Oaza luksusu i stylu. Tu nie ma problemów dnia codziennego
Na zewnątrz wszystko wygląda znowu prawie normalnie, a nawet super. W urokliwym księstwie położonym na śródziemnomorskiej Riwierze niby ponownie jest jak było, turyści byli w zimie, wiosną już nie, bo trwał lokalny lockdown. Do pierwszych dni maja. Są i latem, tylko że teraz w maseczkach. I rzadko którykolwiek z nich odwróci głowę za kolejnym Bentleyem czy Rolls Roycem. Tutaj to przecież na nikim nie robi wrażenia, a nawet jeśli, to nie wypada pokazywać, aby nie wyjść na prostaka.
Monako zadziwia niejednego przyjezdnego także swoim przekrojem, nazwijmy to etnicznym: w porównaniu z Francją, są tu jakby sami biali… i zadowoleni z życia. Około 36 tysięcy rezydentów. I wszyscy przyjezdni sycą oczy luksusem i stylem życia tutejszych mieszkańców, którym jakby obce były problemy świata tego… Oczywiście czas rzekomej pandemii i realnych obostrzeń odbił się na ekonomii nawet tej oazy luksusu, perły lazurowego wybrzeża. A pracownicy biurowi przeszli w większości na zdalną pracę itd.
W roku 2020 w Monako lokalna prasa roznosi wirusa paniki, jak wszelkie inne główne media na świecie, informuje o konieczności ponownego noszenia maseczek w przestrzeni publicznej od 10 września, przypadkach zachorowań w szkołach, wyzdrowieniach itd. Populacja szykowana jest na drugą falę? Ale w pierwszych dniach września liczba zdiagnozowanych pozytywnie na koronawirusa w Monako, w sumie rezydentów i przyjezdnych, przekroczyła zaledwie dwieście.
Poza tym, show must go on… Monako jak zwykle kusi klimatem i wyszukaną elegancją. Ceny wiadomo wysokie, ale i dla turystów o niewielkim budżecie też coś się znajdzie: skrawek marnej pizzy z białej mąki za kilka euro, z ciasta najprawdopodobniej głęboko mrożonego, Lidl (skąd i po co taki tani sklep w Monako ?), a nawet darmowa mineralna w Decathlonie. I ogólnie jakby pozornie niewiele się dzieje. Świat tutejszych, jakże często zblazowanych, i tych którzy przyjeżdżają na chwile i się w nich wgapiają, oba istnieją obok siebie i trwają. Zimą miejska plaża była w remoncie. Poza tym zapaliło się luksusowe auto, ale nikomu nic się nie stało.
Prowadzona przez światowej sławy tenisistę Novaka Djokovica wegańska restauracja została jakiś czas temu zamknięta: po co zdrowe organiczne jedzenie, jak można żłopać szampanskoje albo zjeść nieszczęsne kraby po 600 euro za kilo, w dodatku z widokiem na Morze? Pogoda jak zwykle dopisuje: lato było raczej gorące, wręcz upalne, co na Riwierze mało kogo dziwi. Bo słońce cudownie grzeje prawie przez cały rok.
Codziennością w tym mini księstwie są rosyjscy bogacze, pretensjonalne kobiety i eleganccy mężczyźni na ulicy, bywają tu często celebryci, aktorzy. (Ale i częste samobójstwa po utracie fortuny w kasynie). Sympatyczny policjant mówi mi, że faktycznie „Tu przestępczość jest minimalna albo wręcz nieistniejąca”. Obok na ścianie budynku duże malowidło przedstawiające Św. Jerzego zabijającego smoka. W Monako nie ma natomiast Żółtych Kamizelek, to nie Nicea… tu jest nadal, jeszcze, super.
Czym jest Monako, oazą dobrobytu, rynkiem pracy dla expatów szczęściarzy a placem zabawy dla bilionerów, rajem podatkowym albo raczej miejscem gdzie ta rzeczywistość luksusu przykrywa korupcję i brud, a raczej szambo ? Jeśli chcesz zajrzeć głębiej, zobaczysz więcej niż tylko cudne widoczki, czyste ulice, port jachtowy, kasyno, sztuczne zachowania, ulice kapiące od luksusowych sklepów, salony samochodowe ekskluzywnych marek, emocje rajdu Monte Carlo a w tle panorama Śródziemnego, ostentacyjne bogactwo i szyk, znanych i bogatych oraz ich romanse: może ujrzysz rzeczy przerażające…? Na skalę jaką trudno sobie wyobrazić.
Ciemna strona Monako była od dawna. Na łamach magazynu Hollywood Reporter opowiadał o tym Mark, lokalny DJ: „Tutaj jest prawie za pięknie… gdyby Monako nie miało ciemnej strony, mogło by być nudne. Ale nie ma takiej możliwości. Monako ma ciemne strony od setek lat, i nie sądzę by takie miejsce mogło bez nich istnieć”.
Podobno na klan Grimaldi (Którego przodek pirat podbił księstwo ponad osiemset lat temu w przebraniu mnicha) rzucono klątwę aby żadne małżeństwo w tym rodzie nie było udane: ale książę Albert podobno w to nie wierzy.
A poza tym byli i są w Monako pewni ludzie którzy twierdzą że stary książę (Rainier trzeci), był dobry, interesowali go jego poddani. Zaś jego syn jest zupełnie inny… Dobrotliwa twarz aktualnego księcia patrzy z ulicznych wystaw.
Agnes, (Francuzka do której zagaduję w autobusie z Nicei do Monako) na moje pytanie czy w tym księstwie wszystko jest dobrze ścisza głos i mówi mi: „W Monaco cokolwiek się wydarzy, jest ukrywane…np pracownicy kasyna okradli je, po jakimś czasie, i niewielkiej karze, wrócili do pracy”.
Żona lokalnego artysty: „To jest tak bardzo w stylu Monako…to na czym chcą aby się ludzie skupili : na Rajdzie, na księciu, balu Czerwonego Krzyża, Roku Rosji w Monako. To po prostu ma służyć ukryciu tego co się naprawdę tutaj dzieje. Zawsze tak było. Dzięki Bogu że Charlene w końcu urodziła te bliźniaki”.
Jean-Pierre i Francois, lokalni monakijczycy, były mundurowy i prawnik, na swojej stronie piszą o skandalach w Monako, o cenzurze w lokalnych mediach ” w stylu północnokoreańskim”, o lobby, układach prawie mafijnych. Nawet to o czym wiadomo oficjalnie jest wystarczająco okropne : korupcje, skandale, morderstwa ( Niestety był i polski wątek kilka lat temu ). Monako od czasów księżniczki Grace Kelly tak naprawdę niewiele się zmieniło. Jej historia miała drugie dno, tak jest i teraz. Pod przykrywką olśniewających samochodów, ciuchów, światowej śmietanki towarzyskiej , romansów we wspaniałym śródziemnomorskim klimacie kryją się mroczne tajemnice.
Chodzę uliczkami Monte Carlo, na jednej w witrynie sklepowej zdjęcie aktualnie panującego księcia z rodziną.
Ekspedientka zapewnia mi że oczywiście obywatele lubią swojego władcę. W sklepie jest również portret Emmanuela Macron, zatem odechciewa mi się dalszych pytań.
Cały świat mówił o Karen…
To już prawie dwadzieścia lat temu jak w popularnym programie francuskiej telewizji „Cały świat o tym mówi” wystąpiła holenderska supermodelka Karen M. Mimo że nawet taka stacja jak BBC wspomniała o wykorzystywaniu seksualnym dziewczyn z pewnej konkretnej agencji modelek, zaś temat rozpoczynania kariery piosenkarki czy modelki, aktorki przez łóżko jest stary prawie jak świat, to w przypadku Karen sprawa sięga tej tak zwanej ukrytej rzeczywistości… (dziennikarka Daily Mail wspomniała wówczas o 'konspiracji ciszyR17; dotyczącej takiej sprawy).
Ona sama twierdzi że już w dzieciństwie była poddawana praniu mózgu, i to w stylu mk u… Gwałcona przez ojca, poddana celowo traumie, hipnozie dla rozszczepienia osobowości ? Potem stopniowo przypomniała sobie te potworne wydarzenia. Są tacy którzy twierdzą że pasuje to do wzorca „niewykrywalnego seksualnego niewolnika” który jest ( Spełnionym ) marzeniem tak zwanych „elit”… Tą supermodelka której szczyt kariery przypadł na lata dziewięćdziesiąte zmagała się z depresją, co niby nie jest niczym nadzwyczajnym bo tak wiele pięknych kobiet ma bardzo wrażliwą psychikę. Brała narkotyki.
Karen, mieszkająca obecnie w Kalifornii, twierdziła, że była wykorzystywana seksualnie przez osoby wysoko postawione w agencji modelek oraz przez polityków i nie tylko… Mówiła o spisku, który ją otaczał, w który zaangażowani byli ludzie z rządu, policji, że w jej życiu wszystko było kontrolowane… Życie modelki było bajkowe, a z drugiej strony trwał koszmar, horror. (Niejedna z jej koleżanek miała przebłyski świadomości na temat rzeczy które je spotkały, np. w wyniku szoku to znaczy wypadek samochodowy, a niejedna z powodu używania antydepresantów R11; wersja oficjalna – usunęła się w cień i zrezygnowała z kariery na wybiegu na jakiś czas.) Ale to nie wszystko…
Było lato… A wtedy „wszystkie najpiękniejsze dziewczyny jadą do Monako”, czego dowiedziałem się ze stylizowanych na lata R17;50te pocztówek, które sprzedaje znudzona Francuzka, w sklepiku obok monakijskiej przystani z okazałymi jachtami.
Tamtego lata Karen przyjechała pociągiem na dworzec w Monako Monte Carlo. Została zaproszona, czekał na nią mężczyzna na skuterze. Zawiózł ją do portu, tam dziewczynę wprowadzono na jacht gdzie czekał książę… Podano jej drinka z jakąś substancją, i została zgwałcona. Minęło ze dwadzieścia lat, krzywda Karen trwa.
Takie historie na temat Monako głoszą w tym księstwie wredni ludzie, złe języki którzy obrażają miłościwie panującego księcia Alberta! Dużo zazdrosnych ludzi jest, ale w Monako wszyscy, no prawie, swojego władcę kochają. Bo przecież książę dobry jest… szanowany, reprezentuje Monako na, jak to się mówi, „arenie międzynarodowej”. Jego siostra, księżniczka (która zaliczyła kilka skandali) wygląda prawie jak facet , no ale kto by się tym interesował ? Chyba tylko tacy co znajdują podobne dziwolągi w innych rodzinach królewskich na świecie.
A Karen Moulder wycofała swoje zeznania… i wg wersji oficjalnej stwierdzono u niej zaburzenia psychiczne. Zatem jej opowieści przestały być wiarygodne: proste, prawda? Tyle pisały o niej brukowce. I po co się przejmować jakąś tam depresyjną modelką i jej rzekomą krzywdą? (Może tylko wylansować się chciała jeszcze bardziej, ale próżna nieprawdaż ? I to w czasach gdy nikt jeszcze o aferze MeToo nie słyszał. Kto, Karen Moulder ? To stara sprawa… Na pewno nic w tym stylu już się nie dzieje. I teraz wszystko jest, no prawie, super. Po co szukać przysłowiowej dziury w całym ?)
W ogóle tyle fajnych rzeczy można tutaj robić, póki nie nadejdzie zaplanowana, jesienna fala obostrzeń: na przykład polecieć helikopterem z Nicei do heliportu w Monako, tylko osiem minut ale jakie widoki, jaka panorama… obejrzeć kolejny słynny Rajd Monte Carlo, albo chociaż wyścig starych samochodów po trasie rajdu ( W zimie tu udało mi się zobaczyć co najmniej dwa wysłużone wehikuły z rodzimymi rejestracjami i polska załogą ). Potem zajrzeć np. do salonu aut używanych, żeby nie było że w księstwie tylko nowe limuzyny brylują: i skromniejsza oferta też się znajdzie, np kilkuletni Bentley czeka na nowego właściciela już od 200 tys euro… Na malutkiej plaży bywają często ruskie piękności. Potem można wdrapać się na wzgórze na którym stoi pałac książęcy ( I podobno książę czasem macha uprzejmie dłonią przez okno! ).
Albo obejrzeć stadion klubu AS Monaco, który zwykle świetnie sobie radzi we francuskiej lidze. Podziwiać jak Monako rośnie, ile tu placów budowy: kolejne budynki w stylu drapaczy chmur powstają na malutkiej przestrzeni księstwa, a w nich eleganckie apartamenty. Ale są i zwyklejsze bloki. Ładne miniaturowe parki. Niewielu dojrzy dziwną okultystyczną rzeźbę wysoko na murze budynku tuż obok kasyna… Sporo zakochanych par i singli robiących sobie selfie na tle kolejnego Rolls RoyceR17;a. Pomarańcze nawet w zimie spadają z drzew na chodniki, na których znowu tylu zachwyconych tym śródziemnomorskim rajem przyjezdnych a na ulicach milionerzy w swych luksusowych pojazdach. Może uda się w tej bananowej republice zobaczyć kogoś znanego, rockmana albo jakąś supermodelkę? I powzdychać: tacy to mają życie…
Tak, to bardzo smieszne z tym LIDLem. Jak wyszlam z dworca kolejowego w Monte Carlo i zobaczylam reklame LIDLa w tunelu, to wybuchnelam smiechem. Po co ultrabogatym LIDL??? A potem pomyslalam sobie, ze pozwala to im nisko placic sluzby domowe. Przeciez nie beda sie zkarzyc, ze zycie w Monaco jest drogie i prosic o podwyzke. Teraz moga isc do LIDLa.
Zaskakujace w Monako jest to, ze jest ono takie male. W informacji turystycznej daja mape; zaznaczaja,co trzeba zwiedzic. Na mapie czuje sie odleglosci, a wychodzac z dworca juz widzi sie kopule kasyna. Nie zapominajcie, ze do kasyna mozna wejsc!!!
Odwazni sa ci mieszkancy Monako, co porozmawiali z Panem. Przeciez tam jest tyle kamer??? Pewnie podsluchy tez sa dobre.
Ciekawy artykuł…ale myślę że ten brud w Monaco sięga głębiej niż Pan napisał. To księstwo, tak samo jak Italia i Francja, jest kotrolowane przez loże. Od dawna, i chyba nie jest to tajemnicą.