Urzędnik: "Jak jest za głośno, niech pani sobie kupi zatyczki..." | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 5.11.2019

Polka wracająca z Białorusi: „Zostaliśmy potraktowani jak bydło…”

– W Gdańsku zostaliśmy potraktowani jak bydło – mówi pani Swietłana, polska imigrantka z Białorusi. – Przez miejskich urzędników nie jesteśmy uważani za Polaków, choć mamy polskie korzenie i chcieliśmy tylko wrócić do naszej ojczyzny…

Gdańscy urzędnicy zaproponowali pani Swietłanie, aby poradziła sobie z hałasem poprzez zakupienie zatyczek do uszu. Nasza bohaterka tak zrobiła, jednak nie przyniosło to pożądanego rezultatu… (fot. Gazeta Bałtycka)

Choć powojenne losy zesłały jej rodzinę na Białoruś, nie zapomniała o swojej ojczyźnie i całe życie czekała na to, aby móc wrócić do Polski. Gdy wreszcie pojawiła się szansa zamieszkać w Gdańsku, natychmiast z niej skorzystała. Niestety, radość z powrotu do swojego kraju trwała bardzo krótko…

Pani Swietłana Illaszewicz jest Polką, jej rodzina pochodzi z Podlasia. Tuż wojnie, jeszcze za czasów Stalina, całą rodzinę deportowano na tereny ówczesnego Związku Radzieckiego, podobny los spotkał wielu Polaków. I tak mieli dużo szczęścia, bo wielu naszych rodaków tuż po wojnie trafiało do katowni UB, skąd ujść z życiem było naprawdę bardzo trudno.

Niestety decyzje polityczne spowodowały, że Polacy, którzy znaleźli się na obecnych terenach np. Białorusi czy Litwy, pomimo udokumentowanego pochodzenia polskiego, nie mają możliwości uzyskania statusu repatrianta. To z kolei oznacza, że znacznie trudniej jest im wrócić do ojczyzny. W rozumieniu prawa repatriantami są za to Polacy z terenów Uzbekistanu, Kazachstanu czy Rosji…

Pani Swietłana wraz z chorującym synem uzyskała „Kartę Polaka”, a od władz Gdańska możliwość zamieszkania w mieszkaniu socjalnym. Niestety, miasto nie okazało się szczególnie gościnne dla naszej rodaczki – umieszczono ją w lokalu przy ulicy Ubocze, znajdującym się w bardzo bliskim sąsiedztwie linii kolejowej (nie więcej niż 50 m), co powoduje, że życie w tak usytuowanym mieszkaniu jest wyjątkowo uciążliwe.

– Te regularne hałasy są dla mnie nie do zniesienia. Stale jeżdżą tędy długie pociągi towarowe, nie ma nawet chwili spokoju – mówi pani Swietłana, która próbowała prosić urzędników o lokal, w którym byłoby trochę ciszej. W odpowiedzi usłyszała, że… (sic!) może sobie kupić zatyczki do uszu. A jeśli jej się tu nie podoba, może z Polski wyjechać.

– Urzędnicy są dla mnie i dla mojego syna całkowicie bezduszni. Z kolei Polacy, zwykli obywatele, np. moi sąsiedzi, są wspaniali, pomocni, bezinteresowni. Gdy dodatkowo dowiadują się, że przyjechaliśmy z Białorusi – chcą jeszcze bardziej pomagać.

Lokal zaproponowany przez władze Gdańska, w momencie gdy wprowadzała się do niego pani Swietłana, był bardzo zaniedbany, zniszczony i brudny – co widzieliśmy na zdjęciach. Wstyd w takie miejsce zapraszać jakiegokolwiek gościa, ale najwyraźniej nie dla urzędników samorządowych.

Cały budynek jest obecnie w bardzo złym stanie technicznym, wymaga pilnego remontu – chodzi m.in. o klatki schodowe, instalacje elektryczną, która zagraża bezpieczeństwu i wiele innych usterek, jednak na pytanie o to, czy kiedykolwiek jego mieszkańcy doczekają się niezbędnych napraw – wciąż słyszą tylko wymijające odpowiedzi.

Można by oczywiście powiedzieć, że bohaterka naszego reportażu powinna się cieszyć z tego, że w ma dach nad głową. Pani Swietłana ma jednak poczucie godności, chce być traktowana we własnej ojczyźnie jak człowiek, a nie jednostka gorszej czy niższej kategorii. Taka postawa wydaje się w pełni zrozumiała, bo nikt nie zasługuje na poniżające traktowanie, a już zwłaszcza w Gdańsku – mieście  (jak publicznie deklaruje prezydent Aleksandra Dulkiewicz, a wcześniej Paweł Adamowicz) wolności, solidarności i otwartości.

