Niektórzy najnowszym dziełem Romana Polańskiego są zachwyceni. Inni rozczarowani. Czy Rzeź to dobry film, który warto zobaczyć?

Moim zdaniem to produkcja bardzo kiepska. Nudna, pozbawiona głębszego przesłania, do bólu przewidywalna i co najgorsze, typowo amerykańska – oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Być może amerykańskim widzom kompozycja filmu, która opiera się na dialogach dwóch kłócących się rodzin i którego cała akcja rozgrywa się praktycznie w jednym pokoju odpowiada, ale polski, wymagający odbiorca może czuć się bardzo rozczarowany.

O co chodzi?
Oto fragment oficjalnej zapowiedzi:

Dwie nowojorskie pary: Alan (Christoph Waltz) i Nancy (Kate Winslet) oraz Michael (John C. Reilly) i Penelope (Jodie Foster). Zdawałoby się, że wszystko je łączy. Nienaganne maniery, wysoki standard życia i satysfakcja z uczących się w najlepszych szkołach dzieci. Wszyscy czworo mogą uważać się za elitę amerykańskiej socjety.

Kiedy ich dzieci wszczynają bójkę, na pozór niewinne spotkanie rodziców, zorganizowane celem wyjaśnienia sprawy, przerodzi się w lawinę potyczek i wzajemnych złośliwości.

W tym piekielnie zabawnym pojedynku stawką będzie dobre imię i status każdego z uczestników. Nic zatem dziwnego, że wytrawni przeciwnicy dopuszczą się ciosów poniżej pasa. Wkrótce wyjdą na jaw głęboko skrywane tajemnice, a gdy więzy małżeńskie ulegną zaskakującemu rozluźnieniu, okaże się, że w nowoczesnym związku wszystkie chwyty są dozwolone…

Niestety ciężko znaleźć tu cokolwiek zabawnego, a tym bardziej „piekielnie zabawnego”. Wspomniane złośliwości są straszliwie przewidywalne.W zasadzie jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzy się w każdej następnej sekwencji dialogowej.

Całość jest po po prostu sztuczną, plastikową, amerykańską tandetą, a Roman Polański pokazał tym filmem, że czas już chyba dać sobie spokój z reżyserowaniem i przejść na zasłużoną emeryturę.