Szczepić, czy nie? Skąd wzięły się „ruchy antyszczepionkowe”? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 5.09.2018

Szczepić, czy nie? Skąd wzięły się „ruchy antyszczepionkowe”?

Burza medialna, atak środowisk medycznych i natychmiastowe działanie prokuratury. Tak działo się tym, gdy rodzice nie zezwolili na szczepienie ich nowo narodzonych dzieci. O tym, że sądy przyznały rację właśnie rodzicom wskazując, że mają oni prawo do decydowania o losie własnych dzieci – już tak głośno nie jest. Na czym polega problem ze szczepieniami noworodków i w ogóle ze szczepionkami?

Wzrasta liczba rodziców, którzy odmawiają poddania ich nowo narodzonych dzieci obowiązkowym szczepieniom. Chodzi także m.in. o obligatoryjne podanie noworodkom witaminy K, na co także coraz większa liczba rodziców się nie zgadza.

Instytucje szpitalne są jednak bezwzględne i głuche na postulaty rodziców. Co z kolei powoduje, że – widząc sytuację i brak możliwości porozumienia się z lekarzami – są w stanie posunąć się nawet do zabrania dziecka ze szpitala i ukrywania się. Stało się tak choćby w przypadku rodziny z Białogardu, która tuż narodzinach dziecka – w obawie przed przymusowym szczepieniem – opuściła szpital. Media absurdalnie nazwały sytuację „uprowadzeniem dziecka”, choć trudno jest wyjaśnić, na czym może polegać „uprowadzenie” własnego dziecka…

Podobna, choć nieco mniej spektakularna sytuacja miała miejsce za sprawą rodziny z Gniewkowa, która – jak się później okazało – „w trosce o dobro dziecka” odmówiła szczepienia noworodka.

Obie sprawy trafiły przed oblicza sędziów. Obie zakończyły się podobnymi, korzystnymi dla rodziców rozstrzygnięciami. Sądy zgodnie stwierdziły, że „działania rodziców były podyktowane troską o dobro dzieci” i to „rodzice maja pełne prawo do decydowania o tym, czy dziecko będzie i kiedy będzie szczepione”.

– Uważam, że każdy rodzic, który odmawia szczepienia w szpitalu noworodkowi postępuje w sposób odpowiedzialny i roztropny. Tylko w Polsce i Bułgarii wykonywane są pierwsze szczepienia noworodkom. W innych krajach wykonywane są one upływie trzech miesięcy. Te pierwsze szczepienia wśród przeciwwskazań przewidują wystąpienie obniżenie nabytej lub wrodzonej odporności. W Polskich szpitalach nie ma procedury badania odporności. Z tego wniosek jest prosty – każde podanie szczepienia w szpitalu w pierwszej dobie oznacza ryzyko wystąpienia poważnych powikłań – powiedział mecenas Arkadiusz Tetela, obrońca rodziców spod Gniewkowa.

Zdecydowanie na uznanie zasługuje rozsądek i postawa sędziów rozpatrujących tego typu trudne społecznie sprawy. trudne? Ponieważ w Polsce – inaczej niż w innych krajach zachodniej Europy – wciąż bardzo duże wpływy ma lobby koncernów farmaceutycznych, a za nim idzie postawa lekarzy, którzy promują teorie o konieczności szczepień dzieci tuż ich urodzeniu. Taka teza staje jednak w sprzeczności z opiniami wielu niezależnych lekarzy, którzy wskazują na liczne zagrożenia mogące wynikać z tak szybkiego podania szczepionki, ponieważ dziecko tuż po narodzinach nie ma jeszcze właściwie ukształtowanego systemu obrony przed substancjami mogącymi zagrażać ich zdrowiu. Chodzi o tzw. brak bariery immunologicznej pomiędzy krwią i mózgiem. Oznacza to, że substancje, które pojawią się we krwi niemowlaka mogą trafić do mózgu, skąd już nie zostaną usunięte. Mózg z toksyczną substancją wewnątrz (np. rtęcią) będzie się rozwijał… Inaczej sytuacja wygląda w przypadku dzieci kilkumiesięcznych lub kilkuletnich, dla których tego typu zagrożenia są znacznie mniejsze – bariera krew-mózg już funkcjonuje, chroniąc ten ważny organ właśnie przed tego typu zagrożeniami.

Niewyjaśnionym zagadnieniem – z nieznanych przyczyn – jest skład chemiczny podawanych szczepionek. Szpitale nie przedstawiają pełnego składu szczepionek, a w nich – według doniesień niektórych lekarzy – mogą znajdować się szkodliwe substancje konserwujące, które mogą być toksyczne i w konsekwencji mogą prowadzić do wielu chorób nawet w perspektywie kilkudziesięciu lat naprzód.

To właśnie powyższe argumenty spowodowały, że w Polsce pojawiły się mylnie określane „ruchy antyszczepionkowe” – stowarzyszenia, które od lat publicznie zadają ważne pytania i dążą do tego, aby dzieci były jak najlepiej chronione. Te organizacje nie  opowiadają się przeciwko szczepieniu dzieci. Postulują jednak, aby dzieci były szczepione na niektóre choroby we właściwym czasie – tzn. ukształtowaniu w organizmie dziecka właściwych mechanizmów immunologicznych. Wiele szczepionek może być podanych dzieciom nawet do 18 roku życia, zatem w jakim celu podawane są tuż po urodzeniu, gdy noworodek w sposób naturalny jest odporny na zewnętrzne zagrożenia bakteryjne i wirusowe?

Stowarzyszenia opowiadające się przeciw szczepieniu niemowlaków to nie są ruchy oszalałych, zdezinformowanych rodziców, którzy rzekomo prowadzą działalność wywrotową – jak sugerują ich przeciwnicy. Jest wręcz przeciwnie. To ludzie bardzo świadomi, zdobywający najnowszą wiedzę nie tylko z polskich źródeł medycznych, ale z międzynarodowych opracowań, którzy za wszelka cenę chcą chronić najmłodszych.

Warto wiedzieć, że np. w Niemczech, ale także w większości krajów europejskich nie szczepi się dzieci tuż urodzeniu. Rodzice mogą to zrobić w kresie do 3 roku życia dziecka. Czy zatem tamtejsza medycyna i tamtejsze procedury są wadliwe? A może jest odwrotnie i to w Polsce medyczno-farmaceutyczne lobby robi bardzo wiele, aby utrzymać obecną niezrozumiałą sytuację? Może chodzi po prostu o zyski finansowe zarówno w krótkiej (cena szczepionki), jak i długoterminowej perspektywie (koszty leczenia choroby Alzheimera, demencji, opieki nad osobami autystycznymi).

Amerykańskie raporty medyczne i prace naukowe prognozują wzrastającą liczbę zachorowań na chorobę Alzheimera i autyzm. Ta pierwsza przynosi koncernom farmaceutycznym i całej szeroko rozumianej branży medycznej gigantyczne zyski, które w perspektywie dekady wzrosły niemalże dwukrotnie. Szacuje się, że obecnie jest to kwota przekraczająca 900 mld dolarów rocznie! I będzie wzrastać.

Coraz więcej jest także przypadków autyzmu – kiedyś choroby niemalże nieznanej, dziś bardzo powszechnej. Amerykańskie badania coraz częściej wskazują na możliwość wpływu toksycznych substancji konserwujących szczepionki na występowania tej choroby. Oficjalnie jednak jej przyczyny nie są znane. Nic jednak nie wiadomo o tym, aby była to choroba genetyczna, a zatem – gdzieś przyczyna być musi…

Z drugiej zaś strony wzrasta liczna proponowanych szczepionek, zmienia się ich skład chemiczny. Jak donoszą niezależni lekarze – nawet na grypę może być niebezpieczna i podawana więcej niż 4 razy w istotny sposób może przyczynić się do wystąpienia np. choroby Alzheimera. Czy to prawda? Trudno to dziś jednoznacznie stwierdzić, bo dostęp do wyników badań naukowych w tym zakresie jest bardzo trudny, być może celowo utrudniany (o tym, że z podręczników farmakologii dla studentów medycyny znikają ważne informacje – wiadomo). Niewątpliwie jednak opracowania będą coraz bardziej powszechne i w końcu w pełni ujrzą światło dzienne.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika