Taśmy Kaczyńskiego. Co z nich wynika? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 30.01.2019

Taśmy Kaczyńskiego. Co z nich wynika?

Po raz pierwszy w polskiej polityce potajemnie nagrano prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Opozycja zapowiadała sensację, dziś grzmi, że treść nagrań jest skandaliczna, PiS z kolei odwrotnie – przekonuje, że nagrania potwierdzają wysokie standardy moralne Jarosława Kaczyńskiego. Pozostawmy jednak tego rodzaju nieistotne dywagacje, skupiając się na istocie problemu. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, co wynika z tzw. taśm Kaczyńskiego.

A pokazują one nic innego jak tylko kulisy polityki, która jest w Polsce uprawiana od kilkudziesięciu lat. Dodajmy jeszcze pookrągłostołowej polityki, bo przecież jest jednym z owoców Okrągłego Stołu. Żartobliwie mówi się, że po 1989 roku nastąpił układ, w którym oficer bezpieki „dogadywał” się z prowadzonym przez siebie donosicielem. Prawdziwość tej anegdoty potwierdzają liczne przykłady – najbardziej symbolicznym jest tu chyba Lech Wałęsa, czyli TW Bolek, który „dogadał” się z Czesławem Kiszczakiem, szefem komunistycznej bezpieki, który – jak już wiemy – obciążające Wałęsę dokumenty przetrzymywał aż do śmierci.

W ramach tzw. Okrągłego Stołu przedstawiciele bezpieki zapewnili sobie dostanie dla siebie i kolejnych pokoleń uruchamiając rozmaite biznesy w najważniejszych sektorach – bankowość, farmacja, nieruchomości, infrastruktura i wiele innych. Konkretnych przykładów i konkretnych nazwisk jest aż nadto. Wystarczy spojrzeć na nazwiska udziałowców konkretnych podmiotów gospodarczych.

Z kolei przedstawiciele tzw. „opozycji demokratycznej”, wśród których znaczący odsetek stanowili donosiciele, uzyskali możliwość wejście do polityki i start w tzw. demokratycznych wyborach. Przykładów donosicieli, tajnych współpracowników, kontaktów operacyjnych i innych postaci marnej reputacji nawet dziś w parlamencie, a nawet w europarlamencie jest aż nadto.

Przy okazji owego układu tworzące się wówczas partie polityczne uzyskały możliwość uwłaszczenie się na publicznym majątku – o czym wspominał także potajemnie nagrany podczas rozmowy z austriackim deweloperem, mówiąc, że spółka „Srebrna” uzyskała nieruchomość od komunistów. Stąd rozmaite nieruchomości, które dziś są w posiadaniu ugrupowań politycznych. I nie tylko jest to PiS, którego poprzednikiem było Porozumienie Centrum. To także partie, które choć od lat są poza parlamentem, w dalszym ciągu istnieją, a ich działacze czerpią korzyści z tego, że w zasadzie nie robią nic poza byciem członkami owych partii…

Tak powstawał system, który dziś opisywany jest jako demokratyczny. Jednak z demokracją w istocie niewiele ma wspólnego, bo jakie demokratyczne szanse z partią, która dysponuje ogromnym majątkiem ma np. oddolny ruch obywatelski, który nie dysponuje niczym poza mądrymi organizatorami, sensownymi postulatami i rzeszą zaangażowanych działaczy? Niestety niewielkie…

I taki obraz sytuacji wyłania się z taśm Kaczyńskiego i to jest najważniejsze. A to, czy Kaczyński chciał, czy nie chciał zapłacić za jakąś usługę – nie ma większego znaczenia.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange



Moto Replika