Ministerstwo Edukacji trwoni pieniądze na bezsensowne spoty propagandowe
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami rząd rozpoczął „kampanię informacyjną”, mającą na celu przekonanie społeczeństwa, że dzieci powinny rozpoczynać naukę w szkołach w wieku sześciu lat.
I, jak to zwykle w Rzeczpospolitej bywa, w prywatnej telewizji, w najlepszym czasie antenowym, zamieszczono krótki spot reklamowy, w którym różni „przeciętni Polacy” chwalą się, jakie to szczęście spotkało ich dzieci, że poszły do szkoły o rok wcześniej. Dzieci same do szkoły się garnęły, mogły zaspokoić swoją dziecięcą ciekawość, szybciej nauczyły się tego i owego.
Tego rodzaju spot nie tyle stanowi element kampanii informacyjnej, ile raczej kampanii propagandowej. W dodatku realizowanej zgodnie z najczarniejszymi przykładami oddziaływań propagandowych, jakie zna historia, i to nie tylko Polski.
W telewizji publicznej przeprowadzono niedawno dyskusję na temat rozpoczynania nauki w wieku sześciu lat. O ile pamiętam, uczestniczący w programie ludzie „drugiej strony”, a więc nie podzielający optymizmu pani minister Szumilas w sprawie przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków pokazywali, na czym to nieprzygotowanie polega. W odpowiedzi usłyszeli, że istnieje „bardzo ważny raport”, który urzędowo stwierdza, że przygotowanie szkół jest bardzo dobre, a ministerstwo na bieżąco monitoruje temat i każdy, kto ma krytyczne uwagi w stosunku do konkretnej szkoły, może zwrócić się do właściwego kuratorium, które przeprowadzi w niej kontrolę. Jaki będzie skutek takiej kontroli i w jaki sposób szkoła, nie posiadająca pieniędzy, ma na przykład przystosować toalety czy sale lekcyjne dla sześciolatków, pani minister nie odpowiadała.
Tezy bardzo ważnego raportu uczestniczki programu starły na proch, pokazując przykłady takich szkół, o których raport mówił, że w zakresie przygotowania do przyjęcia sześciolatków są istotne (i trudne do usunięcia „od ręki” braki), a szkoła uzyskiwała końcową ocenę dobrą.
Ale wracając do propagandy. Zastanawiam się, czy pieniędzy (na pewno sporych) wrzuconych lekką ręką do prywatnej telewizji na propagandowy spot, nie można wykorzystać znacznie efektywniej? Choćby na poprawę stanu dożywiania dzieci w polskich szkołach lub ostatecznie na zakup paru garniturów, kiecek i ewentualnie zegarków dla tzw. „elity”.
Znając charakter Polaków przypuszczam, że prowadzona akcja propagandowa przyniesie skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego, a więc jeszcze zmniejszy społeczne poparcie dla idei (w sumie słusznej) wcześniejszego rozpoczynania nauki. Realizacja takiej idei nie może odbywać się w sposób nieprzygotowany. Chyba, że chcemy takich skutków, jak w zakresie budowy autostrad, przejmowania pasażerskich przewozów kolejowych przez samorząd Śląska czy właśnie wprowadzonej „reformy śmieciowej”.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Dla właściwego wychowywania młodzieży stworzone muszą być odpowiednie warunki. Także materialne dla wychowujących rodziców. Jak dotąd działania Ministerstwa Edukacji Narodowej w tym kierunku zdecydowanie nie idą. A to, co widzę, stanowić może tylko pozorowane działania, mające przykryć nieudolność, niekompetencję i brak wizji szkolnictwa polskiego w perspektywie na przykład dwudziesto – trzydziestoletniej.
czemu nie napisali ile to wszystko kosztuje. Za moje pieniondze wszystko!!!!!
to jest skaldal! granda w bialy dzien. szykuje sie upadek panstwa. rozkradanie juz sie odbywa. wszystko ukradli zlodzieje polskie dedydenty i pacholki tuska.
6 latki do szkoły? Czy 5 latki? O co tu chodzi dokladnie????
od września 2011 roku państwo nakazało 5 latków umieszczać w rocznym przygotowaniu przedszkolnym.
Jako że przedszkola kosztują i rodzców i samorzady dzieci te głównie wylądowały w szkołach – gdzie co 4 jest razem gimnazjum!
Teraz czas na szesciolatków. Jako, że prawie nikt nie wysyła dobrowolnie do szkół do 1 klasy to państwo i partia PO postanowiła zmusić rodziców do tego
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2013/07/jak-manipuluje-sie-danymi-o.html