Polski sport. Trzeba szukać talentów i konsekwentnie wspomagać ich rozwój. To już przynosi efekty
Polacy przegrali (oczywiście mam na myśli kiepski mecz Polaków z Ukrainą), a media zatrzęsły się od komentarzy. Uważam, że czas już najwyższy przestać użalać się nad słabością naszej piłki, przestać zmieniać trenerów, selekcjonerów, rzeczników, masażystów, prezesów i kogo tam jeszcze nie wymyślimy. Po prostu trzeba wziąć się do roboty.
Piramid nie buduje się od szczytów. Być może pierwszy krok właśnie się rozpoczął. Pani minister Joanna Mucha zapowiedziała właśnie kierowanie większych pieniędzy na sport szkolny. Jeśli uda się to zrealizować, to jest szansa, że za kilka, kilkanaście lat będą efekty.
Oczywiście pieniędzy musi być godziwa ilość. Praktycznie cała młodzież szkolna powinna być objęta programem swoistej selekcji talentów (w różnych dyscyplinach sportowych). Wyróżniających się pod względem sportowym uczniów objąć należy profesjonalną opieką trenerską, umożliwić współzawodnictwo z innymi, równie utalentowanymi uczniami z innych szkół (spartakiady, turnieje powiatowe, wojewódzkie, krajowe).
Takie działanie w perspektywie kilkunastu lat nie tylko może, ale wręcz musi przynieść pozytywne efekty. Zresztą praktyka to potwierdza. Kilka lat temu Grupa Lotos rozpoczęła program „Szukamy następców mistrza”. Z grubsza polegał na tym, żeby szerokim rzeszom młodzieży umożliwić uprawianie skoków narciarskich w godziwych warunkach, umożliwić współzawodnictwo, by otoczyć tę młodzież właściwą opieką. Pozytywne skutki widać. Po raz pierwszy w historii mamy drużynę skoczków, mamy wysyp narciarskich talentów. Ile to kosztowało? Myślę, że odpowiedzi na takie pytanie udzielić mógłby Prezes Grupy LOTOS Paweł Olechnowicz. Ale w moim odczuciu ważniejsze od kwoty zainwestowanych pieniędzy jest to, że program był przemyślany i rozsądnie, z wielką konsekwencję realizowany.
O ile wiem, podobne działania w zakresie piłki nożnej Grupa Lotos rozpoczęła w światku piłkarskim. „Biało-zielona przyszłość z Lotosem” to program upowszechniania piłki nożnej na terenie Pomorza, także wśród młodzieży mniejszych ośrodków.
Jestem przekonany, że realizacja tego programu w perspektywie ok. ośmiu, dziesięciu lat przyczyni się do znaczącego podniesienia poziomu piłkarskiego gdańskiej Lechii. Może dobrze byłoby, aby podobną drogą poszła polska piłka nożna.