Dlaczego nie wpuszczono go na pokład? „Być może chodzi o to, że się jąkam...” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 31.05.2019

Dlaczego nie wpuszczono go na pokład? „Być może chodzi o to, że się jąkam…”

Czy na gdańskim lotnisku dyskryminuje się pasażerów ze względu na wygląd lub zaburzenia mowy? Bardzo prawdopodobne, bo sytuacja, jaka spotkała pana Dawida, wydaje się to potwierdzać.

fot. Wikipedia

Cała sytuacja wydaje się wręcz nieprawdopodobna. A jednak się stała i miała miejsce na gdańskim lotnisku.

Pan Dawid dwa tygodnie przed datą podróży wykupił bilet na z Gdańska do Oslo. Wylot planowany był z Gdańska 24 maja o godzinie 17:50. Przeszedł odprawę w trybie elektronicznym i spokojnie czekał na wejście na pokład.

Pan Dawid jest z zawodu tatuażystą i do Norwegii leciał w celach zarobkowych.

– Gdy zbliżyła się moja kolej, jedna z pracownic obsługi podeszła do mnie i wyprosiła mnie z kolejki, mówiąc że mam iść na koniec, nie podając przy tym żadnej przyczyny takiej decyzji. Od młodej kobiety z szyderczym uśmiechem usłyszałem, że „sobie nie polatam”. Następnie odmówiono mi wejścia na pokład – relacjonuje pan Dawid, który z zawodu jest tatuażystą i leciał do Norwegii rozpocząć nową pracę.

Nasz bohater nie uzyskał żadnych dodatkowych informacji ani wyjaśnień w tej sprawie, choć próbował pytać różnych pracowników o to, co się właściwie stało i co dalej ma robić. Chodził o jednego do drugiego pracownika, i za każdym razem dowiadywał się , że nikt nic nie wie…

Pan Dawid przypuszcza, że przyczyną odmowy lotu były albo jego tatuaże, albo fakt, że się jąka – jest to zdiagnozowana alalia syllabaris, czyli zaburzenie mowy charakteryzujące się częstymi powtórzeniami lub przedłużeniami dźwięków.

– Ale czy to, że mam widoczne tatuaże, albo to, że się jąkam, może skutkować ograniczeniem moich praw obywatelskich? – pyta z rozżaleniem pan Dawid.

Wracając do sytuacji na gdańskim lotnisku. – Znając swoje prawa, w końcu poprosiłem o dokument odmowy przyjęcia na pokład, aby mieć jakikolwiek dowód na to, co się stało. Otrzymałem odpowiedź, iż nie wystawiają takiego dokumentu – wspomina pan Dawid, który – co warto dodać – w żadnym momencie nie był ani agresywny, ani pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.

– Jestem porządnym człowiekiem, który normalnie kupił bilet, aby móc polecić do pracy w Norwegii. Tam dostałem pracę, w której miałem zarabiać 33 000 koron norweskich, czyli ok. 15 tys. zł. Wynająłem już mieszkanie z ok. 6 tys. zł (13000 koron). Bilety lotnicze łącznie kosztowały 750 zł. Okazuje się, że na skutek niezrozumiałej decyzji obsługi lotniska straciłem i pracę i niepotrzebnie wynająłem mieszkanie.

Próbowaliśmy wyjaśnić okoliczność sprawy, kontaktując się z przedstawicielem gdańskiego lotniska. Port Lotniczy Gdańsk, jak czytamy na stronie internetowej, ma rzecznika prasowego – jest nim Michał Dargacz. Poprosiliśmy go o wyjaśnienia, przesyłając pytania dotyczące opisanego zdarzenia. Rzecznik jednak żadnej odpowiedzi nie udzielił, najwyraźniej postanowił milczeć, nie kontaktując się z mediami.

Pan Dawid do dziś nie otrzymał ani żadnych wyjaśnień dotyczących przyczyn odmowy lotu, ani tym bardziej przeprosin. – Poczułem się zwykły śmieć. To co zrobili przedstawiciele lotniska to – mówi.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Ania pisze:

    Hm jest jedno pytanie jakie trzeba zadać. Co „pokrzywdzony” ukrywa? Nie wierzę w tą bajkę…

  2. Władysław pisze:

    Gdyby cos ukrywał to by się nie ujawniał ze swoja historią. Szkoda że lotnisko nie wyjaśniło tej sytuacji. Wygląda na to że wina jest jednak po ich stronie. Zresztą w gdańsku to nie pierwsza dziwna historia.

  3. Demostenes pisze:

    Takie sytuacje są niedopuszczalne!!

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika