Trudny koniec rządu Ewy Kopacz | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 6.11.2015

Trudny koniec rządu Ewy Kopacz

Wysłuchałem dziś konferencji prasowej pani premier Ewy Kopacz. W niemal rejtanowskim stylu pozwoliła sobie ona zauważyć, że nad Polską zawisło olbrzymie niebezpieczeństwo. Tym niebezpieczeństwem jest oczywiście…? Tak, urzędujący prezydent, Andrzej Duda.

kopacz

Tak niefortunnie wskazał termin pierwszego posiedzenia Sejmu, że w żaden sposób żaden, oczywiście oprócz samego Prezydenta RP, przedstawiciel Rzeczpospolitej nie może wziąć udziału w nieformalnym szczycie krajów Unii Europejskiej, niektórych krajów Afryki oraz innych ważnych, zainteresowanych krajów, zwołanym przez Donalda Tuska na 2 listopada 2015 roku w Valettcie (Malta).

Przy okazji pani premier była uprzejma po raz kolejny rozminąć się z prawdą. Stwierdziła mianowicie, że nie mogła spotkać się z Prezydentem Rzeczpospolitej mimo, że wielokrotnie o takie apelowała. Pozwalam sobie więc przypomnieć, że (piszę na podstawie informacji, które posiadam z mediów):

Pani Premier apelowała do Prezydenta RP o zwołanie Rady Gabinetowej. Tam chciała, wraz ze „swoimi” ministrami przedstawić swoje stanowisko (osiągnięcia, problemy???) Prezydentowi RP. Tyle tylko, że zwoływanie Rady Gabinetowej należy do wyłącznych kompetencji Prezydenta. Mówi o tym wyraźnie Art. 144 ust. 3 punkt 5) Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Tak więc publiczne, a tak robiła to pani premier, sugerowanie Prezydentowi konieczności zwołania Rady Gabinetowej jest nie tylko nieeleganckie (co w pewnym stopniu w warunkach polskich mogłoby być zrozumiałe). Jest przede wszystkim niegrzeczne. Poza tym pani premier kilka razy publicznie upominała się o z Prezydentem. Czy jednak którykolwiek z urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wykonał telefon do Kancelarii Prezydenta, by o takie spotkanie poprosić?

Na ten temat media milczały. Myślę, że głównie dlatego, że takiej prośby nie było! Sytuacja, w jakiej postawiła się Pani Premier Ewa Kopacz na kilka dni przed złożeniem dymisji swego rządu trochę przypomina mi tę sprzed kilku lat, gdy z sejmowej trybuny starała się przekonać Naród, że gdzieś tam, w dalekim Smoleńsku, przekopywano ziemię na metr w głąb. Zastanawiam się czasem, czy takie mijanie się z prawdą, niedopowiedzenia, a po polsku mówiąc, po prostu kłamstwa, nie są już nawykiem sfer rządzących moim krajem.

Nie wiem, czy we wspomnianym szczycie wziąć udział musi Premier bądź Prezydent. Czy nie może to być np. Minister Spraw Zagranicznych. Nie wiem, czy dymisję rządu trzeba koniecznie składać osobiście, a ni można np. przesłać stosownego listu dołączając przeprosiny za brak obecności, co wynika z nakładających się terminów? Nad takimi możliwościami niech zastanawiają się specjaliści od prawa, często z tytułami profesorskimi.

Sytuacja być może jest nieco niezręczna. Ale na pewno nie powoduje ani zagrożenia dla Polski, ani nie naraża dobrego imienia Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej. Bo tę opinię w ciągu ostatnich ośmiu lat bardzo mocno zszargały zupełnie inne wydarzenia, o których tu i teraz pisać nawet nie warto.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Imię... pisze:

    dobrze napisane.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika