Teraz musi wjechać buldożer i wszystko wyrównać
W polityce przyszedł czas na naprawę tego, co przez wiele lat systematycznie było psute. Dziś proces rozkładu państwa jest tak daleko posunięty, że niezbędne są bardzo radykalne posunięcia.
Świat polskiej polityki na dobre zaczął przyspieszać około 10 lat temu. Pierwszym ważnym politykiem, który przekonał się o tym w sposób bardzo bolesny, wypadając jednocześnie z jego orbity był Leszek Miller – ostatni reprezentant tzw. starego (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) modelu uprawiania polityki.
Ów stary model polityki najlepiej obrazuje treść Konstytucji RP podpisanej przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Był to (formalnie wciąż jeszcze jest) najważniejszy w naszym ustroju akt prawny, mający charakter ogólny. I właśnie hasło „ogólny” jest tu kluczowe.
Twórcom konstytucji przyświecała idea stworzenia fundamentów prawnych państwa, czyli zbioru pewnych najważniejszych wskazówek dla kolejnych pokoleń polityków, ale z założeniem, że będą potrafili je zastosować, tzn. wykażą się odpowiednim poziomem kultury politycznej, a to z kolei oznacza, że przepisy będą interpretować biorąc pod uwagę racje państwa, nie zaś własnego środowiska politycznego.
Przez kilka lat po wejściu w życie konstytucji – funkcjonowała ona poprawnie, a politycy interpretując ją, faktycznie kierowali się racją państwa. W ten sposób np. zaczęła pracę komisja Rywina, która powstała za przyzwoleniem rządu SLD, paradoksalnie doprowadzając go jednocześnie do upadku. Ale wówczas taka była konieczność, taka była racja państwa (stojąca w oczywistej sprzeczności z racją partii rządzącej), aby aferę Rywina wyjaśnić publicznie w Sejmie.
Po objęciu rządów przez koalicję PO – PSL powstały kolejne komisje śledcze, które były już tylko groteskowymi spektaklami, nie mającymi nic wspólnego z ideami opisanymi w konstytucji Kwaśniewskiego. To wówczas tak naprawdę nastąpił początek procesu demontażu państwa i jego najważniejszych instytucji – w tym Trybunału Konstytucyjnego.
Po nim pojawił się demontaż prokuratury, która pod hasłem „uniezależnienia” w istocie stała się politycznym zbrojnym ramieniem grupy rządzącej. Podobnie jest z sądami – dziś już zbiurokratyzowanymi do granic możliwości tworami, które ze sprawiedliwością już nawet symbolicznie nie mają nic wspólnego i cieszyć się mogą jedynie minimalnym społecznym zaufaniem i szacunkiem.
Demontaż państwa trwający przez ostatnich 8 lat spowodował, że w zasadzie przestało ono funkcjonować i tylko co jakiś czas Polacy ze zdumieniem przyglądali się groteskowym obrazom, gdy Beata Sawicka w jednym sądzie okazywała się być winna korupcji i skazywana, w drugim niewinna; Sławomir Nowak – w jednym sądzie winny i skazany, w drugim niewinny; dyspozycyjny politycznie sędzia „na telefon” ustala dogodny termin posiedzenia; i wiele innych, w gruncie rzeczy bardzo smutnych i przygnębiających obrazów.
Nie warto wspominać tu o aferach Amber Gold, autostradowych, stadionowych, aferach w najważniejszych ministerstwach, w instytucjach rolnych, nepotyzmie, kumoterstwie, klikach, koteriach, układach i sitwach funkcjonujących na rozmaitych poziomach władzy itd.
Dziś rząd PiS – tak przynajmniej twierdzi – próbuje naprawić zastałą, bardzo trudną sytuację. Niewątpliwie wymaga to ogromnej determinacji i pewnej politycznej brutalności, bo proces rozkładu państwa jest już daleko posunięty.
Być może to, co dziś istnieje, należy do reszty zburzyć i zbudować coś zupełnie nowego, ze zdrowymi fundamentami – co wprost sugeruje Paweł Kukiz. Ale zanim to nastąpi, na miejsce budowy musi wjechać ciężki buldożer i wszystko dokładnie wyrównać.
Pan nie widzi i nie dostrzega pozytywów . Chce Pan tylko widzięć ruinę to widzi Pan ruinę. Wg mnie jeżeli Pan wodzi tylko ruinę po proszę nie wmiawiać dla reszty społeczeństwa że to jest ruina.