Instytucją, która w imieniu władz Gdańska odpowiada za przydzielenie lokalu pani Swietłanie, jest Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, które na swojej stronie internetowej deklaruje, że „stara się myśleć i działać równościowo, szanować różne umiejętności i doświadczenia. Stawia na uczenie się oraz zakłada, że w komunikacji i współpracy z imigrantami najważniejsze jest gromadzenie wiedzy, zaangażowanie oraz bycie osobą przyjazną”. W tym wypadku najwyraźniej nie zgromadzono dość wiedzy na temat warunków, w jakich przyszło żyć Polce, pani Swietłanie…

Mimo tego postanowiliśmy zapytać powyższą instytucję o pomysły na rozwiązanie problemu pani Swietłany. Odpowiedź jaką otrzymaliśmy, zdumiewa.

– Pani Sviatlana jest beneficjentką jednego z realizowanych przez naszą organizację projektów „Bezpieczny dom drogą do integracji w Gdańsku – kontynuacja” w ramach którego korzysta z mieszkania wspomaganego – informuje Karolina Stubińska z Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek. – Naczelną wartością i zasadą naszej organizacji jest poszanowanie prywatności naszych klientów. W związku z tym bez wyraźnej prośby czy upoważnienia ze strony naszych klientów, nie komentujemy spraw bezpośrednio ich dotyczących.

Z podobną prośbą zgłosiliśmy się do Urzędy Miejskiego w Gdańsku jako instytucji nadrzędnej. Wszystko wskazuje na to, że gdańscy urzędnicy są jednak obojętni wobec sytuacji pani Swietłany. Co więcej – konsekwentnie milczą w jej sprawie, co zaczyna budzić coraz większe wątpliwości i kolejne pytania. Co zatem kryje się za sprawą Polki, którą niedawno odwiedziliśmy?

Autor

- Gazeta Bałtycka

Wyświetlono 8 komentarzy
Napisano
  1. Kamil pisze:

    Nie rozumiem . Mieszkam tam od lat i dziś dowiedziałem się że jestem człowiekiem drugiej kategorii. Czas emigrować na Białoruś; )

  2. Emilia pisze:

    Warunki życia paskudne. Ludzie się do nich przyzwyczaili bo co mają zrobić. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić ale czy trzeba dawac przyzwolenie na takie sytaucje? Wstyd za Gdańsk że tak traktuje ludzi którzy chcą wrócić do siebie. Wstyd za panią Dulkiewicz i za urzędników którzy do tego doprowadzili.

  3. Lucjan pisze:

    Wstyd dla miasta. Ludzi traktuja jak przedmioty

  4. Gucio pisze:

    Kpina… Kobieta przyjeżdża, dostaje mieszkanie za darmo i wybrzydza… Na co liczy, że miasto daje mieszkania w dzielnicy willowej? Wiele biednych rodzin z Polski, które żyją tutaj od zawsze nie mogą liczyć na mieszkanie od miasta. Ja czy inni Polacy, którzy żyjemy tutaj od urodzenia musimy brać kredyty na 20 – 30 lat. A Pani przyjeżdża z Białorusi, nasłuchała się chyba tam, jaki to w Polsce jest dobrobyt. I każdy na dzień dobry za to że łaskawie zdecydował się przyjechać dostaje wille a urzędnik załatwia dobrze płatna posadę i jeszcze podziękuje za to że mógł pomóc… Jak chce się coś mieć, to trzeba na to ciężko pracować. A jak syn taki zdolny, do tego informatyk, to niech poszuka sobie bardzo dobrej pracy i zapewni matce jak dla „ludzi z klasą”… Ręce opadają, kobieta otrzymała pomoc, na którą mało kto może u nas liczyć i jeszcze postawa roszczeniowa. A komentarze niektórych, że wstyd dla miasta itd… Oddajcie starszej pani cześć swoich dochodów, niech żyje w warunkach do których przywykla na Białorusi. Chociaż z tego co się orientuję, byłem, widziałem, to nie wyglądało tam jak w Beverly Hills

    • Albert pisze:

      Żenujące wynurzenia polaka-durniaka stłamszonego i duszonego przez bank, któremu w dodatku wmówiono że tak musi być. Jesteś niewolnikiem bo dałeś się na niewolnika. Teraz płać i zdychaj palancie. Bo tak musi być i takie są prawa rynku – jak ci się wydaje oczywiści. A prawda jest taka, że powinniśmy wymagać od samorządów i władzy centralnej bo my ich itrzymujemy. Mentalność niewolników jest coraz powszechniejsza ale to wielki błąd.

    • Alex pisze:

      Gucio – obrzydliwe co piszesz.

    • zbigniew pisze:

      Gdy ty pasłaś się na jakim takim poziomie życia i zapewne jak większość Polaków, otrzymałaś mieszkanie sporej wartości za przysłowiową złotówkę, ta kobieta musiała się borykać z biedą w obcym jej kulturowo i mentalnie środowisku. Życie w Polsce byłoby znacznie znośniejsze, gdyby to nie ci wszyscy z niej wyjechali, którym się tu nie podoba, ale ci wszyscy zadowoleni.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika