Reforma sądownictwa. "Zmienić ludzi na swoich" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 17.07.2017

Reforma sądownictwa. „Zmienić ludzi na swoich”

Z Małgorzatą Ciukszą – radcą prawnym i psychologiem z kancelarii Cogents o rządowej reformie wymiaru sprawiedliwości rozmawia Bronisław Waśniewski – Ciechorski.

Pani Mecenas, co Pani zdaniem obecna władza robi z sądownictwem?

Wymianę kadrową. Taki jest główny cel nowych przepisów o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa – zmienić ludzi na swoich. Wszystko to metodą faktów dokonanych, najlepiej nocą, nagle, z zaskoczenia. Projekt nowych przepisów jest tak skonstruowany, by sędziowie się bali i by orzekali zgodnie z linią partii, konformistycznie. W Sądzie Najwyższym według nowego projektu będzie nawet odrębna Izba Dyscyplinarna, której sędziowie będą zarabiać czterdzieści procent więcej niż sędziowie innych izb. Wszystko po ty, by wszyscy sędziowie czuli nad sobą bat na orzekania niezgodnie z widzimisię partii.

A parta rządząca nie ma prawa zmieniać ludzi na swoich? Przecież pozostałych urzędników tak właśnie wymienia każda kolejna partia, która jest u władzy.

Właśnie w tym rzecz, że nie mogą.

Dlaczego?

Bo sędziowie to sędziowie a nie „urzędnicy” jak ich Pan nazwał. Są niezawiśli i orzekają w niezależnych sądach. Ten projekt odbiera im tę wolność. Sędziowie w dojrzałych demokracjach muszą czuć się wolni od politycznych nacisków i nie bać się o utratę nominacji dlatego, że władzy te wyroki się nie podobają. Jeszcze kilka miesięcy temu uważałam, że polska jest niedojrzała. Od kilku dni uważam, że w Polsce demokracji już nie ma.

I to wszystko przez kilku polityków…

Teoretycznie można powiedzieć, że przez „kilku” polityków, ale prawda jest taka, że stanowią oni reprezentację sposobu myślenia pewnej części naszego narodu. Zastanawiam się, co oni wszyscy mają w głowach, jak myślą. Jest to jakaś taka mieszanka kompleksów, demonów przeszłości, tęsknota za reżimem, czarno-białym i despotycznym światem, prostymi zasadami, autorytaryzmem, połączona z głęboką potrzebą kontroli i przekonaniem, że istnieje tylko jeden właściwy punkt widzenia. Co więcej, ci politycy nawet nie szanują swoich wyborców, bo przepisy, które tworzą, są skierowane tylko do ludzi patrzących krótkoterminowo i nie dalej niż czubek ich własnego nosa. I tacy są właśnie ludzie prezesa. Potrzebują „zamordyzmu”, wodza, rządów „silnej ręki”. Dostali co chcieli, a skutki są coraz bardziej dramatyczne. Jedno jest pewne – to zły kierunek, wytyczany przez złych ludzi.

W kogo uderzą nadchodzące w sądownictwie zmiany?

W zwykłych ludzi. Na pewno spora część Polaków teraz tego nie rozumie. Bo kto z nich wie, czym jest trójpodział władzy? Jaka jest różnica między słowem „powołuje” a „mianuje”? Kogo w ogóle obchodzi jakaś „wykładnia prawa”? Przecież to ich TERAZ nie dotyczy. W szkole średniej przyszłych wyborców tego przecież nikt nie uczył. Na większości kierunków studiów – o ile wyborcy je ukończyli – nie było o tym mowy. Cześć z nich zrozumie to, ale dopiero z czasem.

Kiedy?

Gdy okaże się, że sondaże wyborcze prywatnych stacji telewizyjnych będą diametralnie różnić się od oficjalnych „wyników wyborów”, a Sąd Najwyższy ten stan rzeczy bez mrugnięcia okiem zaakceptuje.

Wtedy, gdy klienci będą zmuszeni wybierać reprezentujących ich adwokatów czy radców na podstawie tego, czy dany prawnik ma „układy” z władzą czy nie. Bo to będzie gwarancją wydania „sprawiedliwego” wyroku.

Gdy tak zwana opinia publiczna zacznie w końcu dostrzegać, że będzie uprzywilejowana grupa osób, której żaden sąd nie skaże mimo ewidentnych przestępstw.

Gdy okaże się, że nagle zaaresztują przedsiębiorcę będącego twoim kolegą z osiedla. Dowolnymi metodami, interpretując przepisy według własnego widzimisię i wydając wyrok z lakonicznym uzasadnieniem, zniszczą mu życie.

Wtedy, gdy okaże się że w sprawach cywilnych – w tym rodzinnych, tak samo jak przed „dobrą zmianą”, jak i po niej, w sądach będą wygrani i przegrani. Że reforma nie zmieni istoty sądownictwa. Że to ludzie sami muszą wziąć za siebie odpowiedzialność i rozmawiać zamiast z byle czym, bez rozmowy z „przeciwnikiem”, biegać po wyrok do sądu. Że żadna władza niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nie uleczy tak łatwo chorób „wymiaru sprawiedliwości”. Że to w ludziach i ich myśleniu tkwi problem, a nie w samych przepisach.

Wtedy będzie już za późno. Skutki tej reformy będą odczuwane wiele lat, a część będzie trudna do odwrócenia. Brak myślenia perspektywicznego niszczy ideę niezależnego sądownictwa. Chorób wymiaru sprawiedliwości jest całe mnóstwo, ale zmiany proponowane przez rząd systemu nie uleczą. One go konsekwentnie uśmiercają tworząc atrapę sądownictwa.

A jaki Pani zdaniem proponowana reforma ma wpływ na poszczególnych sędziów?

Wierzę, że czytelnicy Gazety, po tym wszystkim co do tej pory mówiliśmy o sędziach na jej łamach, są świadomi jak ciężko jest wykonywać sędziego. Że sędzia jest ciągle pod ostrzałem obu stron procesu, że droga do zawodu jest szalenie trudna i bardzo długa, że trzeba mieć mocny kręgosłup moralny, by nie dać się zwieść relatywizmowi jaki często tworzą strony na sali sądowej, i tak dalej i tak dalej. Przykładów można by mnożyć. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby sędziowie w nowej rzeczywistości nadal robili swoje, a w wypadkach tego wymagających, bezpośrednio stosowali Konstytucję. Jednak, jak zawsze podkreślam, trzeba po pierwsze pamiętać, że sędziowie to ludzie, a to co robią to też ich praca. Na pewno znajdzie się wielu, którzy będą woleli orzekać zgodnie z poleceniem „z góry” po to, by nie stracić swej pracy. By móc mieć za co nakarmić dzieci, spłacać kredyt i wyjechać na wakacje. Na pewno w głowach większości z nich zrodzą się klasyczne mechanizmy obronne, podszeptujące myśli typu: „Przecież muszę tak orzec jak chce ministerstwo, inaczej wyrzucą mnie z zawodu i nie będę miał za co spłacić kredytu. Nic się nie stanie jak go zaaresztuję, trochę posiedzi i w końcu wyjdzie”. Takie racjonalizacje są ludzkie i w pewnym sensie zrozumiałe. Są najprostszą, wygodną i zależną od okoliczności formą wytłumaczenia sobie swego zachowania. Zreformowane przepisy przyczynią się do powstania takiego sposobu myślenia wśród sędziów. Tworzą mechanizm zależności między ministerstwem a sądami, coś na wzór hierarchii jaką od dawna mamy prokuraturze.

Ta diagnoza jest przykra. Co nam zostaje?

Mówić o tym i pisać. Najlepiej głosem samych sędziów, skierowanym do ludzi.

Autor

- Zastępca Redaktora Naczelnego Gazety Bałtyckiej, dziennikarz śledczy. Specjalizuje się w tematyce społeczno-prawnej. Archiwista II stopnia (kursy archiwalne w Archiwum Państwowym w Gdańsku), Członek stały Stowarzyszenia Archiwistów Polskich (prawo do prowadzenia badań historycznych), miłośnik Gdyni, członek Towarzystwa Miłośników Gdyni. Hobby – prawo. Jest członkiem Związku Harcerstwa Polskiego.

Wyświetlono 5 komentarzy
Napisano
  1. Trzmiel pisze:

    Pani Małgorzata Ciuksza chyba sobie kpi lub żartuje?

    *


    Od kilku dni uważam, że w Polsce demokracji już nie ma.


    Ciekawe czemu dopiero od kilku dni?

    *

    „Gdy okaże się, że sondaże wyborcze prywatnych stacji telewizyjnych będą diametralnie różnić się od oficjalnych „wyników wyborów”, a Sąd Najwyższy ten stan rzeczy bez mrugnięcia okiem zaakceptuje.”


    A do tej pory tak nie było? A co chociażby z magicznymi wynikami PSL w 2006, 2010? Do tej pory jakoś pani to nie przeszkadzało, dziwne? Te wspaniałe sądy, które teraz są niszczone, nic nie zrobiły?

    *

    Wtedy, gdy klienci będą zmuszeni wybierać reprezentujących ich adwokatów czy radców na podstawie tego, czy dany prawnik ma „układy” z władzą czy nie. Bo to będzie gwarancją wydania „sprawiedliwego” wyroku.


    A do tej pory komunistyczne układziki nie dawały gwarancji „sprawiedliwego wyroku”?

    *

    „Gdy tak zwana opinia publiczna zacznie w końcu dostrzegać, że będzie uprzywilejowana grupa osób, której żaden sąd nie skaże mimo ewidentnych przestępstw.”


    Tu już w ogóle można wybuchnąć śmiechem. Dziwne, że do tej pory te uprzywilejowane grupy pani nie przeszkadzały. Chociażby patrząc na tą wspaniałą PO, która czuła się już tak bezkarna, że słów brak i nawet nie ważne było, że są jakieś tam nagrania, ważne, że ktoś je nielegalnie nagrał.

    *

    Gdy okaże się, że nagle zaaresztują przedsiębiorcę będącego twoim kolegą z osiedla. Dowolnymi metodami, interpretując przepisy według własnego widzimisię i wydając wyrok z lakonicznym uzasadnieniem, zniszczą mu życie.


    Jeszcze raz, a do tej pory tak nie było?! Komunistyczne pomioty robiły i robią praktycznie co chcą cały czas. Dopiero ogromny rozgłos może sprawić, że się wycofają ale jak zechcą to nawet wyślą odpowiednią osobę do ciebie i popełnisz samobójstwo, które potwierdzi prokurator i sąd jak będzie trzeba. To pani oczywiście nie przeszkadzało do tej pory.

    *

    Że żadna władza niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nie uleczy tak łatwo chorób „wymiaru sprawiedliwości”. Że to w ludziach i ich myśleniu tkwi problem, a nie w samych przepisach


    Tu już pani ze swoimi bzdurami jedzie po bandzie. To właśnie głównie w przepisach leżą te problemy! W przepisach, dzięki którym sędziowie, prokuratorzy i cała ta „szanowna władza” nie ponosi odpowiedzialności. W przepisach,które są pisane tak, żeby swoich ratować, a komu trzeba to żeby zawsze można było przylać i chronić swoje interesy!

    I co niby ludzie mają zrobić? Nawet jak zbiorą milion podpisów za lub przeciwko jakiejś ustawie to szanowna władza je zmieli i po sprawie. Kto ustala te przepisy? Kto je wykonuje? W Polsce mamy skodyfikowany bandytyzm a nie prawo!

    Mamy ciężko chory system i ludzie mają tego dość!

    *

    Wtedy będzie już za późno. Skutki tej reformy będą odczuwane wiele lat, a część będzie trudna do odwrócenia. Brak myślenia perspektywicznego niszczy ideę niezależnego sądownictwa. Chorób wymiaru sprawiedliwości jest całe mnóstwo, ale zmiany proponowane przez rząd systemu nie uleczą. One go konsekwentnie uśmiercają tworząc atrapę sądownictwa.


    I właśnie brak myślenia perspektywicznego był tak samo widoczny do tej pory. Ludzie mają tego dość, a że niestety system wyborczy jest także fatalnie zbudowany, więc znowu wybrali mniejsze zło zamiast dobra, licząc na zmianę.

    *

    Że sędzia jest ciągle pod ostrzałem obu stron procesu, że droga do zawodu jest szalenie trudna i bardzo długa, że trzeba mieć mocny kręgosłup moralny, by nie dać się zwieść relatywizmowi jaki często tworzą strony na sali sądowej, i tak dalej i tak dalej. Przykładów można by mnożyć


    Normalnie nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Od kiedy w sądzie jest ważny kręgosłup moralny? Ważne to jest, że tatuś w sądzie, mama w rządzie. Te zawody nie są otwarte na nowych uczciwych ludzi!

    Za to przykładów to można by mnożyć na BEZKARNOŚĆ (ta ukochana niezawisłość) sądów, prokuratorów, komorników itd. Wystarczy nawet obejrzeć jakiś odcinek „Państwo w Państwie”, żeby sobie uświadomić, że to „prawo” jest nic nie warte. Liczenie na to, że sądownictwo oczyści się samo to jak liczenie, że wilk nie pożre owieczki.

