PKW wciąż liczy głosy… „Zachowaliśmy wszystkie wymogi ustawy”
I po wyborach. A właściwie w ich trakcie. Bo w niemal dobę po zakończeniu głosowań organa państwa nie są w stanie podać wyników tych wyborów. Tłumaczenia o niesprawnym systemie informatycznym zadowolą może dziś kształconych gimnazjalistów, bo dla maturzystów z mojego edukacyjnego pokolenia są tylko świadectwem kompletnego rozkładu państwa.
Na ten rozkład zwracałem uwagę po katastrofie samolotu Casa, po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Mówiłem o nim przy okazji „sukcesów” naszej służby zdrowia w ułatwianiu dostępu przeciętnemu „Kowalskiemu” do lekarzy, przy kolejnych reformach szkolnictwa, przy budowie autostrad, stadionów, wyjaśnianiu „afery podsłuchowej”, gdy nagrano rozmowy ministra spraw wewnętrznych z prezesem NBP.
Trzeba naprawdę dużych różowych okularów by nie widzieć, że ponad dwa miliony emigrantów (za chlebem) świadczą nie tylko o złej kondycji gospodarki, ale także o kompletnym braku zdolności obecnie rządzących „elit” do sprawowania jakichkolwiek urzędów. (Cudzysłów przy „elitach” nie jest pomyłką ani przypadkiem).
Okazuje się, że kierowanie krajem wymaga nieco wyższych kwalifikacji niż tylko styropianowa przeszłość i wykształcenie na poziomie licencjata (nawet, jeśli ten zaszczytny tytuł (?) uzyskało się na najbardziej prestiżowej uczelni).
Z wielkim smutkiem i żalem patrzę na grupę zaawansowanych wiekiem przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej, którzy usiłują wytłumaczyć, że nowy informatyczny system przeznaczony specjalnie do zbierania i przetwarzania danych wyborczych „nie działa”, „bo się spieszymy”, „bo firma”, „bo zachowaliśmy wszystkie wymogi ustawy prawa zamówień publicznych”, bo to, bo tamto. Przecież po minach tych państwa widać, że tak naprawdę nie mogli zamówić sprawnego systemu, bo sami nie wiedzą, a przynajmniej nie potrafią jasno i jednoznacznie określić, jak ten system powinien działać, jakie mieć możliwości, jakie zabezpieczenia, jakie ograniczenia.
No cóż, fajnie zapewne jest być w państwowej komisji. Dobrze jednak byłoby jeszcze znać się na tym, co w takiej komisji się robi i z jakich narzędzi powinno się lub zamierza się korzystać. Świat już dość dawno zrezygnował z abakusów, liczydeł, a nawet elektronicznych kalkulatorów. Tak więc wybierać i powoływać trzeba ludzi, którzy chcą i potrafią służyć krajowi. Już nie czas na różnych szalbierzy, hochsztaplerów, drobnych geszefciarzy i cwaniaczków, którzy potrafią jedynie głośno krzyczeć o ciężkiej pracy czy to samorządowców, czy parlamentarzystów. Jeśli nadal będziemy wybierać jak przez ostatnich dwadzieścia pięć lat, to najprawdopodobniej już niedługo zamiast „Jeszcze Polska nie zginęła” będziemy mogli śpiewać „Ojczyznę naszą racz nam wrócić Panie”.