List do Prezydenta RP
Na czym powinna polegać reforma sądownictwa i dlaczego PiS-owskie propozycje łamią Konstytucję i demokrację?
Nysa dnia 23 lipca 2017 r.
Janusz Sanocki
Poseł niezrzeszony
Pan
Andrzej Duda
Prezydent RP
Panie Prezydencie!
Z powodów, które przedstawiam niżej proszę Pana – jako poseł i jako obywatel – o złożenie veta wobec ustaw zmieniających ustawy: o Krajowej Radzie Sądownictwa, o ustroju sądów powszechnych, a także ustawę o Sądzie Najwyższym przyjętych ostatnio przez parlament.
Proszę także o skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, która – w moim głębokim przekonaniu – także stwarza podstawy do obchodzenia Konstytucji i mianowania wprost sędziów przez ministra sprawiedliwości.
Polski wymiar sprawiedliwości wymaga bezwzględnie głębokiej reformy. Jako poseł, jako działacz społeczny od dawna o to zabiegam. Ale nie wolno nam pozwolić, żeby pod tym pretekstem obecna parlamentarna większość oraz minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro – przejęli kontrolę nad sądami.
A taki sens mają ustawy, które w ostatnim czasie zostały przeforsowane przez parlament. Ustawy te – w mojej ocenie – naruszają Konstytucję w kilku aspektach.
- 1) Politycy – jako reprezentanci Narodu, zgodnie z art. 4 Konstytucji mogliby wybierać sędziów. Tak jest w wielu państwach świata. Ale politycy nie mogą sędziów odwoływać – a to jest istotą propozycji PiS w ustawie o Sądzie Najwyższym. Reorganizacja jest pozorna i zrobiona tylko po to, żeby minister sprawiedliwości mógł usunąć sędziów do których ma zastrzeżenia (w tym sędzię Grersdorf). To jest ewidentne złamanie zasady nieusuwalności sędziów zawartej w art. 180 Konstytucji.
- 2) Politycy – jako reprezentanci Narodu – zgodnie z zasadą zawartą w cytowanym art. 4 Konstytucji – mogliby wybierać członków Krajowej Rady Sądownictwa, ale przez 20 lat obowiązywania obecnej Konstytucji przyjęła się inna tradycja – wyboru 15 sędziów wchodzących w skład KRS przez środowiska sędziowskie. Gdyby sędziowie sądów powszechnych, i apelacyjnych byli wyłaniani w jakimkolwiek procesie wyboru ten system byłby w świetle art. 4 Konstytucji legalny. Dziś – w sytuacji gdy sędziowie w istocie wybierają się sami, stan taki wzmacnia korporacyjne funkcje KRS i jest źródłem słabości tej instytucji. Bez wątpienia należy ten stan rzeczy zmienić, ale w ramach szerokiej reformy wymiaru sprawiedliwości opartej na fundamentalnej zasadzie suwerenności Narodu ujętej we wspomnianym art. 4 Konstytucji. Jednak w tej sprawie powinna odbyć się powszechna debata, albowiem przez 27 lat zasada wyboru 15 sędziów przez środowiska sędziowskie nie była przez nikogo, nawet przez polityków PiS kwestionowana. Stała się zatem na mocy utrwalonego zwyczaju obowiązująca – można powiedzieć „per facta concludentia” – powszechnie uznaną interpretacją Konstytucji w tym zakresie. Osobiście uważam obecny stan za błędny i rodzący patologie i jestem zdania, że owych 15 sędziów powinno być wybieranych wprost przez obywateli w wyborach powszechnych co dawałoby im niewątpliwą legitymację do pełnienia funkcji.
Jednak bez wątpienia mamy tu do czynienia z materią konstytucyjną i ustawa przewidująca wybór 15 sędziów przez Sejm powinna być szeroko dyskutowana, tak by znaleźć rozwiązanie akceptowane społecznie, nie tylko na forum parlamentu.
Regulacja taka żadną miarą nie może być uchwalana bez społecznego przyzwolenia, szerokiej debaty i poszukiwania rozwiązania, które nie budzi zastrzeżeń co do intencji wnioskodawców. W przyjętej obecnie ustawie intencja jest jasna – jest nią przejęcie całkowitej kontroli przez obecną większość nad Krajową Radą Sądownictwa – nie ma to zatem nic wspólnego z uczciwą reformą jaka powinna być dokonana w interesie obywateli i ku naprawie wymiaru sprawiedliwości.
- 3) Tym bardziej, że żaden zapis Konstytucji nie upoważnia sejmowej większości do odwołania 15 sędziów wymienionych w art. 187 Konstytucji poprzez skrócenie im kadencji. Tymczasem ustawa zaproponowana przez ministra sprawiedliwości przyjęta przez sejmową większość, pod pozorem reorganizacji KRS, właśnie daje takie uprawnienia obecnej sejmowej większości. Jest to moim zdaniem – ewidentne naruszenie art. 187 Konstytucji – podobnie jak stworzenie dwu odrębnych izb w ramach KRS. Krajowa Rada Sądownictwa jest organem konstytucyjnym i regulacje ustawowe wykraczające poza zapis art. 187 – bez zachowania trybu przewidzianego w art. 235 Konstytucji – stanowią nieuprawnioną ingerencję w Konstytucję i jej naruszenie.
- 4) W żadnym znanym nam państwie europejskim minister sprawiedliwości nie może jednoosobowo mianować sędziego. W Polsce – od czasu zmiany ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury minister sprawiedliwości uzyskał (przy pomocy sejmowej większości) takie uprawnienia. Oto zgodnie z tą ustawą (przyjętej w marcu 2017 r.) do sądów powraca stanowisko asesora – czyli osoby, która może wykonywać władzę sądowniczą (z niewielkimi tylko ograniczeniami dotyczącymi tymczasowego aresztowania i zażaleń na postanowienia o umorzeniu, a także spraw z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego).
Jednak de facto asesor będzie we wszystkich innych sprawach pełnił władzę sędziego i będzie miał pierwszeństwo w ubieganiu się o uzyskanie statusu pełnoprawnego sędziego. Asesor zostaje mianowany na czas nieokreślony w procedurze, z którego wykluczona została w praktyce Krajowa Rada Sądownictwa, której rola została sprowadzona do możliwości złożenia sprzeciwu przeciwko konkretnej kandydaturze.
Tymczasem w Konstytucji (Rozdział VIII. Sądy i Trybunały) nie ma mowy o tym, by władzę sądowniczą wykonywali funkcjonariusze o innym statusie niż sędziowie, którzy mają być nieusuwalni i mianowani przez Prezydenta na wniosek KRS.
Ustawa zmieniająca ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury wykracza zatem poza Konstytucję powierzając wykonywanie władzy sądowniczej asesorom mianowanym w istocie przez ministra sprawiedliwości i podległego ministrowi dyrektora Krajowej Szkoły, poza trybem opisanym w art. 179 Konstytucji.
- 5) Poza aspektami niezgodności z Konstytucją należy zwrócić uwagę na fakt, że rozwiązanie zawarte w ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury podtrzymuje co najmniej kilka przyczyn patologii w polskim sądownictwie. Oto znów o dostępie do władzy publicznej nie będzie decydowała wola Narodu (art. 4 Konstytucji) a względy formalne (wynik egzaminu) i decyzje ministra. I znów władzę sądowniczą będą pełnić 28-29 letni ludzie, bez niezbędnego doświadczenia życiowego, którzy nie zostali poddani żadnej weryfikacji pod względem wyznawanych zasad etycznych i osobowości. W żaden więc sposób ustawa nie przywraca wpływu obywateli na wymiar sprawiedliwości, a jedynie powiększa zakres wpływu ministra sprawiedliwości na mianowanie asesorów czyli de facto sędziów. Trudno takie rozwiązanie nazwać reformą.
W tej sytuacji choć – i jako poseł, i jako obywatel – jestem zdecydowanym zwolennikiem dokonania głębokiej reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości, uważam, że uchwalone przez Sejm ustawy w żaden sposób nie poprawiają polskiego sądownictwa, a jedynie zwiększają zakres wpływu na tę sferę władzy publicznej ministra sprawiedliwości. Określanie zmian „reformą” jest jedynie zabiegiem propagandowym mającym wprowadzić społeczeństwo w błąd.
Nie do zaakceptowania jest także zupełnie skandaliczny tryb w jakim ustawy te zostały procedowane i uchwalone przez parlament. Tak ważne – bo przecież ustrojowe rozwiązania – powinny być długo i szeroko dyskutowane, powinny być rozpatrywane różne ich aspekty i różne możliwe warianty.
Tymczasem projekty wnoszono w trybie nagłym, przepychano łamiąc sejmowy regulamin – wręcz naruszając dobre obyczaje. Nic więc dziwnego, że atmosferę jaką przez to stworzono przypomina raczej zamach stanu niż normalne działania parlamentu w demokratycznym państwie.
Sprzeciw przeciwko takiemu traktowaniu i posłów i obywateli jest w tej sytuacji wręcz etycznym obowiązkiem. Dałem temu wyraz w moim sejmowym wystąpieniu w dniu 18 lipca, a także głosując przeciwko ustawie o Sądzie Najwyższym. Nie mogłem uczynić inaczej nie dlatego, żebym akceptował obecny stan polskich sądów, ale dlatego, że ustawy przepchnięte przez sejmową większość nie są żadnymi reformami, niczego nie naprawiają, a pod pozorem reformy wprowadzają element partyjnej dominacji nad wymiarem sprawiedliwości, który powinien jednak zachować autonomię wobec władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Z tego też powodu zwracam się do Pana Prezydenta o zastosowanie veta w stosunku do ww. ustaw, a także o skierowanie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury do Trybunału Konstytucyjnego.
Ale jednocześnie proszę o przejęcie przez Pana Prezydenta inicjatywy reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości, jako że po dotychczasowych doświadczeniach nie można spodziewać się, że obecna sejmowa większość jest w stanie w sposób cywilizowany i spokojny, taką reformę przeprowadzić.
Proszę zatem by zorganizował Pan Prezydent pod Pańskimi auspicjami szeroką, obywatelską debatę na temat przyczyn obecnego stanu polskiego sądownictwa, a także dyskusję na temat możliwych rozwiązań.
Tylko w atmosferze przejrzystej, otartej dyskusji, można wypracować rozwiązania akceptowane przez większość obywateli i nie burzące społecznego spokoju.
Jestem głęboko przekonany, że tylko Pan Prezydent, podejmując taką inicjatywę może doprowadzić do pozytywnego dla Polaków rozwiązania.
Z wyrazami szacunku
Janusz Sanocki
Poseł niezrzeszony