Reportaż z Francji: Gazela nie daje miodu | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 13.09.2016

Reportaż z Francji: Gazela nie daje miodu

Wrześniowa pogoda wspaniała nadal, i to chyba jedna z niewielu wspaniałych rzeczy które tu we Francji zostały. Jest gorąco, w metrze prawie wszystko się klei. Przy placu blisko centrum przystaję i w cieniu palmy usiłuję wysłać smsa z komórki. Cienia nie ma, zasłaniam sobą.

francja-1

Czy Monsieur Boulan to Pan – podchodzi jakiś Francuz z notesem.
No nie, mimo że moje nazwisko też na be. Boulan… jak boulanger (piekarz ?) pytam. Aha…
A co, czy wyglądam na Francuza? Pada odpowiedź, że tak.
Zaczyna się rozmowa, facet pyta, czy mi się podoba we Francji. Haha…

Odpowiadam, że podoba mi się głównie… słoneczna pogoda i morze. A moja wizja tego kraju jest zdecydowanie niepoprawna politycznie. Na moje komentarze o podzielonej, skonfliktowanej Francji, o marnej w wyniku tego przyszłości i kolonialnej okropnej przeszłości mój rozmówca prawie nie daje po sobie poznać, czy go to rusza czy nie. Kiwa tylko lekko głową. To wielu Francuzów ma świetnie opanowane. Oczekuję zwykle w takiej sytuacji jakiejś reakcji emocjonalnej, i prawie za każdym razem się zawiodłem…?

francja-2

Mówię o polskim sentymencie do Francji jeszcze z czasów napoleońskich. Po co? To naiwne. Napoleon dał nam trochę nadziei, w przewadze fałszywej. Kim facet jest ? Faktycznie czeka na Monsieur Boulon, a mógłby być np. tajnym agentem z mojego opowiadania fantasy, z którym mordowałem się kilka lat temu i odłożyłem pisanie bezterminowo.

W międzyczasie słońce daje mi w palnik, i mówię z wysiłkiem, siląc się na poprawne konstrukcje gramatyczne a jednocześnie staram mówić bez wysiłku, lekko i…wychodzi to marnie. Dukanie i wysiłek widać. Rozmawiamy jeszcze chwilkę.

Miód, jak gazela

Gramatyka francuska…a zresztą, nie ma co się skarżyć na nią, szanowna Akademia Francuska i tak niedawno trochę namotała w tej kwestii, regułki zmieniła, jest ciekawiej i nawet dla Francuzów podobno trudniej trochę. Taka zabawa intelektualna.
Idę dalej, jest nowa ciastkarnia orientalna, elegancka, nie jakaś tam marokańska skromna i typowa przy targu. I na szybie pisze sporo, ponaklejane nazwy produktów, ale mnie zaciekawia to, że miód i dalej zaraz „jak gazela”… Wejdę, poudaję idiotę, czemu nie, może się roześmieją a umiejętność żartowania w obcym języku jest czymś na wyższym poziomie abstrakcji. Improwizacja… działa często dobrze, spontan, od poziomu rozpinania – udanego – stanika kobiety do gry w handlu, biznesie, coachingu czy psychoterapii.

Czy… miód z gazeli to tutaj? Hmm, uprzejme zdziwienie…
No bo jest napisane: Miód, jak gazela.

Aaa, to bez związku, miód swoją drogą a reszta ma być, że rogi gazeli (i pokazuje mi sprzedawca ciastka w takim kształcie). Czyli pomyliłem literki. To gazela nie daje miodu? Teraz już rżą ze śmiechu i kręcą głowami. Au revoir.

francuski

Po ustaleniu jak to jest z tą gazelą idę dalej. W centrum miasta kobiety po sześćdziesiątce udają laski na obcasach, faktyczne laski nic nie udają a zresztą kto je tam wie, turyści jak zwykle w lekkim amoku, jednak mimo wielkiego miasta ten śródziemnomorski luzik czuć nawet tam.

A niedawno w Alpach, na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. zawisły wagoniki kolejki linowej w drodze do stacji obok Mt Blanc. 110 osób w nich. Podobno wiatr splątał, jak donosił dziennik Le Figaro.

I wisieli tak bez ruchu ze dwie godziny w pełnym Słońcu, nad tym śniegiem całorocznym… potem kilka helikopterów ratowniczych ewakuowało prawie połowę, reszta spędziła noc w wagonikach w towarzystwie ratowników, jednego na wagonik. Były też i koce i prowiant, bo temperatura spada na takiej wysokości szybciutko, nawet latem.

Były też złośliwe komentarze pod artykułami na portalach z newsami, że zaraz przyleci do zablokowanych minister spraw wewnętrznych, i gdzie oni sikają a co z innymi potrzebami, a jak jest tam 109 facetów i jedna kobieta, to jak się grzeją w nocy itd…poziom dowcipasów w takim sensie od pasa w dół baaaardzo francuski.

Korsyka, szorty i oportunistyczne klimaty w metrze

Poza tym raczej niewesoło, Francja podzielona albo popękana, jak zauważył niedawno któryś z głównych dzienników. Niedawno na Korsyce – po różnicy poglądów w kwestii noszenia muslimskiego stroju plażowego –  krewcy mieszkańcy podpalili lokalnym Marokańczykom kilka aut. Korsyka zawsze była bardziej radykalna, napisy typu  Araby wynocha nie są rzadkością.

Francuzów też się nie lubi na Korsyce, za ich letnie domy, budowane gdzie popadnie albo kupowane. Tubylcy znaleźli na to sposób: popularne stało się wyciąganie sezonowych, nielubianych, zwłaszcza paryskich gości pod jakimś pozorem jak najdalej od ich willi, która została uprzednio… zaminowana! I detonowanie ładunków wybuchowych, gdy turyści z kontynentalnej Francji oddalili się wystarczająco daleko. Fantazja prawie ułańska! Korsyka, perła Morza Śródziemnego, słynie z niepokornego nastawienia… wielu lokalnych uważa jej przynależność do Republiki za okupację. Ha!

francja-3

Znajomy kioskarz (u którego kupowałem kiedyś tygodnik Charlie Hebdo) powiedział mi niedawno bez ogródek:

Arab to Arab. Choćby się uśmiechał itd. Od dzieciństwa mi tak mówili, pamiętaj że Arab…
A Francuz to Francuz i Ruski to Ruski – dodaję.

Zacząłem z nim rozmowę od tematu zabójstwa starego księdza w kościele na północy Francji.
(Po kilku tygodniach dowiaduję się, iż poczciwy księżulo miał za sobą inną przeszłość: był w wojsku w czasie okupacji francuskiej w Algierii, i mimo iż nie chciał być oficerem tylko prostym żołnierzem – by uniknąć wydawania rozkazów – to pewnie zabijał tubylców, raz jako jedyny przetrwał po strzelaninie na pustyni…i prawie każda taka sprawa tutaj ma drugie dno.)

Na francuskich plażach niby mniej kontrowersji. Zakaz noszenia burkini – muzułmańskiego plażowego stroju kąpielowego – został jednak uchylony. Ale kilka miasteczek i kurortów utrzymuje go nadal w mocy, na własną rękę.

A w trwa nadal gehenna uchodźców i lokalnej ludności. Zaś Wielka Brytania planuje 4-metrowy most, który ma powstrzymać przed portem w Dover tych desperatów, którzy przejadą pod Kanałem La Manche w pace ciężarówki.

Sprawiedliwości zero

W polityce Republiki Francuskiej buzuje polityczna zupa, w przyszłym roku wybory prezydenckie,
oczywiście kandydaci będą się prześcigać w obietnicach jak to oni wezmą się za wszystko,
w try miga, no maksymalnie trzy miesiące, niech no tylko wygrają…a na razie napisy na murach: policja wszędzie, a sprawiedliwości zero.

francja-4

Kontrowersyjny polityk i postać telewizyjna, Eric Zemmour, domaga się, by francuska armia rozprawiła się z muzułmanami w tym kraju, jak armia izraelska to robi z powodzeniem z tamtejszymi arabami. Mówi o tym dla francuskiego kanału RTL. O kraju, w którym Francuzi stali się cudzoziemcami… o dzielnicach, gdzie są głównie kobiety z zasłoniętymi całkiem twarzami a mężczyźni w strojach proroka z VII wieku.

  • O tym, że dziewczyna w minispódniczce jest wyzywana od dziwek.
  • O potrzebie deislamizacji Francji.
  • Jest pewnie pochodzenia żydowskiego, szuka sprawdzonych rozwiązań…

Niestety, przesada i neonazizm to czy nie, jego opisy Francji to nie political fiction.

Szorty

Właśnie w położonym na śródziemnomorskim wybrzeżu Tulonie miał miejsce atak na kobiety, noszące szorty… były w towarzystwie dzieci i mężów, gdy zaatakowała ich banda z dzielnicy blokowisk. I na oczach dzieci zaatakowano ich ojców, broniących żon.
– Dziwko, rozbierzesz się cała? – wrzeszczeli napastnicy. Rówieśnicy znieważyli także w czerwcu dziewczynę w autobusie, za szorty… – jak donosił wczoraj dziennik Le Figaro, ale nie informował, czy to były białe Francuzki czy Arabki?

Francja jednak to nie kraj, gdzie spodziewano by się islamskiej policji obyczajowej. Ale ten kraj przegrał w kwestii integracji multikulturowej, to jest tylko tajemnicą poliszynela, że tak miało być. I pewnie było zaplanowane, by napuścić ludzi na siebie…

Bramki do metra

Obok metra spotykam Wojtka. Jest we Francji też od kilku lat:

– Franki sami sobie zgotowali ten los, czy to co się dzieje ich otrzeźwi? Nie, prawie każdy w swoim świecie, zamknięty szczelnie. Popatrz na ludzi w metrze, pojedyncze jednostki z książkami, reszta jak w złotego cielca gapi się w świecący ekranik swojego smartfona. A w domu w telewizornie.
Bezrefleksyjni, los ich popycha, są mięsem armatnim dla kolejnych kampanii wyborczych.
Ale, mimo tego, dużo ludzi już jarzy, co się dzieje. Coraz więcej wątpi w oficjalną propagandę…

I życzę jak najlepiej tym co szukają czegoś więcej. Fakt, ten kraj jest to melanż: z jednej strony społeczeństwo prawie totalnie zlaicyzowane (Kościoły prawie puste, buddystów trochę tu i tam, Krysznowcy nie mogą śpiewać na ulicach w radosnych pochodach harinam jak u nas czy w Londynie, muslimy nie mogą wypinać tyłków na ulicach stolicy bo – zakaz manifestowania publicznie uczuć religijnych! Wyjątki są tylko w Paryżu i w czasie corocznego tzw święta muzyki – Fete de la Musique).

Nie próbujmy tego zrozumieć: Francja to sprzeczność, komplikacja, to kult indywidualizmu, darcie mordy, to artystyczne pomieszanie z poplątaniem. Ale przyzwyczaiłem się już, Ty też ? A niektórzy mówią że jeśli będą nowe zamachy przed końcem roku, rządowi w to graj: bo wtedy mają uzasadnienie do kolejnego przedłużenia stanu wyjątkowego…chora paranoja. A pewnie będą, niestety.

Ale… to wspaniałe miejsce, zresztą sam wiesz : Wojtek puszcza do mnie oko, bo dzisiaj bramki metra znowu chwilowo zablokowane w pozycji otwartej i wielu korzysta z darmowego przejazdu.

Wojtas, no co ty, przecież masz miesięczny karnet albo tygodniówkę?

Oj, chłopie – śmieje się mój rozmówca – jasne że mam, ostatnio lepiej jest, no ale ta adrenalina…
Jak wbijam się za kimś mimo ważnego biletu w portfelu. Albo wpycham się między przycinające  bramki. No, trzasło mnie kilka razy mocno, fakt, cholerna maszyna, ale można ją oszukać. To wciąga, uzależnia jak tutejsze morskie kąpiele.

No, kontrole to wiesz jakie tu są, białemu czy turyście rzadko karę wlepią… Ryzyko niewielkie. A teraz, jak się pospieszysz, przelecimy przez te otwarte bramki, okazja! No ale wiesz, w każdej chwili mogą przytrzasnąć… To biegniemy?

Autor

- korespondent z Francji, autor bloga: http://znadsrodziemnego.wordpress.com

Wyświetlono 4 komentarze
Napisano
  1. Jacek pisze:

    Fakt, Francja to specyficzny kraj haha…

    Absurdu chyba niewiele mniej niz rodzajow sera.
    Fajny tekst !

  2. Tomasz pisze:

    Tak, ciekawa relacja. Ale tego nie jarze :

    „społeczeństwo prawie totalnie zlaicyzowane (Kościoły prawie puste, buddystów trochę tu i tam, Krysznowcy nie mogą śpiewać na ulicach w radosnych pochodach harinam jak u nas czy w Londynie, muslimy nie mogą wypinać tyłków na ulicach stolicy…)”

    ?

    A dlaczego muzulmanie wypinali tyłki na paryskich ulicach ?

  3. Jako ze sie miescili w meczetach, to wyszli na ulice, ale jest to zakazane…
    a zwykli zlaicyzowani Francuzi organizowali
    jakies kontrdemonstracje aby tamtych wysmiac.

  4. Trochę absurdalne, albo i bardzo… ale zabawne.
    Specyficzny styl.
    Mimo tego, narracja raczej trzyma się kupy.

    Widać że autor lubi eksperymenty lingwistyczne i ma dystans do rzeczywistości.
    Do tej skomplikowanej Francji. Daję 8 gwiazdek. 🙂

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika