To, co stało się dziś w centrum Gdańska, jest prawdziwym skandalem. Żadna władza nie ma legitymacji do tego, aby narażać najważniejsze gdańskie zabytki na dewastację.

Dziś dowiedzieliśmy się w atmosferze sensacji, że ludzkość pokonała kolejną barierę. Tym razem w Trójmieście. Jakiś bohater dokonał rzeczy niebywałej. Na skuterze śnieżnym „przeskoczył” najpierw nad molo w Sopocie, a następnie nad „fontanną Neptuna” w Gdańsku.

Wszystko pokazała nawet telewizja. Przyznaję, sukces na miarę mojego miasta. I jego włodarzy. Już wiemy, że gdańska próba zakończyła się tylko częściowym powodzeniem, bo bohater odniósł kontuzję.

No cóż, zdarza się. Jako człowiekowi bardzo mu współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, choć mam nadzieję, że koszty leczenia pokryje sam, a nie dołożą się do tego polscy podatnicy.

Ponadto pozwolę sobie zapytać: kto w Gdańsku wyraził zgodę na takie „igrzyska”? Kto upoważnił władze Gdańska do wydania zgody na narażenie bodaj najbardziej znanego gdańskiego zabytku na dewastację? Czy w Gdańsku jest może jakiś konserwator zabytków? Czy głowa go nie boli?

Mam wrażenie, że nikt nie dał upoważnienia władzom Gdańska do rozporządzania naszym dobrem narodowym. Ja fontannę Neptuna za takie uważam. Moim zdaniem zabytki Gdańska nie są ani własnością miasta, ani, tym bardziej, chwilowo, na podstawie (jak widać błędnego) wyboru jego mieszkańców, rządzących miastem. I uważam też, że po raz kolejny w Gdańsku byliśmy świadkami prawdziwego skandalu na miarę wielkości miasta. No cóż. Od dziś śmiało można powiedzieć, że Gdańsk po raz kolejny zasłynął. „Mądrością” swoich władz.

Wybory zbliżają się.