątpliwości. Pytanie, co teraz zrobić?
Otóż marną władzę i niewydolny system polityczny można wspierać w myśl haseł „dla dobra RP będziemy utrzymywać status quo”. Można jednak również dla tego samego dobra RP demaskować patologię w myśl haseł „należy naprawić stan państwa”. Wówczas nie należałoby winić tych, którzy patologię ukazują opinii publicznej, tylko tych, którzy ją tworzą – w tym wypadku osoby nagrane w tzw. „aferze taśmowej”, ujawnione w „aferze hazardowej”, widniejące w dokumentach z rozmaitych śledztw, czy uczestniczące w wątpliwych etycznie działaniach politycznych, których widzieliśmy dziesiątki.
Na któryś z dwóch przedstawionych wyżej wariantów trzeba się zdecydować. Wydaje się, że w obecnej dramatycznej sytuacji, to właśnie to drugie rozwiązanie jest skuteczniejsze i wcale nie trzeba Zbigniewa Stonogę, Pawła Kukiza, Janusza Korwina-Mikke i im podobnych traktować jako wywrotowców, skandalistów, politycznych awanturników i przede wszystkich antypaństwowych szkodników. To osoby, które wybrały drugi wariant, najpewniej z pobudek czysto patriotycznych.