Co naprawdę wiemy o szczepionce na Covid-19? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 3.01.2021

Co naprawdę wiemy o szczepionce na Covid-19?

Co na pewno warto wiedzieć o nowej szczepionce? Czy jest ona skuteczna i w pełni bezpieczna? Co o swoim preparacie mówi sam producent? Oto najważniejsze informacje, które być może pomogą w odpowiedzi na pytanie, czy warto się zaszczepić.

fot. Wikipedia

Zacznijmy od tego, że nieprawdziwe jest powszechnie głoszone stwierdzenie, jakoby szczepionka na COVID-19 wyprodukowana przez amerykański koncern Pfizer we współpracy w niemiecką firmą BioNTech była sprawdzona i znana od lat – ergo nie mamy się czego obawiać.

Fakty otóż są takie, iż jest to zupełnie nowy, nieznany dotychczas typ szczepionki, o czym wspomina nawet Wikipedia we fragmencie:  „Do grudnia 2020 nie istniały RNA zatwierdzone do stosowania u ludzi”. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczepionka_RNA)

Czy w związku z tym można mówić o swoistym eksperymencie medycznym? W mojej ocenie raczej tak, ponieważ nawiązuje do tego – być może nie wprost, ale jednak – treść ulotki dołączonej do szczepionki. A w niej czytamy m.in. o tym, że szczepionka została zatwierdzona do stosowania ale tylko warunkowo, co istotne, opisane warunki dotyczą konieczności potwierdzenia jej skuteczności i bezpieczeństwa, na co producenci dostali czas do końca 2023 roku. Wniosek zatem jest taki, że na obecnym etapie nie mamy ani pewności co do skuteczności ani bezpieczeństwa szczepionki.

Czym nowa szczepionka różni się od dotychczasowych? W największym uproszczeniu dotychczas zasada szczepienia polegała na podaniu niewielkiej ilości „choroby”, aby organizm wskutek reakcji na obecność „wroga” sam wytworzył wobec niego przeciwciała, tym samym aby był w gotowości do walki z „prawdziwym” przeciwnikiem. Na identycznej zasadzie funkcjonuje homeopatia. Tyle tylko, że ta jest intensywnie zwalczana przez akademicką medycynę, z kolei są przez tę samą medycynę wyjątkowo mocno wspierane, ale to tylko dygresja i być może zagadnienie do przemyślenia w innym czasie.

Czym nowa szczepionka różni się od dotychczas znanych? Otóż tym razem nie podaje się minimalnej dawki wirusa, a podaje się lipidową nanocząsteczkę, w tym wypadku mRNA, który jest przekaźnikiem kwasu rybonukleinowego, którego zadaniem jest przenoszenie informacji genetycznej. MRNA dokonuje transkrypcji in vitro na matrycy DNA kodując szczytowe białko wirusa SARS-CoV-2. Mamy zatem – wszystko na to wskazuje – ingerencję w ludzkie DNA. I to jest niewątpliwie nowość jeśli chodzi o szczepionki, bo do tej pory nigdy na coś takiego się nie odważono.

Według producenta – szczepionkę można podawać tylko osobom powyżej 16 roku życia. Jest tak być może dlatego, że koncern nie określił poziomu jej bezpieczeństwa w przypadku osób młodszych.

W każdym opakowaniu znajduje się 195 ampułek preparatu. Przed podaniem każdą z nich należy rozcieńczyć odpowiednią ilością soli fizjologicznej, przechowywać w odpowiedniej temperaturze i szczególnych warunkach, w czasie nie dłuższym niż 6 godzin. należy chronić przed światłem, a okres jej trwałości w temperaturze od -60 do -90 stopni Celsjusza określono na 6 miesięcy.

Zgodnie z informacją od producenta – każda ampułka zawiera 5 dawek . Pozostałą zawartość ampułki należy wyrzucić. Jest zatem inaczej niż sugeruje minister zdrowia Adam Niedzielski, który twierdzi, że resztę można wykorzystać do podania szóstej dawki. Tego typu sugestie należy ze wszech miar potępić i nie ma tu znaczenia, czy minister zdrowia jest lekarzem i się na medycynie zna, czy też nie. Jest wysokim urzędnikiem państwowym i powinien wypowiadać się w sposób rozsądny, nie narażając pacjentów na potencjalne niebezpieczeństwo.

Przypomnijmy ministrowi, o czym informuje producent”: „Wyrzucić wszystkie niewykorzystane resztki w ciągu 6 godzin od rozcieńczenia”.

Procedura szczepienia zakłada podanie dwóch dawek w odstępie 21 dni od siebie. Szczepionka podawana jest domięśniowo, a po jej podaniu należy przez 15 minut obserwować pacjenta, zwracając szczególną uwagę na ewentualne wystąpienie anafilaksji.

Ponadto producent odradza podawanie w przypadkach, gdy pacjent ma ciężką chorobę z gorączką lub ostrą infekcję. Gdy jednak te same objawy (gorączka, infekcja) mają postać łagodną – producent nie widzi przeciwwskazań do jej podania.

Nie oceniono skuteczności w przypadku obniżonej odporności pacjenta, ale wydaje się, że jest ona zmniejszona. Uwaga! Nie zbadano także jej ewentualnej genotoksyczności i rakotwórczości!

Co bardzo ważne, producent zastrzegł, że jego produkt „może nie chronić wszystkich, a okres ochrony jest nieznany”. Oznacza to, że nie wiemy jak często przyjdzie nam się szczepić! Niepokojąco wygląda także informacja o tym, że koncern nie zbadał interakcji z innymi lekami i innymi szczepionkami.

Obecnie mamy także ograniczoną wiedzę na temat wpływu szczepionki na ciążę, a biorąc pod uwagę, że w krótkim czasie od wyprodukowania preparatu dokonano dość istotnych zmian w treści ulotki w zakresie możliwego jej wpływu na zajście w ciążę – można postawić całkiem poważne pytania o to, czy, a jakiś tak to w jaki sposób szczepionka wpływa na zdolności rozrodcze człowieka i czy przypadkiem ich nie ogranicza?

Dodatkowo nie wiadomo także, czy podana szczepionka jest w stanie przeniknąć do ludzkiego mleka, a tym samym znaleźć się w organizmie noworodka.

Jako medyczną ciekawostkę potraktować należy cztery przypadki (spośród ponad 20 tys. testowanych pacjentów) wystąpienia porażenia lub paraliżu nerwu twarzowego. Nastąpiło to kolejno 37 dni po podaniu pierwszej dawki szczepionki oraz 3, 9 i 48 dni po podaniu drugiej dawki. Łącznie – jak już wskazano – dotyczyło to 4 osób.

Producent szczepionki kilkakrotnie zaznaczył, że jego preparat może przyczynić się do ochrony przed COVID-19. Najwyraźniej nie jest tego pewny… choć z drugiej strony podaje procentową skuteczność, która kształtuje się od ok. 92 proc. (najniższa skuteczność) w przypadku osób w wieku 65-74 lat do 100 proc. (skuteczność najwyższa) w przypadku osób powyżej 75 lat.

Zgoda na wprowadzenie na rynek szczepionki jest warunkowa – oznacza to, że producent zobowiązany został do dostarczenia serii raportów i badań w oznaczonym terminie. Pierwsze z nich powinny pojawić się wraz z końcem marca 2021 roku, natomiast najważniejsze, te potwierdzające jej skuteczność oraz bezpieczeństwo – dopiero z końcem 2023 roku.

Oznacza to, że ani dziś, ani przez najbliższe lata nie będziemy mieli pewności czy ta „słynna” i tak bardzo reklamowana szczepionka, która już została ogłoszona  „największym naszym dobrodziejstwem” i „jedynym ratunkiem przed COVID-19” naprawdę jest skuteczna i w pełni bezpieczna dla naszego zdrowia.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange



Moto Replika