    *

    „Na pewno w głowach większości z nich zrodzą się klasyczne mechanizmy obronne, podszeptujące myśli typu: „Przecież muszę tak orzec jak chce ministerstwo, inaczej wyrzucą mnie z zawodu i nie będę miał za co spłacić kredytu. Nic się nie stanie jak go zaaresztuję, trochę posiedzi i w końcu wyjdzie”. Takie racjonalizacje są ludzkie i w pewnym sensie zrozumiałe. Są najprostszą, wygodną i zależną od okoliczności formą wytłumaczenia sobie swego zachowania. Zreformowane przepisy przyczynią się do powstania takiego sposobu myślenia wśród sędziów.”


    I znowu nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Tu nic nie musi powstawać bo to jest już od dawna głęboko zakorzenione zachowanie! Chciałbym wiedzieć jak do tej pory sędziowie tłumaczyli swoje naganne zachowania i wyroki?

    *

    Ta diagnoza jest przykra. Co nam zostaje?

    Mówić o tym i pisać. Najlepiej głosem samych sędziów, skierowanym do ludzi.


    Głosy sędziów mnie nic nie interesują jeśli do tej pory nie przeszkadzał im chory system w jakim, żyliśmy dotychczas! Najlepiej to mówić, pisać i domagać się stworzenia nowego, dobrego systemu z ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ sądów, prokuratorów i całej tej kliki za krzywdzące wyroki!

    — —
    PS. Proszę moderatora o zostawienie tego komentarza i skasowanie poprzedniego ze względu na formatowanie treści, które powoduje słabą czytelność tekstu.

    PS.2 Moglibyście zainstalować jakiś porządny edytor WYSIWYG do komentarzy i dawać podgląd przed opublikowaniem tak, żeby można było zobaczyć komentarz przed wysłaniem.

  2. Przemysław pisze:

    A dlaczego sądy przez 30 ostatnich lat nie próbowały się zreformować? Teraz nagłe oburzenie! A co się robiło przez poprzednie lata? Nic! Także sygnały o tym, że demokracja przestanie istniec traktuje jako manifest polityczny zaledwia. Absolutnie nie podzielam tez zawartych w tym artykule.

  3. Michał pisze:

    Panie Trzmielu, brzęczy pan niepotrzebnie i za wiele bo ta pani mowi bardzo sensownie, fakt ze nie wspominala wiele o kwestiach z przeszlosci nie znaczy ze to akceptowala…

    Czepiasz sie pan, zamiast bzykać i brzęczeć na łące, w ogrodzie, a przeciez lato jest !

    Odwazna i potrzebna wypowiedz Pani Malgorzaty !
    Oby wiecej takich glosow rozsadku…

    A republika kolesi to mechanizm prastary, wraca w kolejnych odmianach, nie dziwi chyba nic…

    To pis jedzie po bandzie, juz niedlugo bedzie w rowie. Sami chcieli. Niby banalne, a bedzie dla nich kompletne zdziwko.
    Nareszcie. Tylko co potem ?

    Dosc dobry wywiad, odpowiedzi jeszcze lepsze.

    pozdrawiam,

    • Trzmiel pisze:

      Pan Michał zapewne „kolega po fachu” Pani Małgorzaty, więc wypowiedź bez żadnych merytorycznych uwag nie dziwi.

      *

      „Panie Trzmielu, brzęczy pan niepotrzebnie i za wiele bo ta pani mowi bardzo sensownie, fakt ze nie wspominala wiele o kwestiach z przeszlosci nie znaczy ze to akceptowala…”

      Nie można pomijać przeszłości bo niby z jakiej racji? Bo widać w niej nie wygodne fakty? A to, że te fakty skrzętnie Pani Małgorzat pominęła też co nieco o niej mówi.

      Pół prawdy to całe kłamstwo. Pani Małgorzata wybiera sobie co chce i pokazuje obraz biednego, skrzywdzonego sędziego. Straszy rzeczami, które teraz i tak mają miejsce.

      Dodatkowo teksty w stylu demokracji już nie ma w ogóle są śmieszne i bardziej pasowały do poprzedniego rządu, który mielił podpisy wyborców.

      Nareszcie. Tylko co potem ?
      System jest tak skonstruowany, że ludzie wybierają „mniejsze zło” a nie „dobro” – i tak już ćwierć wieku. Raz można by było uznać, że wybierali „dobro” gdy za pierwszym razem wybierali PO – ale jak się okazało PO zrobiło dokładnie odwrotnie niż to co zapowiadało. Tylko dureń może w takim razie głosować jeszcze raz na oszusta – niestety według sondaży jest ich w narodzie sporo.

      Mimo, że się z PiS-em nie zgadzam to przynajmniej robi to co zapowiedział – więc skąd te zdziwienia – jest bardziej demokratyczny niż poprzednicy.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika