Unia Europejskich Demokratów, czyli nowy polityczny (PO)twór
Tuzy polskiej polityki, niezwykle zasłużeni w budowaniu demokratycznej i wolnej Polski, wzorce politycznej wierności i uczciwości – zakładają nową partię. Polska dla nich to za mało, wychodzą ze swoją inicjatywą na szersze, europejskie forum. Tak przynajmniej wskazuje nazwa, jaka postanowili sobie nadać twórcy owego politycznego „nowego” bytu. Unia Europejskich Demokratów – tak brzmi nazwa dzieła tworzonego przez panów Stanisława Huskowskiego, Michała Kamińskiego, Stefana Niesiołowskiego i Jacka Protasiewicza. (Nazwiska podałem w kolejności alfabetycznej, aby panowie z powodu tekstu w Gazecie Bałtyckiej przypadkiem nie posprzeczali się o to, który z nich jest najważniejszy).
Słysząc o nowym tworze tych wybitnych partyjnych towarzyszy (broń Boże R11; nie mam na myśli PZPR) nie mogłem powstrzymać się od krótkiego przypomnienia ich politycznej drogi, której zwieńczeniem (przynajmniej do dnia dzisiejszego) będzie owa Unia.
Huskowski
Pan Stanisław Huskowski, rocznik 1957 magister fizyki (tak podaje internetowa encyklopedia). W latach osiemdziesiątych, jako młody pracownik Politechniki Wrocławskiej, niewątpliwie zafascynowany (jak większość młodych ludzi w owym czasie) powstającym ruchem społecznym, zaangażował się w działalność uczelnianej Solidarności. Zaangażował na tyle poważnie, że Służba Bezpieczeństwa poszukiwała go np. w związku ze słynną „sprawą osiemdziesięciu milionów zł”. Owa aktywność widać spodobała mu się, bo po 1989 roku należał do założycieli Unii Demokratycznej. Kolejne „jego” partie to Unia Wolności i Platforma Obywatelska. Z ramienia tej ostatniej kilkakrotnie kandydował do różnych gremiów, z różnym skutkiem. Jak widać, jego polityczne oczekiwania i marzenia nie zostały zaspokojone. Nie zamierzam zastanawiać się, dlaczego. I dziś mamy jednego z ojców – założycieli.
Kamiński
Pan Michał Kamiński, rocznik 1972, ukończone studia licencjackie w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie. Polityczną karierę rozpoczynał od Narodowego Odrodzenia Polski, skąd przeszedł do Zjednoczenia Chrześcijańsko–Narodowego (tego, którym w swoim czasie dowodził pan Wiesław Chrzanowski, a w którym udzielał się także mocno pan Stefan Niesiołowski). Jak to zwykle bywa, działalność polityczna otwierała kolejne rozdziały kariery zawodowej („przecież nasi ludzie i ich najbliżsi też muszą gdzieś pracować”), co w przypadku pana Michała doskonale można zaobserwować, ale czemu ja nie będę poświęcał większej uwagi). Kolejnym etapem aktywności politycznej Pana Michała Kamińskiego była Akcja Wyborcza Solidarność. To partia zapamiętana głównie z przeforsowania „czterech wielkich reform” firmowanych nazwiskiem pana premiera Jerzego Buzka. Ich wielkość wynika głównie z tego, że wszystkie one są nieudane (obecna władza wiele energii musi poświęcić na odwracanie ich skutków), za to zapewniły wówczas rządzącym niebywałą ilość wszelkich możliwych synekur, a zwłaszcza gigantyczne zwiększenie kosztów działania administracji.
Po rozpadzie owej partii czerech reform pan Michał poświęcił się działaniom na rzecz Przymierza Prawicy, skąd przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości. Kolejną wybranką pana Michała była Polska jest Najważniejsza (kto jeszcze pamięta o tym dziele?), a następną – Platforma Obywatelska. Niedawno wykluczony z tej partii szuka po raz kolejny swego miejsca na politycznej scenie.
Przeglądając internetowe informacje na temat pana Kamińskiego znalazłem i taką, że współpracował on z amerykańsko-izraelską wywiadownią gospodarczą (?) Prism Group.
Niesiołowski
Stefan Niesiołowski, rocznik 1944, profesor zoologii. Działalność polityczną rozpoczynał już w latach studenckich zakładając konspiracyjną organizację „Ruch”. Później wsławił się przygotowaniami do podpalenia Muzeum Lenina w Poroninie (za co przez władze PRL-u został skazany na siedem lat więzienia). Po 1989 roku działał w Zjednoczeniu Chrześcijańsko–Narodowym. Po pewnym czasie przeszedł do Przymierza Prawicy, a następnie współtworzył ugrupowanie Suwerenność – Praca – Sprawiedliwość. Przez jakiś czas działał w klubie parlamentarnym AWS, a następnie związał się z Platformą Obywatelską. Wystąpił z tej partii i obecnie zakłada Unię Europejskich Demokratów.
Protasiewicz
Pan Jacek Protasiewicz, rocznik 1967, z wykształcenia – polonista po Uniwersytecie Wrocławskim. Z całej czwórki chyba najbardziej stabilny politycznie, zdążył zaliczyć tylko Unię Wolności i Platformę Obywatelską. W tej partii najprawdopodobniej mocno skonfliktowany z jej obecnym przewodniczącym, Grzegorzem Schetyną. Wykluczony z PO, najwyraźniej szuka politycznej drogi na przyszłość.
Partii zakładano wiele…
Ci oto ludzie zamierzają stworzyć kolejną partię polityczną. W tym miejscu aż chciałoby się przypomnieć takie twory jak: Liga Polskich Rodzin, Przymierze Prawicy, Polska jest Najważniejsza, Socjaldemokracja Polska, Stronnictwo Konserwatywno – Ludowe, Polska Razem, Polska Lewica. To wszystko są twory, które zakładać próbowali znani i mniej znani działacze polityczni, którzy usiłowali dokonywać zmian na polskiej scenie politycznej.
Skutek tych działań był taki, że aby przywołać nazwy tworzonych przez nich partii muszę sięgać do archiwów. Jako obywatel zastanawiałbym się nie dziesięć, nie sto, ale sto tysięcy razy, czy w jakikolwiek sposób wspierać i popierać na przykład pana Michała Kamińskiego. Który mówić potrafi wprawdzie kwieciście, ale raczej bez sensu. Chyba, że sensowne ma być to, czego oczekują jego polityczni patroni.
Bolszewizacja Europy
W sytuacji, jaka wytworzyła się w naszym kraju oraz ma miejsce w świecie, w tym zwłaszcza w Europie, gdzie najwyraźniej narasta fala społecznego buntu przeciwko temu, co ja, może nieco na wyrost nazywam „bolszewizacją Europy, partie polityczne powinny przedstawiać swoje jasne, proste plany polityczne. Pokazujące, po której stronie obecnego, politycznego sporu będą chciały stanąć. Nawet wbrew finansowemu interesowi. Bo celem partii na szczęście nie powinno być zapewnianie swoim członkom wygodnego życia na koszt podatników, ale zdobywanie władzy dla budowy takich państw, jakich oczekują ich wyborcy. I tylko tyle, i aż tyle.
Czy wspomniana czwórka „ojców – założycieli” zdaje sobie z tego sprawę i chce w tym kierunku podążać. Przedstawione wyżej polityczne „kariery” nakazują w tej sprawie wielką, wielką ostrożność.