„To zjawisko jest groźne dla przeciętnego Polaka” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 16.12.2013

„To zjawisko jest groźne dla przeciętnego Polaka”

W Krakowie grupki bandytów, nie wiadomo dlaczego nazywanych pseudokibicami, z maczetami w rękach terroryzują miasto. W Warszawie bójka, praktycznie „o nic”, nożowników przy ulicy Ostrobramskiej. Podobne, choć może nieco mniej drastyczne sygnały dobiegają z innych miejscowości. Mam wrażenie, oby mylne, że zaczyna narastać w Polsce już nie tylko wzajemna agresja, będąca wynikiem wszechogarniającej frustracji, braku perspektyw, braku możliwości znalezienia pracy.

noz

To zjawisko przeradza się już w autentyczny, groźny dla przeciętnego Polaka, groźny dla przeciętnego człowieka – bandytyzm. Jeszcze trochę, a będziemy mieli sytuację jak w krajach Europy Zachodniej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Wspomnę tylko niemiecką Frakcję Czerwonej Armii, „młodzieżowe” rozruchy w Wielkiej Brytanii za kadencji Thatcher czy włoskie Czerwone Brygady.

Nasza ówczesna propaganda nagłaśniała te zjawiska jako ewidentny efekt kapitalistycznych klęsk, bezrobocia, braku perspektyw, braku poszanowania klasy robotniczej. Mogę nawet podejrzewać, że częściowo, pośrednio, światowa „komuna” finansowała tego typu ruchy. Odrzucając pierwiastek propagandowy, niewątpliwie widoczny w tamtych przekazach, można powiedzieć, że jesteśmy na najlepszej drodze do powtórzenia tamtych zjawisk. Szkoda, że nie potrafimy uczyć się na błędach innych.

Mam wrażenie, że na razie jeszcze jest czas. Jeszcze jest pora na reakcję państwa, które nie może pozwolić rozwinąć się fali bandytyzmu, bez względu na to, jakie ideowe hasła wpisze ona sobie na sztandary. Ale mam też wrażenie, że, w przeciwieństwie do wskazanych wyżej państw, Polska dnia dzisiejszego nie jest zdolna do postawienia tamy rozlewającej się przemocy i chuligaństwa. Wszak tu żadne działania pozorne, jak przy „restrukturyzacji” gospodarki, „naprawie” służby zdrowia, „reformie” systemu szkolnictwa, „przebudowie” systemu emerytalnego – nic nie dadzą.

Potrzebne jest twarde, zdecydowane działanie eliminujące bandytów i równie twarde, konsekwentne działanie prowadzące do rzeczywistej a nie pozornej, widzianej tylko w wypowiedziach dyżurnych specjalistów od brutalnej propagandy, poprawy sytuacji małego, szarego człowieka.

Wymienione państwa potrafiły tak przestawić swoje gospodarki, że przynajmniej na dwadzieścia, trzydzieści lat potrafiły zapewnić swoim obywatelom względny rozwój i dobrobyt. Być może ten okres dobrobytu trwał zbyt długo. Być może spowodował pewien spadek czujności przywódców, którzy dali przyzwolenie na pompowanie bańki spekulacji wszystkim, co komu tylko do głowy przyszło. Efekt to trwające niemal do dziś załamanie gospodarcze, którego skutki w świecie będą odczuwalne jeszcze długie lata. Ale to w gruncie rzeczy nie nasz problem. Oni mają środki i możliwości, by działać.

Nasze obecne władze, w moim przekonaniu, nie mają ani chęci ani prawdopodobnie, umiejętności. Nawet, jeśli mają środki, zresztą w większości także pochodzące od owych „nich”.

Pytanie, czy będziemy mieli dość mądrości, aby nasze, polskie sprawy zacząć stawiać na nogach. Bo czasu mamy coraz mniej, a chętnych do tej trudnej i niewdzięcznej pracy jakoś nie widać.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>