Śmieciowe absurdy. Nie ma pojemników na śmieci, więc te lądują w lesie | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 9.09.2013

Śmieciowe absurdy. Nie ma pojemników na śmieci, więc te lądują w lesie

Po wejściu w nowelizacji ustawy „O utrzymaniu porządku i czystości w gminach” o odpadach można by pisać w nieskończoność. Jak wiadomo, nowelizacja ta wprowadziła w życie swoistą „rewolucję śmieciową”. Rewolucja polega na tym, że gminy stają się właścicielem odpadów i odpowiadają za gospodarkę nimi na swoim terenie.

odpady

O tym, że rzeczona „rewolucja” nastąpiła, świadczą:

  • zmienione bardzo znacznie, zazwyczaj w górę, ceny za odbiór odpadów,
  • wybrane, niekiedy inne niż do tej pory, firmy zajmujące się odbiorem odpadów od mieszkańców.

W znakomitej większości miejsc (trochę obawiam się użyć określenia: we wszystkich miejscach), które miałem okazję, w ramach wakacyjnych podróży po Polsce odwiedzić, nic więcej nie uległo zmianie. A szkoda.

Aby w przyszłości uniknąć stwierdzenia, że nikt nie wiedział, nikt nie doczytał, pozwalam sobie już teraz zwrócić uwagę szanownym władzom samorządowym, w tym także mojego Gdańska, a tu zwłaszcza p. prezydentowi Lisickiemu (specjaliście od społecznych debat nt. śmieciowej rewolucji), że prawdziwym celem nowelizacji przywołanej we wstępie ustawy było:

  • uzyskanie (do końca roku 2020) wskazanego poziomu recyklingu i przygotowania do ponownego użycia wskazanych frakcji odpadów komunalnych oraz budowlanych
  • ograniczenie masy odpadów komunalnych ulegających biodegradacji przekazywanych do składowania do nie więcej niż 50% wagowo do dnia 01.07.2013 (ten termin właśnie minął) i do nie więcej niż 35 % wagowo do dnia 16.07.2020. (W proporcjach do masy odpadów przekazanych w 1995 roku).

Jak uczy doświadczenie, (patrz wprowadzanie w zapisów ustawy), nikt nie myśli o tym, jakie były zamierzone cele jej uchwalenia. Gminy poszły na łatwiznę, popodnosiły maksymalnie ceny, wprowadziły zniżki za ewentualną selektywną zbiórkę odpadów i już są zadowolone i dumne z siebie.

Niestety, co stwierdziłem naocznie, nie widać żadnych zmian systemu gospodarowania odpadami. Jak nie miałem gdzie wyrzucać odpadów biodegradowalnych (mokrych), tak nie mam. Jak nie miałem gdzie wyrzucić odpadów, które wytworzyłem w czasie niedzielnego pobytu nad jeziorem, tak nie mam. Wszyscy skrupulatnie ograniczają dostęp do pojemników, chyba żadna gmina nie wpadła na pomysł, aby ustawić pojemniki publicznie dostępne, chociażby dla przyjezdnych. Ci wszak, w świetle obowiązującego prawa, nie mogą wytworzonych przez siebie odpadów zabrać „do domu”. Transport odpadów wymaga stosownego zezwolenia. Cóż więc pozostaje? Las! Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że zbieranie odpadów po lasach jest zdecydowanie bardziej kosztowne niż opróżnienie jednego czy dwóch publicznie dostępnych pojemników.

Do ustawowych terminów uzyskania podanych wskaźników jeszcze trochę czasu zostało. Ale, kochani samorządowcy, czas płynie szybko. Dwa lata na opracowanie systemu zbiórki pieniędzy i wyłonienie odbiorców odpadów okazało się czasem zbyt krótkim. A w ciągu pozostałych kilku lat trzeba jeszcze osiągnąć bardzo wymierne wyniki Waszych działań. Pozwolę sobie delikatnie (wszak są wakacje) zasugerować: do roboty!!!

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika