„Sojusz Lewicy Demokratycznej ma powody do zadowolenia”
Znamy termin wyborów samorządowych. Warto zatem zapytać o stan polskiej lewicy. W specjalnym wywiadzie dla Gazety Bałtyckiej, Sekretarz Generalny SLD, Radny Sejmiku Województwa-Warmińsko-Mazurskiego i Szef Sztabu Krajowego SLD-Lewica Razem – Marcin Kulasek.
Panie sekretarzu, jak pan ocenia stan SLD tuż przed kampanią wyborczą do samorządu?
Jako sekretarz generalny SLD patrzę na partię z dwóch perspektyw: politycznej i organizacyjno-finansowej. Na obu płaszczyznach Sojusz Lewicy Demokratycznej ma powody do zadowolenia. W ciągu ostatniego roku udało nam się osiągnąć stabilne poparcie sondażowe na poziomie 9-10% i stać się jedyną lewicową formacją, która ma realną szansę znaleźć się w parlamencie. Partia liczy dziś 23 tysiące członków, jesteśmy obecni w ponad trzystu powiatach. Nie są to jedynie dane na papierze: wpływy ze składek członkowskich mamy wyższe niż Platforma Obywatelska czy Polskie Stronnictwo Ludowe. Obiecujące wyniki sondażowe, zaangażowani członkowie i dobra sytuacja finansowa to sensowny punkt wyjścia do prowadzenia kampanii wyborczej.
Jaki wynik SLD byłby optymalny w tych wyborach ?
Wyniki w wyborach samorządowych szacuje się bardzo trudno: wybieramy w nich tysiące radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, głosując zarówno na listy partyjne, jak i tylko na konkretnych kandydatów. Ustaliliśmy sobie jednak pewien cel minimum: chcemy utrzymać stan posiadania, który zdobyliśmy w 2014 r., czyli ponad dwa tysiące radnych oraz kilkudziesięciu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Szczególnie ważne są dla nas wybory do sejmików województw. Doświadczenie pokazuje, że to najlepszy sondaż poparcia przed wyborami parlamentarnymi. Tu chcemy zdobyć co najmniej wynik, który odpowiada sondażom, dającym Sojuszowi Lewicy Demokratycznej miejsce na wyborczym podium.
Jak pan ocenia obecną ordynację wyborczą w wyborach samorządowych ?
Przepisy Kodeksu wyborczego dotyczące wyborów samorządowych są dość złożone i trudno oceniać je całościowo. Na pewno część zmian wprowadzonych w ostatnich latach jest korzystna. Zniesiono choćby jednomandatowe okręgi wyborcze w większości gmin, dzięki czemu wyniki wyborów będą bardziej odzwierciedlać poglądy mieszkańców. Obowiązująca ordynacja ma jednak wiele wad.
Jakie są największe mankamenty tej ordynacji?
Można wskazać dwa podstawowe mankamenty. Pierwszy to sposób przeliczania głosów na mandaty. Obecnie odbywa się on metodą d’Hondta, która sprzyja największym ugrupowaniom, czyli Prawu i Sprawiedliwości oraz Platformie Obywatelskiej. Druga wada to niewielkie okręgi wyborcze, w których mniejszym partiom trudniej zdobyć mandaty radnych. Obecne przepisy przewidują, że próg wyborczy wynosi 5%. W praktyce jest on jednak znacznie wyższy i niekiedy przekracza nawet 10%. To bardzo dużo. Uważam, że każdy wyborca ma prawo do tego, by być reprezentowanym przez partię, na którą głosuje. Przez matematyczne sztuczki, które przewiduje Kodeks wyborczy, tak się jednak dzisiaj nie dzieje.
Ile osób będzie kandydować w tych wyborach z ramienia SLD?
Pod szyldem SLD-Lewica Razem wystawiamy pełne listy w 85 okręgach do sejmików województw. Mamy struktury SLD w ponad trzystu powiatach i w tych powiatach wystawiamy listy, z czego w prawie 60% są to listy komitetu SLD-Lewica Razem. Pozostałe 40%, to lokalne komitety, na listach których znajdą się członkowie SLD. Dodatkowo startujemy do miast i gmin. W sumie szacujemy, że w zbliżających się wyborach wystawimy armię kilkunastu tysięcy kandydatów na poszczególne szczeble samorządu. Takiemu zadaniu, oprócz nas myślę, że są wstanie jeszcze podołać tylko trzy partie: PSL, PO i PiS.
Czym się różni kampania samorządowa na terach miejskich a kampanią na terenach wiejskich?
I w miastach, i na terenach wiejskich kampania wymaga dużego zaangażowania: czasu, pracy, pieniędzy. Na wsi jest jednak trudniejsza, w szczególności do rad powiatów i sejmików województw. Tu nie do końca działa szyld partyjny i typowe kampanie reklamowe: billboardy czy spoty radiowe i telewizyjne. Trzeba włożyć więcej pracy w dotarcie do wyborców, nawiązanie kontaktów z różnymi środowiskami. SLD nie boi się jednak kampanii na wsi: także i w gminach wiejskich mamy dobrych samorządowców – wójtów, radnych, sołtysów. Na pewno w nadchodzących wyborach świetnie sobie poradzą.
Jaki jest plan SLD na kampanie samorządową na terenach wiejskich? Jaki jest plan SLD na kampanie samorządową na terenach miejskich?
Plan na kampanię samorządową mamy jeden: chcemy przekonać Polaków, że SLD ma dobry pomysł i mądrą wizję przyszłości ich gmin, powiatów i województw. Opracowaliśmy, oparty na doświadczeniach naszych samorządowców z różnych części Polski, program wyborczy „Silny samorząd, demokratyczna Polska”. Myślę, że ciekawą ofertę znajdą tam zarówno mieszkańcy miast i miasteczek, jak i wsi. Za kampanię w poszczególnych gminach, powiatach i województwach odpowiadają nasi kandydaci: oni wiedzą najlepiej, jak przekonać swoich sąsiadów do oddania głosu na lewicę.
Jaką role SLD widzi Pan na terenach wiejskich? Czy SLD może odegrać dużą rolę na wsi? Jaką rolę SLD widzi Pan na terenach miejskich?
Rządy Prawa i Sprawiedliwości przyniosły wielkie rozczarowanie polskiej wsi. Świadczą o tym protesty, które ostatnio przetoczyły się przez Polskę. Partia rządząca nie potrafi zapewnić godnych warunków prowadzenia gospodarstwa rolnego. Przez straciła na wsi wiarygodność. Tworzy to naturalne miejsce dla SLD: formacji, która wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej i zapewniła rolnikom dostęp do środków unijnych. Staramy się słuchać głosu polskiej wsi: co roku organizujemy Kongres Rolników, na który przyjeżdża kilkuset uczestników z całego kraju. Wiemy, co dolega polskiej wsi i jak to naprawić.
Czy przewodniczący SLD planuje objazd po regionach kraju w celu promowania kandydatów partii?
Przez ostatnie dwa lata razem z przewodniczącym SLD, Włodzimierzem Czarzastym, przejechaliśmy ponad 180 tysięcy kilometrów i odwiedziliśmy prawie 200 powiatów. Obecność w całej Polsce, w województwach, powiatach i gminach jest dla nas oczywista. Na pewno więc będziemy wspierać naszych kandydatów nie tylko z ekranów telewizorów, ale także w ich miejscowościach. Obaj będziemy prowadzić także swoje kampanie: ja startuję z Olsztyna do Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego, a Włodzimierz Czarzasty z Płocka do Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Mamy nadzieję, że oba wyzwania uda się pogodzić.
Czym się różnią wybory samorządowe od wyborów parlamentarnych? Jaka jest główna różnica między jednymi a drugimi wyborami?
Na pewno skalą: wybory parlamentarne, choć mocniej relacjonowane w mediach, w porównaniu z wyborami samorządowymi, to niewielkie przedsięwzięcie. Jesienią będziemy wybierać tysiące radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wśród kandydatów będzie też kilkanaście tysięcy członków SLD i partii, z którymi współpracujemy. To wielkie wyzwanie – nie tylko polityczne, ale także organizacyjne i finansowe. Cieszę się, że dzisiaj SLD jest dobrze do niego przygotowane: mamy liczne, zmobilizowane struktury, mądrych i chętnych do działania członków oraz dobre zaplecze finansowe.
Czy te wybory będą się czym różnić od tych w 2014 roku? Jakie będą to różnice?
Żyjemy w innej rzeczywistości politycznej niż w 2014 r. Od ponad dwóch lat rządzi w Polsce Prawo i Sprawiedliwość, formacja polityczna, która z naruszania Konstytucji uczyniła podstawową metodę działania. Partia rządząca, wbrew ustawie zasadniczej, pozbawia samorządy ich konstytucyjnych kompetencji. Dobrym przykładem jest tzw. ustawa dekomunizacyjna, która wymusza wyrugowanie postaci związanych z lewicą z przestrzeni publicznej, a są to przecież sprawy zastrzeżone do wyłącznej kompetencji rad gmin. Taka postawa Prawa i Sprawiedliwości stanowi pewien kontekst, który będzie rzutował na całą kampanię. W czasie kampanii, inaczej niż w 2014 r., dyskutować więc będziemy także o zagrożeniach dla samorządności. Nie unikniemy też bieżących sporów ogólnokrajowych, np. o Sąd Najwyższy czy pozycję Polski w Unii Europejskiej, choć wolałbym, żebyśmy dyskutowali o sprawach naszych gmin, powiatów i województw.
Jakie tematy według pana będą podejmowane przez przedstawicieli SLD? Jakie tematy powinny być wiodące w kampanii samorządowej? Jak pan myśli, jakie są najważniejsze sprawy dla obywateli w kampanii samorządowej? Jakie dla SLD są najważniejsze kwestie w tej kampanii?
Do wyborów samorządowych idziemy z programem „Silny samorząd, demokratyczna Polska”. Opracowaliśmy go w oparciu o doświadczenia naszych samorządowców z różnych części kraju. Prezentujemy w nim siedem najważniejszych tematów: „Po stronie dziecka, po stronie rodzica”, „Zdrowie na miejscu”, „Powietrze w normie”, „Srebrna rewolucja”, „Dobre mieszkanie w każdej gminie”, „Przestrzeń, która nie kłamie. Historia, która nie dzieli” oraz „Decydujemy wspólnie”. W kampanii wyborczej chcemy więc rozmawiać przede wszystkim o tym, jak wspierać rodziców w wychowywaniu dzieci i tworzyć przyjazną szkołę, o tym, jak samorządy mogą dbać o nasze zdrowie, jak skutecznie walczyć ze smogiem i sprawić, by seniorzy żyli lepiej. Ważne są dla nas również sprawy związane z budownictwem mieszkaniowym, obecnością historii w przestrzeni publicznej i dobrymi relacjami między mieszkańcami i ich organizacjami a samorządem.
Czy według pana w temat modernizacji przestrzeni publicznej może się stać ważnym tematem w tegorocznej kampanii?
Stan przestrzeni publicznej to ważny temat w czasie każdej kampanii przed wyborami samorządowymi. Myślę jednak, że dzisiaj będziemy o nim rozmawiać nieco inaczej niż w 2006, 2010 czy 2014 r. O ile w tamtych kampaniach bardziej zwracaliśmy uwagę na poprawę podstawowej infrastruktury, jak drogi i mosty, mówiliśmy o rewitalizacji reprezentacyjnych części naszych miast i miasteczek, o tyle dzisiaj stawiamy na przyjazny charakter przestrzeni publicznej i jej planowy, harmonijny rozwój. Ważne tu są dwie sprawy. Po pierwsze, dostosowanie przestrzeni publicznej do potrzeb różnych grup, wymagających wsparcia: osób niepełnosprawnych, dzieci, seniorów czy młodych rodziców. Po drugie, powstrzymanie chaotycznego rozwoju miast. Służy on tylko deweloperom i nie uwzględnia potrzeb mieszkańców. Zapobiega temu uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. O ich uchwalanie będziemy walczyć w nadchodzącej kadencji.
Czy kandydaci SLD będą prowadzić kampanię bezpośrednią?
Nie ma lepszego sposobu na zachęcenie mieszkańców do poparcia jak bezpośrednia rozmowa. Podczas tak prowadzonej kampanii poznajemy swoich wyborców, a oni poznają nas. Jest szansa na zebranie dobrych pomysłów na rządzenie naszymi małymi ojczyznami, a czasami – także na wysłuchanie konstruktywnej krytyki. Dlatego – podobnie jak w poprzednich kampaniach – będziemy obecni na ulicach, skwerach, bazarach, a czasami także zapukamy do drzwi naszych sąsiadów.
Czy jest szansa na wzmocnienie SLD w sejmikach?
Specjaliści mówią, że wybory do sejmików najbardziej odzwierciedlają ogólnokrajowe poparcie dla poszczególnych partii politycznych. Dzisiaj w sondażach SLD cieszy się stabilnym, 9-10% poparciem. Jest to dobra prognoza na wybory sejmikowe, bo taki wynik w skali kraju oznaczałby zwiększenie stanu posiadania zdobytego przez nas w sejmikach w 2014 r.
Czy SLD w wyborach samorządowych ma szansę na podium?
Oczywiście! Pokazują to kolejne sondaże, w których zajmujemy trzecie miejsce po Prawie i Sprawiedliwości oraz Platformie Obywatelskiej.
Czy przedstawiciele SLD będą podejmować zagadnienia rewitalizacji infrastruktur miejskich – chodzi głównie o drogi, wodociągi itp.?
Tematy, które pan wymienił, są oczywiste dla każdego samorządowca i zawsze poruszamy je w czasie kampanii przed wyborami samorządowymi. W każdej miejscowości z łatwością można wskazać niedociągnięcia, które dotyczą infrastruktury. Wydaje się jednak, że nie powinna ona być już tematem kluczowym. Przez lata wykorzystywania środków unijnych jakość dróg czy wodociągów w naszych gminach znacznie się poprawiła. Udało się nadrobić lata zaległości w tych sprawach.
Czy przedstawiciele SLD będą podejmować kwestie konieczności rozwiązania problemu smogu?
Oczywiście. Od powietrza zależy jakość naszego życia i stan naszego zdrowia. Na 50 miast najgorszym powietrzu na naszym kontynencie aż 33 znajdują się w Polsce. To duże wyzwanie nie tylko dla władz centralnych, ale przede wszystkim – dla samorządów. Dlatego problem jakości powietrza jest jednym z filarów naszego programu samorządowego. Proponujemy w nim m.in. monitoring jakości powietrza w każdej gminie, podjęcie uchwały antysmogowej w każdym województwie, rzetelne egzekwowanie przepisów, które chronią powietrze, a także – finansowe wsparcie dla mieszkańców w wymianie urządzeń grzewczych i termomodernizacji.
Czy według pana te wybory powinny być wolne od kwestii ideologicznych?
Tym pytaniem przypomniał mi Pan hasło „Nie róbmy polityki”, pod którym Platforma Obywatelska szła do wyborów samorządowych w 2010 r., usiłując przekonać Polaków, że samorząd zajmuje się jedynie budową dróg i prowadzeniem szkół. Tak nie jest. Władza samorządowa – oczywiście w mniejszym stopniu niż politycy w Sejmie i Senacie – rozstrzyga wiele spraw, które mają mocny kontekst ideologiczny. Wystarczy przywołać spory o finansowanie in vitro z budżetów gmin i województw, o zmiany nazw ulic po tzw. ustawie dekomunizacyjnej czy o udział prezydentów miast w marszach równości. W kampanii wyborczej każdy kandydat powinien zająć stanowisko w tych sprawach. Tego wymaga uczciwość wobec wyborców.
Co dla SLD jest najważniejsze w samorządzie?
Do wyborów samorządowych idziemy z hasłem „Silny samorząd, demokratyczna Polska”. Dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość zdominowało władzę ustawodawczą i władzę wykonawczą, a obecnie próbuje również przejąć władzę sądowniczą. Ostatnią częścią władzy publicznej, która wolna jest od poleceń Jarosława Kaczyńskiego, jest właśnie samorząd terytorialny. Z tego powodu dzisiaj najważniejsze jest, by utrzymać ten stan jak najdłużej.
Czy kandydaci SLD będą brać udział w debatach organizowanych przez media lokalne?
Tak jak w poprzednich kampaniach wyborczych nasi kandydaci będą brać udział w takich debatach. Są one bardzo ważne: pozwalają zaprezentować pomysły na gminę, miasto czy powiat w oderwaniu od tematów, które zajmują uwagę mediów ogólnokrajowych.
Jaki jest pomysł SLD na młodych w samorządzie lokalnym? Czy młodzież powinna mieć większy wpływ na sprawy lokalne? W jaki sposób dać szanse młodzieży we współdecydowaniu o sprawach lokalnych?
Uważamy, że władze lokalne muszą traktować młodych ludzi jak partnerów, którzy mają swój głos w kształtowaniu polityki samorządowej. Chcemy, by już uczniowie szkół podstawowych mieli swoją reprezentację w młodzieżowych radach gmin, z własnym budżetem, który pozwoli na organizację młodzieżowych akcji i imprez. W ten sposób będziemy uczyć młodych obywatelskiej aktywności. Bardzo ważne jest poważne traktowanie młodzieżowych rad gmin i zachęcanie młodszych mieszkańców do udziału w konsultacjach społecznych. Moim zdaniem duże znaczenie ma także dobra edukacja obywatelska, rozmowa z młodymi ludźmi o ich prawach i obowiązkach. To nie tylko zadanie szkoły, ale także – władz samorządowych. Dobry wójt, burmistrz, prezydent miasta powinien zachęcać młodych ludzi do pracy na rzecz swojej miejscowości, udziału w wyborach do władz wszystkich szczebli.
Jaki jest plan w celu zniwelowania walki miedzy PO-PiS w samorządach?
Dobry program, mądrzy kandydaci i ciężka praca w kampanii wyborczej.
Czy według pana jest ryzyko, że walka miedzy PO-PiS w samorządach przykryje realne problemy w samorządach ?
Kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi toczy się na nieco innych zasadach niż przed wyborami parlamentarnymi czy prezydenckimi. W ogólnokrajowych mediach widzimy pojedynek między partiami politycznymi, ale na lokalnym podwórku, w gminach, w miastach, w powiatach to już często dyskusja między poszczególnymi kandydatami i spór o pomysł na rozwiązanie konkretnych problemów miejscowości, w której żyją. Myślę więc, że nie ma obaw, że nadchodzące wybory będą tylko pojedynkiem między PO i PiS. To duża szansa dla SLD: mamy świetnych samorządowców i wiele pomysłów na dobrą, lokalną politykę.
W imieniu czytelników dziękuję za wywiad.
Ja również dziękuję za rozmowę.