Religia w szkole. Od zajęć w salkach katechetycznych aż do religii na maturze | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 15.07.2013

Religia w szkole. Od zajęć w salkach katechetycznych aż do religii na maturze

Wakacyjne lenistwo w pełni. Ładna pogoda, przyjemne słońce, niezbyt wielki upał, leżaczek w ogródku. I chwila refleksji. Ponoć „przysłowia są mądrością narodu”. Ja uważam, że ważne są także powiedzenia. W trakcie takiego letniego relaksu, kompletnego rozleniwienia, przypomniało mi się powiedzenie: „od rzemyczka do koniczka”. Jakże ono pięknie sprawdza się w obecnej Rzeczpospolitej. Jeden tylko przykład. Trwająca od dawna dyskusja na temat religii jako przedmiotu maturalnego.

Religia w szkole. Od zajęć w salkach katechetycznych aż do religii na maturze

Jeszcze nie tak dawno zastanawiano się, czy nauka religii powinna odbywać się w szkołach. Wszak „za komuny” religii uczyliśmy się w salkach katechetycznych przy kościołach. Każdy, kto chciał, mógł (w gruncie rzeczy musiał, bo taki był obyczaj, zwyczaj, tak byliśmy wychowani przez naszych rodziców) w tych lekcjach uczestniczyć. Oczywiście „wyłącznie w interesie uczniów” lekcje te przeniesiono do szkół. Dzięki temu dzieciarnia nie musiała wieczorami chodzić „na religię”, często o chłodzie (o głodzie raczej się wtedy jeszcze nie mówiło). Udało się poprawić organizację, wszak lekcja religii „w środku” planu pozwalała przypuszczać, że każdy uczeń weźmie w niej udział. Tak więc rzemyczek już mamy.

Księża uczący religii, teraz już w szkołach, zostali katechetami (już nie musieli być nawet księżmi). Kolejnym etapem było uzyskanie zapłaty (oczywiście z budżetu) dla katechetów. Skoro uczą „jak każdy nauczyciel”, to powinni otrzymywać za swą pracę nauczycielskie wynagrodzenie. I już je otrzymują. Kolejny etap: skoro uczą się w szkole religii, to ocena z tego „przedmiotu” powinna znaleźć się na świadectwie. Na początek niech nie będzie wliczana do średniej ocen. Dziś (od rzemyczka do koniczka) jest to już zrealizowane i ocena z religii, jak każda inna, oczywiście, do średniej ocen jest zaliczana.

Wspomnę tylko, że w większości szkół o sensownych zajęciach z etyki, mających stanowić alternatywny przedmiot dla niewierzących bądź wyznawców innej wiary niż rzymskokatolicka, należy jak najszybciej zapomnieć.

Teraz mamy już poważną dyskusję nad wprowadzeniem religii jako przedmiotu maturalnego. Odnoszę wrażenie, że w gruncie rzeczy tak naprawdę zastanawiamy się nad zakresem religii jako przedmiotu dominującego w ocenie ucznia (jego postawy, prowadzenie się, zaangażowania). Aż strach pomyśleć, gdzie będzie wspomniany w przywołanym we wstępie „koniczek”.

Żeby była jasność. Refleksja powyższa nie jest atakiem na kościół rzymskokatolicki w Polsce. Uważam, że roli tego kościoła, roli wiary, w historii Rzeczpospolitej nie da się w żaden sposób pominąć. Ale uważam też, że metoda „od rzemyczka do koniczka” jest tego kościoła niegodna. A przedstawiony przykład świetnie ją ilustruje. I tylko taki jest cel powyższego artykułu.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Michał pisze:

    Małe sprostowanie.Nauka religii w szkołach podstawowych była już prowadzona za Bieruta i wczesnego Gomułki a więc jak najbardziej „za komuny”.Młodzi mogą tego nie wiedzieć.

  2. Alicja pisze:

    Prawda ze sa pomysly zeby religia byla juz na maturze. Ciekawe co dalej? Moze religia jako przedmiot glowny?

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika