Ukraina – co dalej? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 23.02.2015

Ukraina – co dalej?

W mediach, chyba przez czyjeś niedopatrzenie, pojawiła się informacja, że około 60 proc. Ukraińców powoływanych do służby wojskowej w ramach prowadzonej mobilizacji przedstawia zaświadczenia, że nie nadaje się „do wojska”. I to w sytuacji, gdy kraj jest zagrożony rosyjską inwazją, gdy na wschodzie Ukrainy tzw. „separatyści” przelewają ukraińską krew w obronie interesów Rosji, gdy cały naród ukraiński gotowy jest wyjść na Majdan dla poparcia nowych, demokratycznych, ukraińskich władz.

ukraina

Poważny problem społeczny

Ta jedna, krótka wiadomość usłyszana została przeze mnie tylko raz, w jednym kanale informacyjnym. Starałem się dokładnie śledzić kolejne informacje nt. Ukrainy na tym kanale. Powtórzenia nie zauważyłem. Myślę jednak, że właśnie ta, z pozoru błaha informacja, pokazuje wyraźnie, że sytuacja na Ukrainie jest bardziej złożona niż przedstawiają to nasze media, a społeczeństwo zamieszkujące tereny tego kraju wcale nie jest tak zjednoczone w walce z „rosyjskim agresorem”, jak usiłuje się to nam przedstawić. Trudno też sytuację Ukrainy analizować w oderwaniu od tego, co miało miejsce wcześniej i będzie działo się w bliższej i dalszej przyszłości w tym rejonie świata. Pisałem już na ten temat niemal rok temu (https://gazetabaltycka.pl/promowane/ukraina-troche-inny-punkt-widzenia).

Nie dla Europy

Zacznijmy od sytuacji wewnętrznej. Społeczeństwo Ukrainy nie jest jednorodne. Spora jego część to Rosjanie, którzy na Ukrainę zostali sprowadzeni wiele lat temu, w różnych okolicznościach (przesiedlenia w okresie terroru stalinowskiego, II wojna światowa, okres rozbudowy przemysłu zbrojeniowego Związku Radzieckiego po II wojnie światowej, okres „rusyfikacji” armii ukraińskiej). Wielu z nich nawet nie zna języka ukraińskiego, wielu z nich zamieszkuje tereny dzisiejszej Ukrainy od pokoleń, wielu z nich zajmowało poczesne miejsca np. w ukraińskiej armii, w ukraińskim przemyśle. Nie da się tych ludzi w krótkim czasie przekonać do idei nowego, ukraińskiego państwa, zwłaszcza, gdy państwo to chce być wobec Rosjan opresyjne (ustawa o języku ukraińskim).

Rdzenni Ukraińcy najprawdopodobniej też nie do końca utożsamiają się z dzisiejszym państwem. Dlaczego? Pamiętacie jeszcze nazwiska kolejnych prezydentów Ukrainy po rozpadzie Związku Radzieckiego? Przypomnę. Krawczuk, Kuczma, Juszczenko, Janukowycz, Turczynow, Poroszenko. Ilu spośród nich nie zostało „dotkniętych” wielkimi, skandalicznymi aferami? Ilu z nich nie ma powiązań z tak zwanymi oligarchami?

Zanik społecznej pamięci następuje wraz z wymianą pokoleń. Afery lat dziewięćdziesiątych zapomniane zostaną na Ukrainie może za dwadzieścia, trzydzieści lat. Nic dziwnego, że w tej sytuacji społeczeństwo Ukrainy zaprotestowało przeciwko nieprawościom, które w tym kraju miały miejsce. Stąd kolejne protesty na Majdanie. Zresztą nierzadko inspirowane i bardzo dobrze wykorzystane przez różne siły z poza Ukrainy.

Zmarginalizować Rosję

I tu zaczynamy analizę międzynarodową. Po upadku Związku Radzieckiego jedno z dwóch istniejących supermocarstw, Stany Zjednoczone, doszło do wniosku, że nadarza się okazja zmarginalizowania byłego, głównego konkurenta na arenie międzynarodowej. Stąd rozliczne akcje mające na celu destabilizację różnych regionów świata, tradycyjnie będących radziecką (rosyjską) strefą wpływów. Ja wspomnę tylko Afganistan, Irak, północną Afrykę, rejon Bliskiego Wschodu (gdzie, zdaniem Amerykanów, tylko Izrael ma być stabilizatorem sytuacji). Akcja ta trwa nadal. Jej głównym celem jest przede wszystkim dalsze osłabianie rosyjskiej gospodarki.

Trzeba podkreślić, że Amerykanie bezwzględnie wykorzystują każdą możliwą sytuację, jeśli może to być korzystne dla ich kraju. Ach, gdyby tak nasi przywódcy!!! Do czego mogą się posunąć „kowboje” w swych działaniach, widać na przykładzie amerykańskiego więzienia zorganizowanego ponoć w Starych Kiejkutach. Przypomnę tylko, że to ich prezydent jako pierwszy upublicznił informacje na ten temat. Wydaje się jednak, że w „kwestii rosyjskiej” albo oceny Amerykanów nie były do końca trafne, albo działania, delikatnie mówiąc, były spóźnione.

Zanim działania amerykańskie zostały rozpoczęte, młody, rzutki prezydent Rosji rozpoczął reformy, które przywróciły „rosyjskiego niedźwiedzia” do życia. Wpływy z gazy i ropy pozwoliły zreformować armię, uporządkować (ale nie unowocześnić) gospodarkę. znów zaczęły płynąć do rosyjskiego skarbca.

Poszerzyć amerykańską strefę wpływów

Myślę, że nie ma się co czarować. widzieli „ukraińskie rozchwianie”, widzieli działania zachodnich służb na terenie Ukrainy. Przecież tam, podobnie jak kilkanaście lat wcześniej w Polsce, przyjeżdżali różnego rodzaju doradcy, biznesmeni, konsultanci z Zachodu. Mieli uczyć, jak robić interesy, mieli wyciągać, ile tylko się da pieniędzy z ukraińskiej gospodarki. Mieli tworzyć atmosferę sprzyjającą wprowadzaniu „demokracji na wzór amerykański”. Wśród nich była, (dla mnie to nie ulega wątpliwości) niemała grupa bardziej lub mniej tajnych pracowników wywiadów, mających przygotować grunt do „przejęcia kolejnego państwa” w amerykańską strefę wpływów, nie tylko gospodarczych, ale przede wszystkim, militarnych.

postanowili także działać. Nie mogli ścierpieć, by u ich granic, żeby nie powiedzieć, na „ich terenie” pojawiły się amerykańskie instalacje. I ja to rozumiem. Stąd pierwsze działania rosyjskie, które zaowocowały aneksją Krymu. O strategicznym znaczeniu półwyspu we współczesnym świecie nie ma co mówić. Wystarczy spojrzeć na mapę. Nawet tę w Google. Przy okazji co niektórzy mogli przekonać się, że rosyjska armia, na której niektórzy zdążyli już postawić krzyżyk, okazała się nie tylko sprawna, ale nad wyraz skuteczna. Naszpikowany ukraińskim wojskiem półwysep krymski zajęty został praktycznie bez strat z jej strony, bez jednego wystrzału. Do tej pory Zachód zachodzi w głowę, co się stało z ukraińskimi siłami lotniczymi i marynarką zlokalizowaną na tym terenie. O tym, że potężne bazy w rejonie Sewastopola raczej nie przejdą zbyt szybko w ręce ukraińskie, raczej nikt nie wątpił.

Ukraina pozostanie sama

Co dalej będzie się działo na Ukrainie? Wszystko wskazuje na to, że skutecznie będą destabilizowali sytuację w tym kraju. A cenę za to płacić będą przeciętni Ukraińcy, w tym także ci, którzy utożsamiają się z Rosją. Wojna swych ofiar nie wybiera!!!. Może wybuchnie jeszcze jeden albo dwa majdany, zginą kolejni ludzie. Myślę, że wbrew temu, co podają nasze ośrodki propagandowe, Europa Zachodnia nie poświęci swoich interesów z Rosją na ołtarzu krwawiącej wschodniej Ukrainy. Tak jak we wrześniu 1939 roku nikt poza Polakami nie chciał umierać za Gdańsk, tak dziś nikt z bogatego Zachodzie nie będzie chciał umierać za Kijów (Majdan). Nawet dla obrony amerykańskich interesów nikt nie będzie ryzykował gospodarczej destabilizacji Starego Kontynentu. Z tego zdają sobie sprawę i prezydent Francji, i kanclerz Niemiec. Wydaje się tylko, że władcy Polski nie bardzo wiedzą, w jakim świecie żyją. Ale to nie wszystko.

Uwaga na Turcję

Coś mi mówi, że twór nazywany Państwo Islamskie to kolejny problem współczesnego świata. Dla szeroko rozumianego zachodu to powoli narastający problem. Ale prawdziwy problem dla Zachodu, w tym także NATO, stanowi współczesna Turcja. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, nie jestem w stanie tego udowodnić. Ale gdybym miał obstawiać zakłady, to widziałbym w ostatnich posunięciach Turcji delikatną rolę Rosji, która w ten sposób daje do zrozumienia, że jeśli tak bardzo ktoś chce destabilizacji, to powinien uwzględniać także strategiczne znaczenie morskiej drogi z Morza Czarnego (Azowskiego) na Morze Śródziemne. A amerykańskie wpływy w tym rejonie niekoniecznie muszą być wieczne i nieodwołalne. (Zresztą historia już pokazała, że dla wycofania Rosji (w swoim czasie Związku Radzieckiego) z Kuby konieczne było wycofanie amerykańskich rakiet właśnie z tego kraju. A historia, jak wiadomo, lubi się powtarzać).

Rosyjskie priorytety

Kolejnym zagadnieniem, na które trzeba zwrócić uwagę w procesie realizacji polityki (nawet naszej, krajowej) w globalnej wiosce, jest działalność Rosji na kierunku Chin i krajów mających olbrzymi potencjał gospodarczego rozwoju w przyszłości. Wydaje się, że i na tym polu Rosja wyprzedziła przynajmniej o krok swego amerykańskiego konkurenta. (Patrz ostatnie finansowe powiązania Rosji, Chin, Brazylii i kilku innych krajów). Myślę jednak, że współpraca Rosji z Chinami w dłuższej perspektywie ma ułatwić Rosji stabilizację sytuacji na terenie Kaukazu. Kraje tam położone, po rozpadzie Związku Radzieckiego, poczuły wagę swoich roponośnych złóż. Utrzymanie tam spokoju jest dla dzisiejszej Rosji bardzo istotne. Zyskanie dla tej operacji potężnego sprzymierzeńca, jakim mogłyby być Chiny, dla Rosji jest nie do przecenienia.

Wydaje się, że i na tym polu Amerykanie nie potrafili sobie poradzić (wszak o próbach współpracy amerykańsko – chińskiej mówi się od dawna, jednak skutków raczej nie widać). Artykuł nie przedstawia dogłębnej analizy wszystkich, ani nawet znaczącej liczby czynników, które w najbliższym czasie będą miały wpływ na rozwój sytuacji politycznej, militarnej i gospodarczej na świecie. Pokazuje jednak, mam nadzieję, że w miarę interesująco, że Ukraina jest tylko maleńkim pionkiem na światowej szachownicy. Pionkiem, którym grają możni tego świata. A społeczność międzynarodowa, nie mająca niemal żadnych możliwości działania, może tylko próbować tak oddziaływać na wspomnianych możnych, aby nie doprowadzili do tego, by zarówno Ukraińcy jak i cała reszta ludzkości, przez czyjąś głupotę, brak rozeznania sytuacji i arogancję nie zapłacili ceny najwyższej. Bo to zaczyna być coraz bardziej prawdopodobne. Tylko, że przyczyną wzrostu tego prawdopodobieństwa nie jest jedynie „imperium zła” i jego prezydent. Przyczyny są bardzo, bardzo złożone. Im więcej ludzi będzie zdawało sobie z tego sprawę, tym światowe zagrożenie będzie mniejsze.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>