W szpitalu pacjent musi czuć się bezpiecznie
O pomorskiej polityce zdrowotnej mówi Marzena Mrozek – Dyrektor Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.
Czy pomorską politykę zdrowotną czekają rewolucyjne zmiany?
– Mogę powiedzieć, że ze swojej strony zrobię wszystko, aby moja wiedza i doświadczenie w sposób pozytywny wpłynęły realizację strategii ochrony zdrowia województwa pomorskiego.
Co zakłada ta strategia?
– Przede wszystkim musimy wiedzieć, czego oczekuje pacjent. Pacjent wchodząc do szpitala chce, żeby została mu poświęcona uwaga, żeby ktoś się nim zainteresował, z nim porozmawiał. Następnie udzielił mu informacji, co będzie się z nim działo i gdzie ma się udać. Komunikacja jest podstawą na tym pierwszym etapie. Kolejny etap to oczywiście bardzo profesjonalna i – co ważne – kompleksowa pomoc lekarska. Pacjent chce się czuć w szpitalu bezpiecznie, być dobrze poinformowany i wyjść ze szpitala zadowolony. To wszystko jest naszym zadaniem, do tego chcemy doprowadzić. Chcemy także wiedzieć, jak pacjent nas ocenia i jak ocenia opiekę proponowaną mu przez marszałkowskie placówki ochrony zdrowia.
Ankiety dotyczące satysfakcji pacjentów są przecież od dawna prowadzone.
– To prawda, ale teraz musimy je ujednolicić i dopiero wówczas będzie można wyciągnąć obiektywne wnioski. Pamiętajmy o tym, że zakres usług medycznych uległ standaryzacji i dziś jest naprawdę bardzo obszerny. Jednocześnie szpitale wciąż się doposażają. Wszystkie duże szpitale pomorskie są w sieci szpitali. Biorąc pod uwagę ten nowy sposób finansowania musimy zadbać o to, aby placówki marszałkowskie były finansowane jak najlepiej.
Na Pomorzu wiele placówek zostało połączonych. Jak ocenia pani efekt tych decyzji?
– Szpitale bardzo na tym zyskały. Zobaczmy choćby przykład szpitala na gdańskiej Zaspie, który dzięki połączeniu zyskał, czego są konkretne efekty. Rok temu byłam tam na otwarciu nowego oddziału okulistycznego. Zobaczyłam zadowolonych pacjentów, zadowolonych pracowników, widać było też stabilizację, która bardzo pozytywnie wpływa na wszystkich.
W województwie pomorskim realizowanych jest sporo nowych inwestycji, za które od strony politycznej odpowiada obecnie Paweł Orłowski- członek zarządu województwa pomorskiego. Nowy blok operacyjny powstał w szpitalu na Zaspie, ale nowoczesny blok operacyjny jest też w gdańskim szpitalu Kopernika, który jak wiadomo nie jest wykorzystywany w 100 procentach. Kolejnych 7 nowych sal operacyjnych powstało w Wejherowie. W gdyńskim szpitalu Wincentego a Paulo powstał nowy oddział ortopedii i traumatologii narządu ruchu, jednocześnie doskonały, nowoczesny i bardzo dobrze wyposażony taki sam oddział jest w Gdańsku. Mieszkańcy Pomorza często pytają, czy tak liczne inwestycje, choć ważne, nie dublują się wzajemnie?
– Te inwestycje związane były z mapami potrzeb zdrowotnych regionu oraz zaakceptowane zostały z punktu widzenia potrzeb całego województwa. Inwestycje przeszły szczegółowe analizy, były głęboko przemyślane i konieczne.
Częste pytanie ze strony naszych czytelników brzmi, czy szpitale dadzą radę utrzymać nowe oddziały?
– To już jest zadanie zarządów szpitali. Finansowo wygląda to różnie. Na przykładzie szpitala Kopernika w Gdańsku widać, że podmiot ten nieustannie inwestuje i to jest zauważalne przede wszystkim dla pacjentów, bo przecież chodzi o to, żeby usługi medyczne były na jak najwyższym poziomie.
Do tej pory dużym problemem dla placówek publicznych była konieczność konkurowania z podmiotami prywatnymi. Tu wiodąca była m.in. kardiologia. Z pewnością wiele jest do zrobienia w obszarze promocji publicznych placówek.
– Prywatne podmioty kardiologiczne do sieci szpitali nie zostały włączone. W związku z tym od października usługodawcami w zakresie kardiologii interwencyjnej mogą być głównie podmioty publiczne. Oczywiście, trzeba publiczne placówki promować i pokazywać ich dobre strony, których mają przecież bardzo dużo, a nie zawsze są one odpowiednio przedstawiane na zewnątrz, czy w mediach.
Finansowanie służby zdrowia w zasadzie się nie zmieniło i opiera się na limitach, tzn. z góry ustala się, ile będzie danych zabiegów, ile zachorowań itp. Gdy limity się wyczerpią, pacjent nie zostanie przyjęty.
– Tak, finansowanie pozostaje ryczałtowe. I w dalszym ciągu trzeba będzie pilnować limitów, ale jednocześnie pomocy nikomu nie możemy odmówić. Z pewnością trzeba będzie realizować rozsądną politykę prowadzenia pacjenta z rozróżnieniem „pacjent ostry”, „pacjent planowany”.
Problemem trwającym od lat są wielomiesięczne albo czasem nawet wieloletnie kolejki do przychodni przyszpitalnych.
– Minister zdrowia mówi nam, że sieć szpitali postawi na kompleksowość usług medycznych, czyli pacjent trafiający do szpitala będzie też miał zapewnioną rehabilitację i poradnictwo ambulatoryjne, że opieka będzie długofalowa. Na efekty tych założeń musimy poczekać. Obecnie bardzo trudno jest mi ocenić, czy projekt sieci szpitali jest dobrym rozwiązaniem. W pomyśle funkcjonowania całej sieci jest też mowa o poradnictwie przyszpitalnym, które będzie związane z usługą szpitalną. Pacjent z oddziału będzie następnie konsultowany w przyszpitalnej przychodni. Natomiast całość będziemy mogli ocenić dopiero w przyszłym roku.
Minister Radziwiłł jakiś czas temu przedstawił propozycję oferowania komercyjnych usług medycznych, po czym po interwencji premier Szydło błyskawicznie się z niej wycofał. Jak ocenia pani możliwość współfinansowania przez pacjentów usług medycznych?
– W tej sprawie należy się cofnąć do składki zdrowotnej, która w naszym kraju jest zbyt niska, aby móc zaspokoić potrzeby realizacji wszystkich świadczeń. W większości krajów europejskich składka zdrowotna jest niemalże dwukrotnie wyższa niż w Polsce.
Czy z perspektywy czasu można stwierdzić, że pakiet onkologiczny wprowadzony za rządów PO się sprawdził?
– Z mojego doświadczenia wynika, że w mniejszych placówkach się nie sprawdził, natomiast w większych – choćby z województwa pomorskiego – działa i to całkiem dobrze. Placówki go realizują, a w przypadku przekroczenia limitów i tak jest finansowany przez płatnika. Należy pamiętać, że choroby onkologiczne w województwie pomorskim są wiodące. W odpowiedzi na to na Pomorzu mamy naprawdę silne ośrodki onkologiczne – jest Gdańsk, Gdynia, czy Kościerzyna.
Od dawna mówi się, że może zabraknąć w Polsce pielęgniarek. Widać, że faktycznie jest ich coraz mniej, a absolwentki kierunków pielęgniarskich tuż po ukończeniu studiów wyjeżdżają głównie do krajów skandynawskich, gdzie czeka na nich dobrze płatna praca.
– Dodatkowo niestety nie funkcjonują już licea medyczne. Zainteresowanie tego rodzaju zawodami malało od dawna. Dziś średnia wieku pielęgniarki to ok. 50 lat. Wiedząc o tym będziemy powoływali specjalny zespół przygotowujący strategię organizacji opieki pielęgniarskiej i położniczej w województwie pomorskim. Celem jest poprawienie obecnej sytuacji. Pielęgniarek i opiekunów medycznych musi być więcej. Ważne jest także i to, żeby pielęgniarka była dla lekarza partnerem, a z tym wciąż bywa niestety różnie. Musimy pracować nad zmianą mentalności lekarzy, bo pielęgniarki są dziś doskonale wykształcone, mają ogromne umiejętności i są bardzo ważnym ogniwem opieki medycznej.
Witam!
Dlaczego jeżeli jest tak dobrze, to na prawdę jest tak źle?
Dlaczego ludzie nawzajem się ostrzegają przed wizytą w szpitalu miejskim w Gdyni?
Czy to prawda, że w woj. pomorskim jest najwyższa zachorowalność na raka, a jednocześnie najmniej urządzeń diagnostycznych?
Pozdrawiam