Kim jesteś, Wiktorze Suworow? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 28.06.2015

Kim jesteś, Wiktorze Suworow?

Pytanie wydawałoby się banalnie proste. Niemal każdy czytelnik w Polsce wie, że Wiktor Suworow, a właściwie Władimir Bogdanowicz Riezun, to były radziecki wojskowy, oficer wywiadu wojskowego Związku Radzieckiego, obecnie pisarz żyjący na Zachodzie. Żyjący od wielu lat z niewykonanym wyrokiem śmierci, wydanym przez Kolegium Wojskowego Sądu Najwyższego ZSRR. Tyle oficjalna notka biograficzna. A czy są możliwe jakieś ciekawsze jej wersje?

Suworow_Wiktor

Pracownicy wywiadu potrafią świetnie pisać. Pokazali to byli już oficerowie polskich służb specjalnych: w dawniejszych czasach na przykład gen. Pożoga, a ostatnio Marian Zacharski i Vincent V. Severski. Ten ostatni pozwolił sobie nawet uzasadnić tę umiejętność faktem, że praca oficera wywiadu to „głównie pisanie”. Widać coś w tym jest, bo książki wymienionych autorów (i kilku innych także) są tak interesujące, że gdy zacznie się czytać, trudno się od nich oderwać.

Nie jest wyjątkiem także Wiktor Suworow. Jego „Akwarium”, ujawniające tajemnice wojskowego wywiadu Związku Radzieckiego było rozchwytywane w czasach, gdy dla przeciętnego Polaka stanowiło „owoc zakazany” i jest chętnie czytane również teraz, zwłaszcza przez ludzi młodych, gotowych zmierzyć się z problemami pracy w wywiadzie. Także inne jego powieści są niezwykle wciągające. Ale czy tylko?

Tematyka poruszana w książkach Suworowa jest dość różnorodna. Trochę przygód, trochę historii, trochę faktów, trochę literackiej fikcji. A wszystko to najczęściej „okraszone” tajemnicą służb specjalnych, spiskami, rozgrywkami prowadzonymi pomiędzy dostojnikami władzy wielkiego mocarstwa. Dodatkowo „osłodzone” niezłą znajomością historii i niektórych dokumentów, do których przeciętny Kowalski dostępu nie miał, nie ma i zapewne przez bardzo jeszcze długie lata nie będzie miał.

Wszystko to spowodowało, że Wiktor Suworow dla przeciętnego czytelnika, zwłaszcza na Zachodzie, stał się niemal ikoną prawdy o Rosji i rosyjskiej polityce na przestrzeni ostatniego niemal stulecia. Stał się autorytetem, którego zdanie jest praktycznie niepodważalne. Krytyczne opinie, konsekwentnie wyrażane już przez całe dziesięciolecia o różnych, niekiedy ciągle „będących na świeczniku” postaciach życia publicznego Rosji, niezwykle uwiarygodniły Władimira Bogdanowicza Riezuna jako twardego opozycjonistę, wroga rosyjskiego systemu sprawowania władzy, przeciwstawiającego się niegodziwościom na szczytach rosyjskich (radzieckich) władz. Mam wrażenie, że uwiarygodniły nie tylko w oczach czytelników.

Gdybym prowadził wywiad globalny, gdybym chciał mieć „swoich ludzi” na szeroko rozumianym Zachodzie, to zainwestowałbym właśnie w przedsięwzięcie pod robocza nazwą „Suworow”. Ten człowiek dzisiaj, gdyby zechciał, mógłby przekonać opinię publiczną na przykład do tego, że Karol Wojtyła popierał światowy ruch komunistyczny. I nie musiałby tego robić wcale jako Wiktor Suworow. Wystarczyłoby, żeby na spotkaniu z czytelnikami tylko zasiał taką myśl. Ona dalej sama by kiełkowała, rosła. Bo za nią stałby wspomniany wyżej autorytet.

Takie możliwości są warte każdych pieniędzy. A te, w przypadku naszego bohatera, wcale nie były takie wielkie. Ot, może drobna pomoc finansowa przy wydaniu pierwszej książki. Mówiło się głośno swego czasu o tym, że za zabójstwem Aleksandra Litwinienki stoi Kreml. Mogę wyobrazić sobie co najmniej kilka innych środowisk, które miały powody i możliwości usunięcia tego człowieka z grona żywych. Ale jeśli tak duże są możliwości Kremla, to jak to się stało, że wspomniany wyżej wyrok śmierci wydany na Władimira Bogdanowicza Riezuna nie został wykonany?

Może nasz autor nie stanowił aż tak wielkiego zagrożenia interesów ZSRR a obecnie Rosji, by angażować znaczące siły dla jego wykonania? Możliwe. Ale możliwe jest także, że wyrok ten nie ma być wykonany tak długo, jak długo Wiktor Bogdanowicz Riezun pozostanie lojalnym pracownikiem służb specjalnych tego kraju! A nieuchylony stanowi całkiem niezłą polisę ubezpieczeniową dla niejawnych mocodawców, jeśli tacy istnieją.

O ile pamiętam to właśnie Wiktor Suworow napisał („Akwarium”), że z GRU droga wyjścia jest tylko jedna. Dla wszystkich. Nie chcę tu w żaden sposób oskarżać Wiktora Suworowa o bycie bardziej lub mniej uśpionym agentem (czyimkolwiek) na Zachodzie. Nie zamierzam też deprecjonować wartości Jego książek. Czytałem większość z nich. I chętnie będę czytał kolejne. Tak samo jak czytam powieści naszych, polskich oficerów. I tylko chciałbym, aby większość z nas zdawała sobie sprawę z tego, że „kiedy w sprawę zaangażowane są służby specjalne, nic nie jest tym, na co wygląda”.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Mozart pisze:

    Jakiś „Xawery” snuje Bóg wie ska wzięte teorie o rzekomej agenturalnej działalności Suwowrowa na rzecz kremla dodając kompletnie bez sensu wątek JPII a jedynym argumentem przemawiającym za nią miał by być fakt że Wiktor nadal żyje?Kiedyś o takich „artykułach” pisało się żal.pl ale to zdecydowanie za mało. Zadam w takim razie inne pytanie w stylu autora. A kim pan jest panie Xawery? Czy podważanie wiarygodności (nieudolne co prawda ale zawsze) wroga i demaskatora propagandy komunistycznej i zajadłego krytyka Putina nie jest działalnością agenturalna na rzecz Rosji?? Niech Pan powie dla kogo pan naprawdę pracuje??

  2. Lech pisze:

    Jak to możliwe, że taki krytyk Kremla i jawny zdrajca ZSRR żyje sobie spokojnie i spotyka się z czytelnikami? Np. Litwinienko jako zdrajca też sobie żył spokojnie ale bardzo krótko bo został otruty. I wielu innych podobnych również skończyła źle. A Suworow z wyrokiem śmierci w ZSRR ma się dobrze. Przypadek?

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>