Stephen Mull - uśmiechnięty symbol taktyki USA wobec Polski | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 6.11.2013

Stephen Mull – uśmiechnięty symbol taktyki USA wobec Polski

Jak mówi japońskie powiedzenie R1; psa merdającego ogonem nikt nie bije. I tak też traktowany jest przez dziennikarzy ambasador USA w Polsce, Stephen Mull. Człowiek uśmiechnięty, sympatyczny i nawet znający język polski. Super, bardzo fajnie, ale taki właśnie powinien być ambasador, polityk, szpieg, czy sprzedawca odkurzaczy…

Stephen Mull - Abasador Stanów Zjednoczonych w Polsce

Stephen Mull R1; Abasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Pamiętajmy, że ambasador wykonuje tu zlecone mu zadania. Dba o interesy własnego kraju R1; a jego kraj to USA, choć jak twierdzi Mull, „kocha Polskę”. Jak był ambasadorem na Litwie – zapewne kochał Litwę równie mocno. Zadawanie przedstawicielom USA (a dziennikarze robią to nagminnie) w kółko pytań o podsłuchy jest śmieszne, bo powszechnie wiadomo, że podsłuchy są i wiadomo także, że nigdy Amerykanie tego nie potwierdzą. I tak mają w związku z nimi spore kłopoty.

„Nasi polscy przyjaciele” R1; czyli najczęściej wygłaszane przez amerykańskiego ambasadora hasło, brzmi ładnie, ale nic dla nas z niego nie wynika. Mull to postać, która doskonale symbolizuje stosunki amerykańsko-polskie i taktykę, którą stosują wobec naszego kraju Amerykanie. Najkrócej można ją scharakteryzować tak: załatwmy jak najwięcej, ponosząc jak najmniejsze koszty. Do realizacji takiego zamysłu służy m.in. umiejętność stworzenia dobrej atmosfery – uśmiechy, miłe słowa, uściski dłoni i niestety także to słynne już „poklepywanie po plecach”. Postawa „naszych amerykańskich przyjaciół” jest z ich perspektywy oczywiście całkowicie zrozumiała. Zadziwia za to postawa strony polskiej, która albo nie umie, albo nie wie, że można, będąc mniejszym państwem, również budować a następnie realizować skuteczną strategię współpracy z USA i na tym realnie korzystać.

Jeśli chcemy prowadzić poważną i skuteczną politykę zagraniczną R1; musimy jako kraj zacząć dbać o nasze sprawy i nie zadowalać się miłymi słowami o przyjaźni. Musimy stawiać sobie ambitne zadania i dążyć do ich realizacji. Z wykorzystaniem wszelkich ku temu możliwości.

Dziś mamy szereg argumentów (a mogłoby ich być znacznie więcej), do tego, aby załatwić z Amerykanami kilka ważnych dla nas spraw. A co załatwimy? Prawdopodobnie nic. Co załatwią Amerykanie R1; prawdopodobnie wszystko, co sobie założyli.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika