Michał Lange

Bogacimy się czy biedniejemy? Od dłuższego czasu docierają do nas sprzeczne komunikaty. Jak naprawdę jest z ekonomiczną kondycją Polaków?

Jeden z ogólnopolskich dzienników pisał niedawno, że płace w kraju są najwyższe od lat:

„W pierwszych dwóch miesiącach tego roku przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3616 zł – wynika z danych GUS. Zarabiamy coraz lepiej”.

Dziś prasa ekonomiczna donosi, że realne zarobki Polaków są coraz niższe…

„Przedsiębiorstwa są bardziej skłonne zwalniać, niż zatrudniać pracowników. Z podwyżkami też nie przesadzają, dlatego płace rosną wolniej niż inflacja. Ale to może nie zniechęcić RPP do podwyżki stóp procentowych. Trudna sytuacja na rynku pracy powoduje, że pracownicy nie domagają się podwyżek. W efekcie wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły w marcu, licząc rok do roku, tylko o 3,8 proc. Obecnie średnia płaca w przedsiębiorstwach wynosi 3769 zł brutto”.

Jak zatem jest faktycznie? Jest nam coraz lepiej, czy coraz gorzej? Jak zwykle w takich przypadkach warto zaczerpnąć informacji u źródła, czyli zapytać ludzi jak im się żyje.

Z moich licznych rozmów wynika, że wcale nie jest tak dobrze, jak wskazują niektórzy ekonomiści, a chcieliby politycy R11; zwłaszcza minister Rostowski, któremu bardzo zależy na dobrych wskaźnikach ekonomicznych. Najtrudniej jest drobnym przedsiębiorcom, którzy oprócz codziennego funkcjonowania na rynku jednocześnie muszą walczyć z wciąż bardzo nieprzychylnymi okolicznościami urzędniczymi – tak nazwijmy cały biurokratyczny aparat funkcjonujący wokół przedsiębiorców.

Wielu przeraża także perspektywa pracy do 67 roku życia. – Nie wyobrażam sobie tego – powiedział mi pan Tomasz, prowadzący warsztat samochodowy w Gdańsku. – Ogólnie jest ciężko, bardzo ciężko. Żeby się rozwijać muszę zatrudnić dodatkowych ludzi. Ale koszt każdego nowego pracownika i wszystkie obowiązki z tym związane to naprawdę sporo. W tej chwili zastanawiam się, czy warto ryzykować i rozwijać się, czy pozostać przy tym co mam.