Wolna niedziela – tak czy nie?
Nad Polską wiszą chmury długich i emocjonalnych debat. Ciekawi pytają, spadnie z tego jakaś ulewa, czy będzie tylko mała mżawka.
Po co komu wolne niedziele? Wolna niedziela ma być przewidziana tylko dla kasjerów pracujących w sklepach wielkopowierzchniowych oraz dla małych sklepikarzy. A więc wolna niedziela nie jest wolna dla wszystkich – chodzi głównie o handlowców. Solidarność wzoruje się na Niemczech czy Francji, gdzie w niedziele sklepy na ogół są pozamykane i nikt z tego powodu nie robi wielkich problemów, a dzień wolny jest szansą dla ciężko pracujących na spędzenia czasu z rodziną.
Zawsze podczas takich projektów pojawia się zestaw standardowych pytań, zadawanych przez ludzi pracy: kto za to wszystko zapłaci, kto zyska, kto straci. No więc czy my jako kraj jesteśmy gotowi na wprowadzenie takiego projektu? Nie ma niczego złego we wzorowaniu się na krajach bogatszych, problem w tym, że te kraje stać na zmiany, nasz z kolei dalej jest jednym z tych biedniejszych krewniaków za Odrą, który goni Europę zachodnią. I potrzeba rządzącym refleksji nad tym, czy wolna niedziela nie zaszkodzi ekonomii naszego kraju.
W projekcie pojawia się kontrowersyjny pomysł – 2 lat więzienia za handel w niedzielę. Zakaz zakazem, ale karać więzieniem za sprzedaż w niedzielę? Czy nie dochodzimy do jakiejś paranoi? KOD-owcy nie mają racji co do wolności i swobód obywatelskich, ale ten projekt trochę zapachniał autorytaryzmem. Warto wspomnieć, że nie jest to projekt „PIS-owski” tylko Solidarności, a zapis o więzieniu ma być usunięty z finalnego projektu. Poza tym, wolna niedziela, będzie naprawdę wolna dopiero w 2018 roku.
Przeciwnicy wprowadzenia projektu argumentują tym, że zagrożonych jest wiele miejsc pracy w handlu. Najpierw podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, a teraz wolna niedziela. Jak te biedne hipermarkety dadzą sobie radę? Znów brak danych, czy czynników potwierdzających argumenty przeciwników. Raczej to jest krytyka dla samej krytyki, nie opierająca się na danych czy ekonomicznej analizie skutków wprowadzenia projektu „Wolna niedziela od handlu”
Zwolennicy mówią o tym, że kasjerzy będą mogli w końcu odpocząć w niedzielę. A co z tymi, którzy pracują w restauracjach, kinach, stacjach paliw, strażakami, policjantami? Gorszy sort? Pytanie jest zasadne, czy gorszymi pracownikami są osoby, które nie pracują w handlu a chciałyby niedzielę spędzić z rodziną? Projekt doskonale wpisuję się w powiedzenie: „Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził”.