Nowy rząd poznamy ”po owocach”
Nie chcę się po raz kolejny rozpisywać o sporze wokół Trybunału Konstytucyjnego, ale trudno uznać owo gremium za apolityczne grono fachowców jak usiłuje ich przedstawiać dzisiejsza opozycja.
Winę za proces politycznego zawłaszczania Trybunału rozpoczęty na dobre po wyborach parlamentarnych 2005 roku, należy – moim zdaniem – symetrycznie rozłożyć pomiędzy poprzednich i aktualnie rządzących.
Należałoby zatem oczekiwać, że poprzednicy widząc jak następcy kontynuują ich własną politykę, wykorzystają okazję, by siedzieć cicho… Nowo wybrany rząd, jak się wydaje, serio podchodzi do swoich wyborczych obietnic, z których większość wydaje się być pożyteczna dla Polski i Polaków.
Sztandarowe hasło 500 złotych na dziecko być może choć trochę zmieni sytuację, w której polska bieda ma najczęściej twarz dziecka… Jak wyjdzie wprowadzanie owej idei w życie – okaże się w praniu, ale można z całą pewnością stwierdzić, że to lepsza alternatywa niż proponowana przez posła Stefana Niesiołowskiego (z Platformy Obywatelskiej gdyby ktoś zapomniał) akcja zbierania przez głodne dzieci dziko rosnącego szczawiu, czym rzekomo miał swego czasu trudnić się Pan Poseł. Mam nadzieję, że po zwolnieniu Go przez Wyborców z uciążliwych poselskich obowiązków, będzie mógł On na stare lata powrócić do swego ulubionego zajęcia, czego Mu naturalnie najserdeczniej życzę.
Sensowne wydają się także rządowe plany ochrony polskich lasów przed wykupem czy też zapowiedź, że polska energetyka opiera się i nadal będzie się opierała na węglu, co nasi europejscy partnerzy muszą przyjąć do wiadomości. Jakby się kto pytał, to proste stwierdzenie istniejącego realnie stanu faktycznego, które jednako nie chciało przez ostatnich 8 lat przejść przez gardło poprzednikom. Jeżeli dodamy do tego ewentualną rezygnację z poronionego „podatku od kopalin” oraz plany trwałego powiązania polskich kopalni z elektrowniami, to może się okazać, że „nierozwiązywalny” problem polskiego górnictwa nagle po prostu przestanie istnieć.
Niezwykle optymistycznie brzmi dla mnie także… cisza, jaka nagle zapadła w sprawie ewentualnych kolejnych zakupów jakichś horrendalnie drogich militarnych gadżetów dla naszej niezwyciężonej armii (a raczej tego co z niej pozostało). Mam nadzieję, że oznacza to zmianę doktryny wojskowej i nasze sztaby nie będą już gorączkowo poszukiwać zastosowania dla zakupionych przez poprzedników pocisków manewrujących…
Reasumując: jeżeli chodzi o mnie, to gotów jestem w odniesieniu do nowego rządu kierować się biblijną zasadą „po owocach ich poznacie”. Nie zmienia to w niczym mojej nieufności wobec panów Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego oraz ich działalności na powierzonych im ministerialnych posadach.