Wojna domowa na pokaz. "Wciągają nas w sztuczny konflikt" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 14.07.2020

Wojna domowa na pokaz. „Wciągają nas w sztuczny konflikt”

Wybory kończą kampanię prezydencką, ale czy kończą polityczny konflikt, który podzielił Polskę? Różnice polityczne, ścieranie się poglądów, walka o zwycięstwo, przekonywanie wyborców – są jak najbardziej zrozumiałymi zjawiskami w demokracji. Jednak w Polsce podział wydaje się być głębszy i konflikt przybiera formę wręcz wojny o „być albo nie być” państwa polskiego. Jakie są przyczyny tak głębokiego podziału?

fot. Paweł-Kula / Kancelaria Sejmu

Nie będę tym razem pisał o systemie wyłaniania polskich elit politycznych – ordynacji proporcjonalnej – bo podnosiłem to wiele razy i nie chcę popadać w banał. Zresztą oprócz systemowych mechanizmów popychających polityków do nadmiernej agresji i odsądzania przeciwnika od „czci i wiary” są jeszcze zjawiska kulturowe niezwiązane wprost z systemem. Żaden system nie każe bowiem dziennikarzom z telewizji publicznej robić brutalną i – powiedzmy to wprost – dość prymitywną propagandę politykom obozu rządowego i serwować to dzień w dzień, zamiast rzetelnej analizy, uczciwej krytyki i bez dania jakiejkolwiek szansy politykom opozycji.

Żadne mechanizmy nie każą tego samego (tylko na odwrót) robić dziennikarzom TVN. A programy tej stacji są tak samo dalekie od obiektywizmu jak programy mediów publicznych. Stacja amerykańska robi propagandę przeciwko PiS ślepo popierając opozycję.

I w ten oto sposób jest bombardowana codziennie nieustającym, jątrzącym przekazem, w którym dwa konkurujące polityczne obozy przedstawiane są albo jako zbawcy i zdrajcy, albo na odwrót – zależy tylko jaki kanał włączysz. Jak przy takim przekazie widz ma zachować rozsądny krytycyzm, kiedy w dwu głównych telewizjach nie znajduje żadnego przykładu obiektywizmu.

Ale zrzucenie winy na byłoby zbyt prostym wyjaśnieniem. Za stan polskiej debaty politycznej odpowiadają przede wszystkim politycy obu obozów. To liderzy Platformy w latach 2005-2007 zaczęli w stosunku do polityków, ale też i wyborców PiS-u stosować tzw. „przemysł pogardy”. Potem nasiliło się to po katastrofie smoleńskiej kiedy platformerscy chuligani sikali na znicze ustawione pod pałacem prezydenckim, a „elita” warszawska milcząco akceptowała te wybryki. Po zmianie władzy w 2015 PiS bez żadnej taryfy ulgowej zaczął odpłacać Platformie pięknym za nadobne i w efekcie konflikt polityczny rozwija się w Polsce i nakręca w najlepsze.

Z drugiej strony – jak to zauważył któryś komentator: „gdzie dwóch się bije, tam obaj korzystają”. Na konflikcie Platforma – PiS korzysta tak jedna jak i druga strona. Pozostałe ugrupowania zostały całkowicie zmarginalizowane. Po części zresztą na własne życzenie – żadna z głównych partii w Polsce nie przedstawia Polakom propozycji, które różniłyby się istotnie od tego, co oferują PiS i PO. PiS socjalnymi programami wypchnął z boiska lewicę, a odwołaniem się do patriotycznych haseł ograniczył pole działania rachitycznej polskiej prawicy.

Z kolei Platforma przejęła od lewicy postulaty obyczajowe środowisk lgbt, a resztę popularności napędziły jej ewidentne błędy w polityce personalnej PiS. Wydawało się, że najstarsze polskie ugrupowanie po wchłonięciu Kukiza i podniesienia wyniku w ostatnich wyborach sejmowych zrozumiało, że należy sięgnąć do postulatów ustrojowych, które dały Kukizowi w 2015 r. 21% poparcia w pierwszej turze wyborów. Rzeczywiście na początku kampanii PSL zajęło się problemami wymiaru sprawiedliwości, a Władysław Kosiniak-Kamysz umieścił stosowny punkt w swoim programie ogłoszonym na konwencji w Rzeszowie pod koniec lutego. Rychło jednak lider PSL zastąpił konkret słodkimi tekstami o jedności. Sprowadziło go to na margines polityczny.

Tak więc na scenie dominują nadal PiS i PO, których prawie nic nie dzieli. Ale im bardziej są do siebie podobne, tym ostrzej muszą siebie atakować. To daje im bowiem realne korzyści. Raz jedni, raz drudzy zdobywają władzę. I zanosi się, że tak będzie do końca świata.

A my – obywatele – dajemy się wciągać w ten sztuczny konflikt. Zastanawiam się kiedy się połapiemy, że nas – jak to się mówiło we Lwowie – po prostu rolują.

Autor

- poseł niezrzeszony VIII kadencji, w latach PRL opozycjonista, przywódca Solidarności w Nysie, członek Klubu Służby Niepodległości, internowany i więziony w stanie wojennym. Za działalność na rzecz Niepodległego Państwa Polskiego odznaczony przez Prezydenta Srebrnym Krzyżem Zasługi, oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Panie Januszu w bialych skarpetkach, widzi Pan niektore mechanizmy…to moze kiedys Pan zobaczy ze to masoneria wybrala sobie w Polsce prezydenta ?

    Politycy nie rzadza, heloooo Panie Januszu ?

    Dziekujemy naprawde, ale to ze PoPis kierowane jest jedna dlonia to jeszcze za malo :
    kto jest w cieniu ?

    I bedzie probowal zrobic tu nad Wisla polski Majdan jesienia ?
    Na szczescie, nie uda mu sie.

    A poza tym warto sie wlasnym zdrowiem zajac, Panie Januszu.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika