W latach 90. rozpoczęto niszczenie polskiej edukacji. Kto na tym zyskał?
Dlaczego dziś polscy obywatele mają tak wielki problem ze znalezieniem dobrego hydraulika, kafelkarza, budowlańca, czy mechanika samochodowego? Coraz więcej dziś wskazuje na to, że przyczyną była dokładnie zaplanowana operacja polityczno-gospodarcza zakładająca m.in. całkowitą likwidację szkolnictwa zawodowego. Kto na tym najwięcej zyskał?
Koncepcja likwidacji szkolnictwa zawodowego w Polsce powstała wraz z „wielkim” planem przemodelowania PRL-owskiej, socjalistycznej gospodarki planowej na gospodarkę wolnorynkową, kapitalistyczną. Twarzą nowej polskiej koncepcji gospodarczej był Leszek Balcerowicz, doktor habilitowany nauk ekonomicznych (błędnie tytułowany profesorem), niesłusznie przez propagandę nazywany autorem „planu Balcerowicz”, ponieważ w istocie nie był to jego plan, a plan amerykański, przygotowany przez ekonomistę Jeffreya Sachsa i wspierany przez amerykańska finansjerę. Balcerowicz był tylko tym ekonomistą, który zgodził się realizować ów plan punkt po punkcie, z żelazną konsekwencją. Warto tu dodać, że wielu polskich, wybitnych, znacznie mądrzejszych od Balcerowicza ekonomistów, po zapoznaniu się z koncepcją Sachsa, stanowczo odmówiła jej realizacji widząc ogromne zagrożenia dla naszej gospodarczej tożsamości. Historia pokazuje, że mieli rację.
Wracając jednak do szkolnictwa zawodowego – obok likwidacji kluczowych gałęzi naszego przemysłu, jednym z ważnych elementów „nowego” planu gospodarczego było przebudowanie szkolnictwa, które przecież jest kluczowe choćby w kontekście przyszłych zasobów ludzkich, budujących siłę gospodarki.
Nie przez przypadek już w latach 90-tych rozpoczęła się powolna degradacja szkolnictwa zawodowego. Zaczęto ograniczać środki finansowe kierowane do tego sektora edukacji, ograniczano programy nauczania, w efekcie kadra dydaktyczna była coraz słabsza – dobrzy, cenienie pedagodzy przechodzili do liceów, mając znacznie dogodniejsze warunki pracy. W krótkim czasie popularna „zawodówka” zyskała miano szkoły dla najsłabszych, najgorszych, najgłupszych. Wiele w tym było prawdy, ale sporo również propagandy. Powoli z mapy szkół znikały jednostki kształcące cukierników, kucharzy, ślusarzy, spawaczy, murarzy, czy mechaników samochodowych. Podobnie, choć w nieco inny sposób, znikały także technika.
Kto zyskał?
Teraz kluczowe pytanie – dlaczego plan reformy gospodarczej lat 90-tych doprowadził do likwidacji szkolnictwa zawodowego, a w efekcie do likwidacji tak ważnych zawodów rzemieślniczych? Odpowiedź nie jest skomplikowana – po to, aby mógł zyskać prywatny biznes związany z prywatnymi „prestiżowymi” liceami i szkołami wyższymi. Jeszcze w latach 90-tych tego rodzaju podmiotów powstało w naszym kraju mnóstwo! W krótkim czasie zamiast państwowych szkół zawodowych i techników zyskaliśmy setki prywatnych liceów i uczelni. Uczelni, które z oczywistych względów niczego nie uczyły, za to ochoczo drukowały kolejne dyplomy wmawiając młodym ludziom, że są magistrami, licencjatami, czyli intelektualną elitą naszego kraju.
Absolwenci oczywiście dobrej pracy znaleźć na rynku nie mogli, bo w trakcie edukacji nie zostali wyposażeni w niezbędna wiedzę i podstawowe nawet kompetencje. Młody człowiek po „edukacyjnym” epizodzie polegającym na zasileniu własnymi pieniędzmi sektora prywatnych uczelni stawał się tanią siłą roboczą głównie dla zagranicznych koncernów, które w tzw. międzyczasie, dzięki działaniom wspomnianego wyżej Balcerowicza, na zadziwiająco preferencyjnych warunkach zbudowały w Polsce setki hipermarketów. I tak oto magister marketingu z prywatnej uczelni stał się kasjerem w niemieckiej, francuskiej, czy brytyjskiej sieci sklepów wielkopowierzchniowych.
Powyższy opis ma oczywiście na celu wskazanie jedynie kierunków rozwoju naszej gospodarki i w bardzo uproszczony sposób pokazuje istotę niektórych reform polskiego wczesnego kapitalizmu, o których dopiero teraz, po latach możemy obiektywnie mówić i dowodzić, jak bardzo były one niekorzystne dla Polski i Polaków.
Aby obraz dopełnić, należy dodać, że doktor Balcerowicz za dobrą realizację przywiezionego z USA planu otrzymał od polskiego prezydenta najwyższe państwowe odznaczenie – Order Orła Białego.
W kontekście rozpoczynającego się właśnie kolejnego roku szkolnego z entuzjazmem należy przyjąć koncepcję odbudowywania zdegradowanej polskiej edukacji, w tym otwierania na nowo szkół zawodowych, tak bardzo nam wszystkim potrzebnych.
Ja nie wiem kto na tym zyskał ale kto najwięcej stracił! Uznano że najważniejsze jest kryterium finansowe w procesie konkurencji i rywalizacji! A nauczyciel i uczeń to jak śmieci o które wycieraja władcy nogi. Okres gimnazjalny to okres kryzysu rozwojowego ucznia. O metodach pracy rozwijających aktywność poznawczą , myślenie pojęciowe, wolę wyboru i sądzenie o podmiotowych wyborach ucznia muszą nauczyciele wiedzieć bo nie moźna człowieka przygotować do zewnętrznego sterowania przez całe życie tak jak podczas nauczania początkowego. A niestety zwolniono starszych nauczycieli, zlikwidowano placówki doskonalenia nauczycieli, nie ma konsultantów metodycznych znających specyfikę rozwoju neurofizjologicznego ucznia. A w gimnazjach nauczyciele nauczania początkowego nauczali przez wiele lat. I dlatego istnieje upadek komunikacjispołecznej bo słowo już nie jest narzędziem komunikacji ani dyskursu. Słowo stało się narzędziem psychomanipulacji medialnej dla potrzeb politycznych.
A ja widze kolejnego pisowca z niechecia do intelektualistow. To podkreslanie pokazuje w jakiej nienawisci zyjesz a przypomnij sobie tzw dr kaczynskiego. Pseudo prawnika dude itp. Zawodowka to wylegarnia taniej sily roboczej ktorej nikt o zdrowych zmyslach nie chce wykonywac
Do komentarza „Ja”. Pracy rzemieślników i ludzi po zawodowej szkole nie chce nikt wykonywać???
Wręcz przeciwnie, bardzo ciężko znaleźć hydraulika, gazownia, elektryka. Ludzie ci zarabiają dużo pieniędzy.
Potwierdzam, że naprodukowano sporo nieudaczników z dyplomem. Miałem taką szkołę niedaleko domu.
Oczywiście ta pseudo elitka z „dyplomami” boi się demaskacji i często zadzierają nosa z za zasłony „młodego, wykształconego z wielkiego miasta”.
No tak… wystarczyło wejść do łazienek. Zobaczcie – https://www.amart.pl/ Podstawowe wyposażenie kosztuje grosze, a i tak tego brakowało. To nie są stare realia, ale również obecne.