Polskie absurdy i ogłupianie Polaków | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.11.2013

Polskie absurdy i ogłupianie Polaków

Absurdy, które można zauważyć w różnych obszarach naszego życia czasem śmieszą, czasem denerwują, niektóre także przerażają. Jedno jest pewne – jest ich zdecydowanie zbyt dużo.

Polskie ansurdy i ogłupianie Polaków

Ulotek dołączanych do lekarstw nie czyta prawie nikt.

Nie będę już wypisywał nic na temat tego, jak próbują nas ogłupiać politycy, z jakim cynizmem opowiadają swoje „prawdy objawione” na każdy temat. Dam kilka przykładów, gdy jesteśmy ogłupiani nawet w banalnych sprawach.

Ot, pierwszy przykład. W każdym opakowaniu leku (jakikolwiek by on nie był), ma znajdować się ulotka opisująca jego skład, działanie podstawowe, działanie uboczne, zastosowanie i co by tam jeszcze nie wymyślił. Są to dziesiątki ton papieru zadrukowanego drobnym drukiem. A czy ktokolwiek czyta te ulotki? Śmiem twierdzić, że nie więcej niż 5 % społeczeństwa. A czy ktokolwiek jest w stanie przyswoić sobie informacje zawarte w tych ulotkach i wykorzystać je w praktyce? Śmiem twierdzić, że nie więcej niż 5 % z tych, którzy zdecydowali się na przeczytanie takiej ulotki. Ale zawsze można powiedzieć, że w trosce o dobro Polaków uchwaliliśmy takie prawo, że każdy może do tych ulotek sięgnąć i nie narażać swego zdrowia i życia.

Wszak: „przed użyciem zapoznaj się z ulotką lub skonsultuj z lekarzem bądź farmaceutą …”. Prawda, że troska o Polaków jest co najmniej wzruszająca.

Prostszy przykład. Skoro już telewizje nadają programy całkowicie bezwartościowe, to chciałbym chociaż wiedzieć, o której one się rozpoczynają. Sięgam do programu telewizyjnego w dowolnej gazecie. I co? Nie zdarzyło się jeszcze (no, może z wyjątkiem wystąpienia „na żywo” Bardzo Ważnego Polityka), by program rozpoczął się o godzinie wskazanej we wspomnianej gazecie. Wszak, znów zapewne w trosce o przeciętnego Polaka, należy „zmusić” go do obejrzenia obowiązkowej porcji reklam, listy sponsorów programu i ponownej porcji reklam.

Inny przykład: podawanie różnego rodzaju danych statystycznych. Ot choćby ostatnio. Przecież wg oficjalnych danych w ramach tzw. umów śmieciowych pracuje nie więcej niż 3 % ogółu zatrudnionych.

W ten sam sposób mogę poinformować społeczeństwo, że nadal jesteśmy „zieloną wyspą” na tle pogrążonej w głębokim kryzysie ekonomicznym Europy (będziemy mniej więcej do listopada, kiedy to zostaniemy wyspą szarą, ale po drodze jest jeszcze okres „zloty”). Swoją drogą oczekuję, kto z polityków jako pierwszy powie, że ostatnie ćwierć wieku to „złoty okres w historii Polski”.

Na szczęście Polacy, ze swoją pomysłowością, utrwaloną przez wieki niechęcią do słuchania „prawd objawionych” głoszonych przez elity polityczne, przetrwają i ten okres.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika