Polska mogła być gospodarczą potęgą. Dlaczego tak się nie stało?
Po 73 latach od zakończenia wojny, po 14 latach w Unii Europejskiej Polska na tle krajów europejskich wciąż jest bardzo słaba gospodarczo. Z drugiej zaś strony Polacy dysponują ponadprzeciętną kreatywnością, wyróżniającą się pracowitości i wielkim potencjałem intelektualnym. Jak to możliwe, że umiejętności i praca nie idą w parze z wynikami gospodarczymi? Czy celowo przez tyle lat trwoniliśmy naszą narodową energię? A może przyczyn ten aberracji należy szukać zupełnie gdzie indziej?
Obecnie, biorąc pod uwagę poziom konsumpcji indywidualnej per capita (jeden z wyznaczników poziomu życia obywateli), Polska znajduje się na 24 miejscu wśród krajów UE, za takimi krajami jak np. Grecja, Malta, Estonia, Litwa, Słowacja, Łotwa czy Rumunia. Tradycyjnie najsilniejszymi gospodarczo w UE są Niemcy, Wielka Brytania, Francja, ale bardzo mocne są także Włochy, Hiszpania, Holandia i Szwecja.
Gdyby od 1989 roku Polska gospodarczo rozwijała się w sposób zdrowy, pozbawiony czynnika patologicznego jako dominującego, a dodatkowo towarzyszyły temu profesjonalne działania na niwie dyplomatycznej – dziś prawdopodobnie bylibyśmy jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych krajów UE.
Tak się jednak nie stało. Czas polskiej transformacji był w zasadzie czasem głębokiej patologii. Rozmaite ośrodki zewnętrzne kreowały tę sytuację, następnie ją wykorzystują, aby dokonać możliwie największej grabieży kraju kraju, który właśnie wyzwolił się spod sowieckiego wpływów. Dominującą rolę odegrali tu Amerykanie, którzy przygotowali skrajnie niekorzystną dla nas, za to bardzo sprzyjającą ich kapitałowi reformę gospodarczą. Skorzystali na tym Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy także Szwedzi, Finowie, Portugalczycy i Włosi, którzy w zasadzie skolonizowali Polskę pod względem gospodarczym.
Wystarcz spojrzeć choćby na strukturę właścicielska największych sieci handlowych w Polsce. To nie przypadek, że przez długie lata największe sieci handlowe były w zasadzie zwolnione z obowiązku płacenia w Polsce podatków. To klasyczny przykład gospodarczego podboju, którego celem była eliminacja lokalnej konkurencji i pełna dominacja na rynku. Jakie szanse z podmiotem nie płacącym podatku miał symboliczny polski sklepikarz sprzedający warzywa i owoce na straganie, czy w przydrożnej budce? Żadnych, bo on podatki – w dodatku bardzo wysokie – płacić musiał. Na taką sytuację było przyzwolenie polityczne…
Podobne mechanizmy dotyczyły innych gałęzi gospodarki, gdzie polskie fabryki i przedsiębiorstwa albo doprowadzono do upadku, albo sprzedano za symbolicznych kilka złotych. W ten sposób zniknęły polskie stocznie, polskie huty, polskie zakłady produkujące samochody, motocykle, rowery, odzież, obuwie i wiele wiele innych.
Polski przemysł samochodowy przed 1989 rokiem – pomimo rozmaitych problemów – pod względem myśli technicznej miał się bardzo dobrze. Dziś mógłby odgrywać znaczącą rolę w światowej motoryzacji. Mieliśmy doskonałych inżynierów, unikatowe patenty i świetnych fachowców zajmujących się wdrażaniem nowatorskich projektów.
Aby zobrazować sytuację – kolejny przykład. Polscy inżynierowie w latach 80. przygotowali prototypowy i całkowicie unikatowy jak na tamte lata samochód miejski FSM Beskid. Wizja projektantów daleko wybiegała w przyszłość motoryzacji, o czym świadczy fakt, że największe koncerny samochodowe dopiero niedawno poszły tym tropem wprowadzając na rynek tzw. małe samochody miejskie, a FSM Beskid pod względem stylistycznym nawet dziś nie bardzo odróżniałby się na ulicach od znacznie nowszych aut. Polacy mieli wizję, pomysł i potrafili je wdrożyć… Potrafili do momentu, gdy nie pojawili się politycy… ale o nich później.
No więc dowiadując się o tym, że w Polsce powstał Beskid – Włosi wpadli w panikę, ponieważ mieli zamiary brać czynny udział we wspomnianej wcześniej kolonizacji polskiego przemysłu, w tym wypadku motoryzacyjnego. Dziś wiemy o tym z rozmaitych w pełni obiektywnych źródeł. Proszę sobie wyobrazić, że Włosi wymusili na naszych politykach (jakich argumentów użyli – możemy się domyślać), aby nie wdrażać Beskida! Więcej – kazali zniszczyć dokumentacje projektową unikatowego auta! Tak też się stało, choć nieoficjalnie mówi się, że dokumentacja jednak przetrwała… W zamian obiecali, że do Polski trafią samochody marki Fiat, w tym słynny Cinquecento. Tak też się stało, włoski koncern Fiat rozpoczął w Polsce inwestycje, dziś jest istotnym „graczem” na rynku motoryzacyjnym z paletą wielu modeli w ofercie.
Przykład Beskida wręcz symbolicznie pokazuje, jakie w okresie polskiej transformacji działały mechanizmy i jakie do dziś są ich skutki. Jak wiadomo dla naszego kraju bardzo negatywne, bo choć samochody koncerny Fiat są dobre, to nasze wcale nie musiałyby być gorsze, ale co ważniejsze – posiadanie własnej marki samochodów jest swego rodzaju prestiżem wyznaczającym siłę państwa! Silne państwa mają swoje marki, słabe ich nie mają. To nie przypadek, że hiszpański Seat, czy czeska Skoda zostały przejęte przez niemiecki koncern VW. Ale swoje samochody nadal maja Francuzi, Brytyjczycy, Japończycy, czy Koreańczycy. W przypadku marek szwedzkich – są one przejmowane albo przez Niemców, albo Chińczyków.
Ale poza Beskidem Polska mogła pochwalić się takimi markami i modelami, jak choćby Mikrus, Syrenka, Polonez, Warszawa, Żuk, Tarpan, Nysa, Star, czy Autosan. Trzeba przyznać, że potencjał był ogromny, z którego dziś kilka marek bez trudu mogłaby podbijać świat motoryzacji.
Kto za to odpowiada? Na temat personalnej odpowiedzialności za grabież narodowego majątku po 1989 roku powstało kilka bardzo obszernych i dokładnych opracowań. Skupmy się jednak na kilku osobach, które poza skrajnym cynizmem, wykazują także niepojętą butę choćby poprzez to, że wciąż pojawiają się w przestrzeni publicznej.
Leszek Balcerowicz – niesłusznie tytułowany profesorem, bo tytułu profesorskiego nigdy od prezydenta RP (organ nadający tytuły profesorskie) nie otrzymał, a spoglądając na jego naukowy dorobek, nic nie wskazuje na to, aby takowy kiedykolwiek mógł otrzymać. Warto przypomnieć, że „medialny profesor” Balcerowicz przez lata był działaczem komunistycznym – od 1969 do 1981 roku należał do PZPR[11]. Mało tego, w latach 1978–1980 kierował zespołem doradców-ekonomistów przy premierze PRL! W tych samych latach pracował w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, gdzie zajmował się problematyką urynkowienia gospodarki socjalistycznej.
Niechlubna przeszłość to jedno, ale dokonania to coś znacznie gorszego. Otóż pan Balcerowicz, który realizował amerykański plan gospodarczej kolonizacji Polski, swoja działalnością przyczynił się m.in. do wspomnianej wcześniej utraty przez nasz kraj kluczowych gałęzi gospodarki na rzecz zewnętrznych podmiotów! O milionach ludzi, którzy w okresie transformacji trafili na bezrobocie – także nie można zapominać.
Sukces Balcerowicza? Zmiana kształtu polskiej gospodarki z silnej, o trwałych fundamentach w postaci podmiotów funkcjonujących w kluczowych gałęziach gospodarki – na gospodarkę, na którą składają się głównie handel i usługi w kompletnie zaburzonych proporcjach. Oznacza to, że zamiast produkować statki, czy samochody, dziś handlujemy w hipermarketach i dzierżawimy zachodnim koncernom przestrzeń magazynową. To oczywiście daleko idące uproszczenie, ale oddaje to, co stało się w Polsce za sprawą wspomnianego byłego partyjnego towarzysza Balcerowicza.
Janusz Lewandowski. Ten polityk inaczej niż Balcerowicz, nie ma w biografii „chlubnej” działalności komunistycznej, jednakże kto wie, czy jego dokonania w zakresie grabieży narodowego majątku gatunkowo nie są porównywalne? Otóż Janusz Lewandowski wraz z Janem Szomburgiem byli twórcami programu powszechnej prywatyzacji, który w największym skrócie polegał na prywatyzacji ponad 500 polskich przedsiębiorstw poprzez sprzedaż obywatelom rzekomych udziałów w tych przedsiębiorstwach.
– Każdy dorosły obywatel za jedyne dwadzieścia złotych mógł sobie (jedno) takie kupić. Potem założyć rachunek inwestycyjny (kolejne kilkadziesiąt złotych), świadectwa zamienić na akcje wspomnianych NFI i czekać do emerytury na zyski z inwestycji (podkreślam – inwestycja w najlepsze polskie przedsiębiorstwa). Co ważne – rachunki inwestycyjne nigdy nie były prowadzone za darmo. Tak więc Kowalski dokładał jeszcze po kilkadziesiąt złotych rocznie na utrzymanie różnych biur, domów maklerskich i innych podobnych tworów. Dziś wartość jego „majątku”, budowanego przez powojenne pokolenia, wyparowała jak kamfora – mówi red. Xawery Lopiński publicysta Gazety bałtyckiej.
O Januszu Lewandowskim pisaliśmy już wielokrotnie:
OFE jak Powszechne Świadectwa Udziałowe. Ta sama ekipa, podobny przekręt?
Dziś po blisko 30 latach od transformacji w żaden sposób nie mamy wpływu na to wszystko, co działo się zarówno w jej trakcie, jak i tuż po wejściu Polski w gospodarkę rynkową. Takie przejście niewątpliwie było konieczne, ale sposób w jaki to zrobiono, również niewątpliwie był obarczony zdecydowanie zbyt dużą patologię, czego skutki odczuwamy do dziś, a będziemy jeszcze kilka pokoleń.
Niestety pomimo wskazania osób odpowiedzialnych za grabież narodowego majątku państwo polskie nie było w stanie ich z tego rozliczyć. Warto tu wspomnieć, że tzw. „niezależne” sądy uniewinniły Lewandowskiego od zarzutów związanych z jego działalnością jako ministra przekształceń własnościowych. Być może przyjdzie jeszcze taki czas, że doczekamy się obiektywnej, może także sądowej oceny dokonań Lewandowskiego, Balcerowicza i wielu innych znanych powszechnie postaci, które w niechlubny sposób zapisały się w naszej najnowszej historii.
Źródła:
[1]https://pl.wikipedia.org/wiki/Leszek_Balcerowicz
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Unii_Europejskiej