Medialna rzeczywistość: Magister staje się profesorem, minister – ekspertem
Medialny świat pokazywany Polakom każdego dnia, przypomina przestrzeń mającą coraz mniej wspólnego z obiektywnie do tej pory rozumianą rzeczywistością. Wszystko to z ogromną szkodą dla społecznej świadomości.
W telewizji każdy może być specjalistą, ekspertem, nawet naukowcem. Magister może stać się profesorem, minister może zostać analitykiem, analityk – ekspertem albo ministrem… I nie jest istotne, czy kiedykolwiek stworzył sensowną analizę czegokolwiek, czy też nie. To są przecież drobiazgi.
Niech ciekawostką będzie fakt, że w jednej z najważniejszych telewizji informacyjnych do dziś nikt nie wyjaśnił fenomenu polegającego na tym, że jeden z byłych już ministrów (magister ekonomii) przez ponad dwa lata był nazywany profesorem. Nikomu przez dwa lata nie chciało się „profesora” sprawdzić, potwierdzić lub sfalsyfikować jego tytuły. Korzystniej było po prostu wprowadzać widzów w błąd. Jak wybrnięto z kłopotliwej sytuacji? Po prostu w pewnej chwili z „panie profesorze”, zaczęto zwracać się do niego „panie ministrze” i problem rozwiązany…
Od dawna mówi się, że w polskiej armii służy zbyt dużo generałów. I to prawda. Tymczasem medialny obraz pokazuje polską armię, w której jest tylko jeden generał, w dodatku w stanie spoczynku. Konsekwentnie, od dawna pokazuje się i prosi o komentarze tylko jednego wojskowego dostojnika. I nie ma znaczenia, że ów generał sprawia wrażenie szaleńca owładniętego imperatywem walki na wojnie. Nie ma także znaczenia, że jego komentarze wywołują w naszym społeczeństwie coraz większe obawy przed wybuchem wojny.
W telewizji wszystko jest możliwe. Nawet i to, że były, skompromitowany minister, po tym jak odszedł w niesławie, błyskawicznie stanie się ekspertem od spraw… zagranicznych i nie tylko, bo wewnętrznych również. W normalnej sytuacji taki człowiek byłby objęty społecznym i medialnym ostracyzmem przez długie lata, a ludzie widząc go na ulicy – ostentacyjnie odwracaliby głowę. Ale nie w jednej z największych telewizji informacyjnych. Tam jest goszczony jak prawdziwy ekspert i były mąż stanu…
To zaledwie kilka przykładów pokazujących jak medialna rzeczywistość daleka jest od rzeczywistości faktycznej. Zalecamy zatem daleko idącą ostrożność w przyjmowaniu do wiadomości „faktów medialnych”, bo może się okazać, że z faktami to one nic wspólnego nie mają.
Nie rozumiem dlaczego owija pan w bawełnę ewidentne fakty i magistra-ministra finansów za rzadów Tuska nie nazywa pan po imieniu? Nie jest tajemnicą, ze ukończenie jakiejkolwiek uczelni na Cambrigde NIE SKUTKUJE nadaniem tutułu profesora. To samo dotyczy funfla od teki dyplomacji, a obecnie marszalka sejmu, nijakiego Radka od lasek. Tylko na szczescie temu nikt nie wpadl na pomysł i nie probowal tutulowac go profesorem …
poprawka: chodziło o OXFORD, a nie Cambridge.