Moim zadaniem jest zdominowanie psychiczne | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 1.10.2020

Moim zadaniem jest zdominowanie psychiczne

W mojej pracy główną osią jest zdominowanie psychiczne. I to jest „czysta dominacja”. O dominacji, praktykach sadystycznych, masochistycznych, także o różnicy pomiędzy light i hard domination – z panią Lidią, która świadczy usługi BDSM pracując w jednym z trójmiejskich salonów masażu rozmawia Bronisław Waśniewski-Ciechorski.

Wykonujesz bardzo specyficzną profesje, mianowicie jesteś dominą, w jednym z Trójmiejskich Salonów.

Tak, to prawda, jestem Dominą. Korzystam z pomieszczeń salonu masażu w Gdyni.

Czemu wykonujesz taką pracę?

Nie nazwałabym tego zajęcia pracą. Przynajmniej ja nie postrzegam tego zajęcia w kategoriach pracy. To moja pasja, część mojego jestestwa. Faktycznie praktyki BDSM dostarczają mi środków utrzymania, ale to jakby „efekt uboczny”, za to mogę się oddać wyłącznie i w całości tej pasji. Tu może słowo wyjaśnienia – Domina otrzymuje „daninę” za przeprowadzenie sesji, to jest również element dominacji. Mogę powiedzieć, że jestem jednym z niewielu ludzi, którzy utrzymują się z tego, co w życiu sprawia im radość i przyjemność.

Czym jest dla ciebie BDSM, czy to gra, czy raczej spełnianie zachcianek mężczyzn?

Może raczej pomówmy o dominacji, otóż jest element mojej osobowości. To jest również nieustanna impreza zarówno dla osób, które mają ze mną kontakt, jak i dla mnie. Niewolnik (mężczyzna, rzadziej kobieta) jest osobą, która spełnia zachcianki Dominy, czy Lady, jak wolą nazywać niektórzy. To Domina jest centralną postacią w tej relacji. To od Dominy zależy co otrzyma niewolnik – i tu sobie wyjaśniliśmy mniej więcej co kryje się pod literą D w skrócie BDSM. I to jest „czysta dominacja”, gdzie główną osią jest zdominowanie psychiczne. Nie można chyba mówić o zachciankach. To są raczej głębokie pragnienia mężczyzn, często równie głęboko ukrywane.

może przyjąć formy od delikatnej – „50 twarzy Greya” – nie znoszę tej „powieści”, ale powołałam ten tytuł, żeby zobrazować light domination – po dominację hard gdzie litery S (sadyzm) i M (masochizm) objawiają się w pełnym rozkwicie.

może przybierać elementy gry aktorskiej, gdy wcielam się w rolę np. surowej nauczycielki, lekarza, czy kaprala w wojsku. Przy czym proszę mi uwierzyć, że jak mam zagrać taką rolę to staję się tą nauczycielką, czy kapralem. Przygotowuję sobie słownictwo właściwe dla danego zawodu (łącznie ze słownictwem np. fali wojskowej i nie zawsze lotnymi wierszykami, którymi się fala w wojsku posługiwała, ale również słownictwo regulaminowe z regulaminów Sił Zbrojnych RP), podglądam zachowania właściwe danym postaciom itd.

Nie można natomiast grać samej dominacji, to się nie uda. Albo ma się do tego predyspozycje – jest się Dominą, albo nie. Tego zagrać, udawać nie sposób.

A może też i dziewczyn?

Co do dziewczyn, to nie zdarzyło mi się, żeby na sesję przyszła sama kobieta. Zdarzają się pary.

Jaka jest różnica w dominowaniu, mężczyzn a dziewczyn  ? 

Gdyby się nad tym zastanowić, to wydaje mi się, że chyba nie. Ale, żeby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, należałoby spytać Mastera – męski odpowiednik Dominy. Pomijam oczywiście praktyki przeznaczone wyłącznie dla mężczyzn, jak np. feminizacja (ukobiecenie mężczyzny).

Czy praktyki, należące do BDSM, są twoim zdaniem bezpieczne ?

Nie wszystkie. Istnieje szansa, że nieumiejętnie wykonana praktyka może doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu, np. mężczyzna prosi, by skakać po nim w szpilkach. Stąd Domina, czy Master, przez całą sesję muszą być skupieni i kontrolować zarówno siłę stosowanej praktyki, jak i miejsce na ciele,
w którym daną praktykę mogą stosować. Stąd znajomość anatomii człowieka jest Dominie niezbędna.

Czy BDSM, to społeczne tabu, czy  raczej ukryte pragnienia każdego człowieka ?

BDSM to wzmocnione odczuwanie. Mocniejsze oddziaływanie na receptory oraz na psychikę człowieka. Czy to tabu? Nie potrafę odpowiedzieć. Do niedawna pewnie tak, ale sytuacja zmieniła się nieco po publikacji wspomnianych „50 twarzy Greya” czy „365 dni”. Jednak praktyki proponowane przez markiza de Sade nadalo są raczej negatywnie postrzegane. Czy każdy człowiek pragnie takiego odczuwania? Pewnie nie. Chociaż wydaje mi się, że chyba każdy czasami myśli przynajmniej o lekkiej dominacji, erotyczno – seksualnej, stąd popularność wskazanych przeze mnie tytułów.

Wiesz, niektórzy nadal się wstydzą, nawet przed sobą, że mają takie, czy inne pragnienia, ukrywane gdzieś głęboko w duszy. Właśnie najbardziej w dominacji lubię ten moment, gdy osoba, która przyszła na sesję mówi o swoich pragnieniach z taką lekką rezerwą, z lekkim przestrachem, że ja, tak jak inne osoby, ocenię je negatywnie. A spotykają się z pełnym zrozumieniem. Co więcej, dostają to, o czym skrycie marzyli. Zmienia się im wówczas wyraz oczu, od lękliwego, do pełnej ulgi. Osoby te naprawdę nagle tryskają szczęściem, że nie są „tak dziwne”, jak im samym się wydawało. Można to chyba porównać z takim caming outem osoby LGBT. Zdaje się, że to podobne emocje.

Czego nie wolno w BDSM?

BDSM, prócz tego o czym mówiłam wcześniej, to również przekraczanie granic odczuwania. Jednak nigdy nie wolno przekraczać granicy, tego, co uzgodniono. Przed sesją pytam osobę (o ile wcześniej tego nie uzgodniliśmy) o jaką praktykę przyszła mnie prosić. Taka i tylko taka zostanie zastosowana. Jeżeli praktyka wiąże się z zadawaniem bólu, ustalamy jego próg. I najważniejsze – hasło bezpieczeństwa. Czyli słowo, którym poddawany praktyce oznajmia, że ma dosyć. Natychmiast wówczas przerywa się stosowanie praktyki. Zatem nie wolno stosować tego, czego nie uzgodniono, ani nie wolno kontynuować praktyki po użyciu hasła bezpieczeństwa.

Jakie  warunki, trzeba spełnić, żeby wykonywać BDSM?

Trzeba „czuć klimat”. Tego naprawdę nie da się udawać.

Co skłania, 28-latkę do  takiej pracy?

Radość z dominacji.

Jakie praktyki, najbardziej  lubisz?

Praktyk BDSM jest tak wiele, ale jak mam wybrać, to na pewno w pierwszej kolejności strapon… mężczyzna musi mi się wówczas całkowicie podporządkować i obdarzyć pełnym zaufaniem. I nieskromnie przyznam, że robię to naprawdę świetnie. Bardzo lubię również spanking, który urozmaicam na wiele sposobów, bo to nie sztuka natrzepać klapsów. Ale te urozmaicenia niech zostaną moją tajemnicą.

Czy wykonując taką prace trzeba być sadystką?

Czy sadystką? No nie powiem, że nie nakręca mnie sytuacja, gdy ktoś się nakręca własnym bólem. Ale to chyba nie sadyzm w obecnym tego słowa znaczeniu. Ja rozumiem sadyzm jako bezcelowe zadawanie cierpienia. A ja zadaję ból kierunkowo, by uzyskać satysfakcję osoby, którą boli, a wówczas faktycznie odczuwam również satysfakcję, nakręcamy się wzajemnie. Po prostu nie robię nikomu krzywdy.

Domyślam się, że wykonując BDSM trzeba mieć talent aktorski i dobry kontakt z ludźmi.

Talent aktorski przydaje się do wcielania w role, których przykłady już wcześniej przybliżyłam. Jednak zaznaczę jeszcze raz, samej dominacji zagrać się nie da. To się albo ma, albo nie. Taka specyfika BDSM. Dobry kontakt z ludźmi jest, zdaje się, nieodzowny i to w dwóch płaszczyznach. Werbalnej  i niewerbalnej. Dobre zrozumienie artykułowanych pragnień, a już w trakcie sesji mowa ciała pozwala na dokładne dopasowanie praktyki do „osobowości BDSM” danej osoby, a przez to uzyskanie satysfakcji tej osoby i własnej. Ma to kapitalne znaczenie zwłaszcza w przypadku osób, które pierwszy raz się zdecydowały na realizację swojego pragnienia.

Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski

Autor

- dziennikarz śledczy Gazety Bałtyckiej, kierownik redakcji ds. rozwoju. Specjalizuje się w tematyce społeczno-prawnej. Archiwista II stopnia (kursy archiwalne w Archiwum Państwowym w Gdańsku), Członek stały Stowarzyszenia Archiwistów Polskich (prawo do prowadzenia badań historycznych), miłośnik Gdyni, członek Towarzystwa Miłośników Gdyni. Hobby – prawo. Jest członkiem Związku Harcerstwa Polskiego.



Moto Replika