Jak to jest być dzieckiem alkoholika? „W szkole mówiłem, że ojciec nie żyje” (WYWIAD)
Oglądałam ostatnio internetowy talk-show. W nim pewien polski piosenkarz powiedział, że nie ma żalu do swojej matki, która nadużywała alkoholu. Nagrał program o Dorosłych Dzieciach Alkoholików. Podobno powiedziano mu, że jeśli na ten temat wypowie się osoba anonimowa, to nikt nie będzie chciał tego słuchać. Czy aby na pewno? Postanowiłam porozmawiać o tym, jak to jest żyć z osobą uzależnioną od alkoholu. Moim rozmówcą jest dwudziestoletni Kamil.
Anna Kaniewska: Wydaje mi się, że jesteś trochę zdenerwowany. Boisz się tej rozmowy?
Kamil: Tylko trochę, ale sądzę, że dam radę normalnie mówić o tym, co przeżyłem.
A.K: Co poczułeś, gdy zadzwoniłam do Ciebie z propozycją wywiadu? Długo zwlekałeś, odwołałeś pierwszym termin…
K: Byłem zaskoczony. Przede wszystkim dlatego, że to nie jest coś, o czym się mówi na co dzień i wszędzie. To jest jednak taki problem, który się w jakiś sposób ukrywa, często ze wstydu.
A.K: Opowiedz mi, proszę, „o tym problemie, który ukrywasz ze wstydu”…
K: Mam problem, prosty problem. Alkoholizm mojego ojca. Odkąd pamiętam ojciec pił. Pił dużo. Pił bardzo często. Przez to moja sytuacja rodzina była, można powiedzieć, napięta. Właśnie ze względu na ten jego alkohol. Przez to, że on pił brakowało nam kasy. Były awantury, w których i ja uczestniczyłem. Najśmieszniejsze jest to, że ja nigdy nie zapomnę takich sytuacji, jak np. pierwszy dzień w liceum. Nauczyciele pytali mnie jak się nazywam, co lubię robić i czym się zajmują moi rodzice. Mówiłem, że mama jest na emeryturze, a ojciec nie żyje…
A.K: Dlaczego uśmiercałeś ojca?
K: Wstydziłem się. Na studiach też wszystkich oszukiwałem. Wstydziłem się przyprowadzić kogoś do domu. Dziewczynę, kolegę, kogokolwiek. To był zawsze strach, że będzie się wydzierać, że zacznie się przyczepiać o jakieś błahostki. Albo po prostu przyjdzie pijany. Wstydziłem się go, a wiesz dlaczego? Bo nie pamiętam, kiedy on ostatni raz pracował. On jest bezrobotny, żeruje na mamie, na mnie. Oczywiście na wódkę zawsze ma pieniądze. Rachunku już nie opłaci z własnej kieszeni. Dlatego zawsze tak o nim opowiadam, choć żyje i ma się dobrze.
A.K: Cały czas wypowiadasz się w czasie przeszłym. Jak wygląda teraźniejszość?
K: Teraz jest inna bajka. Jak byłem mały, to ja zawsze obrywałem, może dlatego, że jestem najmłodszy z rodzeństwa. Pytasz jak jest teraz? Teraz on się mnie boi, bo on oberwał ode mnie. Niejeden raz. Psychika człowieka jest jednak prosta. Coś się zbiera, zbiera, a potem odnajdujemy swoją siłę. Pewnego dnia wybuchłem. Uderzyłem go mocno. Pozbyłem się strachu. Zauważyłem, że gdy ja przestałem się go bać, to samo zrobiła moja mama. To była taki dziwny układ – ja bałem się o mamę, a ona się bała o mnie. Żyliśmy w dużym stresie.
A.K: Mówisz o sobie i o mamie. A co z resztą rodzeństwa?
K: Mój brat się bardzo szybko wyprowadził i przestał się interesować sytuacją w domu. Nie ingerował w to. Siostra zawsze zlewała ojca. Pomagała nam, ale z ojcem nie wdawała się w dyskusje, wychodziła, urywała temat.
A.K: Zastanawiałeś się kiedyś nad terapią – indywidualną bądź grupową?
K: W liceum miałem załamanie, chciałem iść do psychologa, ale bałem się, że to wyjdzie. Bałem się, że w szkole się dowiedzą, że wezwą mamę. Nie chciałem tego. Nie chciałem jej tego robić. Pewnie byłoby jej głupio, że ma takiego męża. Chyba nie miałem też odwagi. Nie chciałem konsekwencji. Mam żal, że nie widziałem wtedy „bramki”, w którą mógłbym uderzyć. Poprosić o pomoc. Chociaż myślałem o tym dużo.
A.K: Masz żal, że wtedy nikt Ci nie pomógł?
K: Tak, mam. Chociaż dziś jest on mniejszy i nie odczuwam go tak mocno. Mam żal do brata. Zachowywał się tak, jakby go to nie dotyczyło. Udawał. Zero emocji. Nie reagował.
A.K: Powiedz mi, czy czasem usprawiedliwiasz siebie i swoje zachowanie? Mówisz sobie: wychowałem się rodzinie dysfunkcyjnej, byłem zaniedbywany, mam prawo popełniać błędy?
K: Chyba ani razu w życiu nie użyłem takiego zdania. Nie chcę się usprawiedliwiać, mam te żale w sobie, ale nie usprawiedliwiam się. Także na pewno nie.
A.K: Jak dziś wyglądają Twoje relacje z tatą? Czy w relacji ojciec- syn jesteś wciąż „zranionym dzieckiem”, czy dorosłym mężczyzną, który żyje swoim życiem?
K: No i… nie jestem ani jednym, ani drugim. Głową rodziny jestem ja. To ja zajmuje się majsterkowaniem, paleniem w piecu. On jest taką ofiarą. Prawie nie rozmawiamy. Witamy się i tyle. Czasem jakiś krótki dialog np. gdzie w mieszkaniu jest termometr. Jesteśmy obcymi dla siebie kolesiami. Nie mamy tematów. Dłuższe rozmowy kończą się kłótnią.
A.K: A jaki jest Twój stosunek do alkoholu? Spotkaliśmy się na kilku imprezach, więc wiem, że nie jesteś abstynentem. Mimo wszystko jestem ciekawa, czy traktujesz alkohol jako jedną z wielu używek, czy pijąc czujesz lekką awersję?
K: Piję alkohol różnego rodzaju na imprezach. Piję, ale z umiarem. Jestem takim opiekunem i zawsze ogarniam towarzystwo. Włącza mi się instynkt, obserwuję, stopuję innych. Wiem, że każdy powinien dbać o własny tyłek. To po prostu używka. Nie patrzę na nią przez pryzmat ojca.
A.K: Rozumiem. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.