Dwadzieścia lat legendy gier wideo
Niewiele jest na świecie marek związanych z grami, gdzie każda kolejna produkcja to coraz większy sukces. Do takich zaliczyć możemy na pewno serie God of War, Uncharted oraz Grand Theft Auto. To właśnie najbardziej popularna odsłona trzeciej wymienionej marki obchodzi w tym roku okrągłe dwudzieste urodziny. Przypomnijmy dlaczego gra Grand Theft Auto: San Andreas mimo tylu lat jest przez środowiska graczy nadal tak bardzo kochana.
Seria Grand Theft Auto od momentu przejścia w erę grafiki 3D nie schodziła ze szczytów list najlepszych produkcji danego roku, w którym takowa gra miała premierę. Wydana w 2001 roku gra GTA III była rewolucją dla świata gier – pierwszą tak wielką produkcją, dającą duży otwarty świat i pełną swobodę graczom. W grze wchodziliśmy w buty gangstera, który pnie się po szczeblach przestępczej kariery w fikcyjnym mieście Liberty City, które stylizowane było na Nowy Jork. Po mieście tym gracz mógł poruszać się do woli (zarówno na piechotę jak i pojazdami) i korzystać z pobocznych aktywności jakie dawało nam miasto. Rok później pojawiła się kolejna odsłona serii, czyli GTA: Vice City, które przenosiło graczy do lat 80. Do miasta stylizowanego na Miami, które doskonale oddawało klimat tego miejsca znany choćby z filmu „Człowiek z Blizną” bądź serialu „Miami Vice”. Chociaż Vice City dawało graczom jeszcze większe możliwości prowadzenia rozgrywki to dopiero obchodząca 20-lecie gra GTA: San Andreas okazało się być tytułem, który hurtem porwie publiczność i mimo dwudziestu lat na karku wcale nie puści tego uścisku.
Gra Grand Theft Auto: San Andreas przenosi graczy do lat 90. XX wieku na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych do fikcyjnego stanu San Andreas. Wcielamy się tutaj w Carla CJ Johnsona, członka gangu Grove Street Families, którego szefem jest jego brat Sweet. CJ wraca po pięciu latach w rodzinne strony. Powodem powrotu jest zabójstwo jego matki, za które odpowiedzialny jest konkurencyjny gang – Ballas. Po powrocie CJ’a łapie trójka skorumpowanych policjantów, którzy wrabiają go w zabicie czwartego z nich, który postanowił odciąć się od pozostałych funkcjonariuszy. Carl wraca w końcu do rodzinnej dzielnicy jednak, tu problemy się nie kończą, okazuje się że narkotyki rozpuszczane wśród członków gangu Grove Street stanowczo osłabiają zdolności bojowe gangsterów, a i oni sami nie pałają zbyt wielkim szacunkiem do CJ’a po tym jak ten pięć lat wcześniej uciekł od nich. Carl zatem musi poradzić sobie z wrogim gangiem, skorumpowanymi policjantami, odzyskać szacunek i walczyć z konkurencją o wpływy na mieście.
Nie da się ukryć, że fabuła gry jest silnie inspirowana prawdziwymi wydarzeniami w USA w drugiej połowie XX wieku. Mowa tu oczywiście o wojnie gangów Crips z gangiem Bloods w Los Angeles. Twórcy stanęli na wysokości zadania aby oddać klimat ulic Gett zachodniego wybrzeża. Gra wielokrotnie każe nam brać udział w akcjach, które były elementem wojny Bloodsów z Cripsami, a zatem mamy tu zadania polegające na zamalowywaniu tagów na murach bloków, musimy sami zaprojektować nasz strój, który jest elementem gdzie umiejscowiony jest główny punkt honoru gangsterów i w misjach często przewija się motyw kultury Hip-Hop, która najwięcej zyskała na gangsterskiej wojnie. Po za tym mamy w grze odwołania, do rzeczywistych wydarzeń w „Mieście Aniołów” lat 90. Jak zamieszki spowodowane wyrokiem sądu wobec policjantów zamieszanych w morderstwo. Przechodząc się ulicami miasta słyszymy co i rusz rap, a mieszkańcy mówią w charakterystycznym slangu.
No właśnie miasto. Stan San Andreas składa się z trzech miast – Los Santos, Las Venturas i San Fierro które odpowiadają kolejno Los Angeles, Las Vegas i San Diego. Każde miasto jest wielkie, każde zróżnicowane i każde kryje mnóstwo aktywności pobocznych. Gra zarówno pod względem dostępnego terenu jak i dostępnych aktywności bije wszystkie poprzednie części serii wzięte razem. Tym co zaskarbiło serca graczy na całym świecie jest fakt, że nie można w GTA: San Andreas narzekać na nudę. Jeżeli akurat nie wykonujemy zadań fabularnych, ani nie zwiedzamy świata gry możemy – udać się do klubu, do kasyna, do szkoły jazdy, na strzelnicę, szukać tu i ówdzie pochowanych znajdziek, iść na randkę, iść do domu publicznego, wykonać zadania służb mundurowych, odwiedzić siłownię, tuningować auto, słowem – jest tu co robić. GTA San Andreas, to też pierwsza gra w serii, która wprowadziła system RPG, dzięki czemu możemy wpływać na wygląd i cechy naszego bohatera. Dzięki wizytom na siłowni CJ robi się bardziej muskularny, gdy zamiast tego częściej odwiedzamy Fast-Foody rośnie nam brzuch. Częste nurkowanie powiększa naszą pojemność płuc, a jazda na rowerze zwiększa nasze zdrowie. System rozwoju postaci to tylko kolejny czynnik, przez który gracze nie są w stanie oderwać się od gry.
Gdyby gracze jednak jakimś cudem ukończyli grę na 100% (albo i 110% bo gra daję taką możliwość), to scena moderska nie da grze tak łatwo umrzeć. Obiektywnie najważniejszym modem, który znacznie przedłuża rozgrywkę w GTA: San Andreas jest mod Multi Theft Auto, który jak można się domyślać wzbogaca rozgrywkę o możliwość gry wieloosobowej. Serwery do dzisiaj są chętnie odwiedzane przez graczy, którzy w wielu trybach, również stworzonych w całości przez graczy, kooperują bądź rywalizują ze sobą.
Tym co od wielu lat tak licznie przyciąga graczy do GTA jest swoboda jaką gry z tej serii nam dają. Każda kolejna gra tej marki to z miejsca fenomen, bo nie dość że gracze mają wolność jakiej nie dostaną w żadnej innej grze to z dbałością o szczegóły twórcy serwują nam niezapomniane miejsca i historie, które tak jak w przypadku GTA: San Andreas stoją na najwyższym poziomie. Mimo wydanej w 2008 roku GTA IV i w 2013 GTA V to obchodzące w tym roku dwudziestolecie GTA San Andreas jest uznawane za odsłonę, która ma najwięcej grywalnej zawartości, dzięki czemu grę nieprzerwanie kochają gracze z całego świata. W Polsce gra okryła się wręcz pewnym kultem, co można zaobserwować na YouTubowej scenie polskiego gamingu. Każdy twórca YouTubowy odświeżający ten klasyk w swoich materiałach może liczyć na przyrosty oglądających, którzy chcą jeszcze raz przeżyć niesamowitą przygodę CJ’a i w pełni oddać się nostalgii. To właśnie nostalgia sprawi, że gra jeszcze przez co najmniej następne 20 lat będzie tak samo kochana jak teraz i 20 lat temu.
Wirtualny swiat „kochany przez graczy”…
Co za SMUTNE bzdury !!
Uzaleznienie od gier jest od lat powaznym negatywnym zjawiskiem.
Swoja droga, przerazajace, bo dorosli faceci tez sa uzaleznieni !
Wypelnianie swojej pustki takimi emocjami…
Panie Radosławie sugeruję udać się do lekarza specjalisty, bo „wypełnia pan swoją pustkę” pisząc oderwane od rzeczywistości komentarze w internecie. Może jeszcze nie jest za późno. Chociaż szczerze wątpię
Oj, trafiłem w bolący punkt ??
Rozumiem że pan Robert już był u takiego specjalisty i takowy nic mu nie pomógł…?!?
Oderwane od rzeczywistości jest fascynowanie się grami komputerowymi ! Jest to infantylne, czego w moim komentarzu pan nie rozumie haha ? Napisałem jasno : że jest to zagłuszanie pustki wewnętrznej, bez cudzyslowiu…
Gabinety psychologiczne niestety nie zawsze pomogą osobom uzależnionym od wirtualu.
Ucieczka w nierealność jest i będzie coraz większa : kolejnym etapem są apple glass itd.
Zatem pański żałosny komentarz świadczy o infantylności i bezczelności, panie Robercie !
To gracze komputerowi są oderwani od rzeczywistości ! Która niestety będzie coraz mniej atrakcyjna..
Czyli będzie coraz więcej uciekania w wirtual…
PS I jak rozumiem pan Robert pewnie zaszczepiony na „wirusa”1984 ?
PS „Prawda nie zawsze musi być miła ”
No wlasnie Mateusz, odnies to do siebie !
Bo ten infantylny artykulik jest jeszcze gorszy niz tamten pro izraelski na temat brauna !
Oj tam, oj tam ! Chyba każdy grał w liceum czy na studiach…
Natomiast takie naiwne a wręcz głupawe zachwyty nad grami komputerowymi opisane w artykule nie pasują po prostu na taki fajny portal jak Bałtycka :
tego typu artykuliki nadają się do gazetek studenckich, na studenckie strony i tylko tam !
Problem jest ten sam jak w przypadku alkoholika : kupuje sobie ze dwa piweczka dziennie, ale przyparty do muru odpowie : gdzie tam , nie jestem alkoholikiem…
Osoba uzależniona po prostu zwykle nie zdaje sobie, albo nie chce zdawać sprawy ze swojego stanu : a uzależnienie od gier komputerowych jest jednym z tzw uzależnień behawioralnych ! I zaliczana jest przez psychologię do kompulsji.
Oczywiście ktoś uzależniony często reaguje wyparciem, ale i złością na próby dania mu do zrozumienia że jego stan nie jest normalny…
Zatem ten sam schemat jak u pijaka !
I obaj „budują” sobie rytuał wokół swojego uzależnienia : dla alkoholika to będzie np zagrychą pod małpkę, czy kumple do towarzystwa,
dla gracza : cały ten „gear” typu specjalny fotel, laptop gamingowy albo chociaż specjalne słuchawki i inne akcesoria aby tworzyc „zaplecze” do cieszenia sie „ukochanymi” grami…
Albo granie z kimś, grupowe.
To taka narkomania dla mózgu niestety..
Zarówno dla gracza, jak i dla alkoholika świat zewnętrzny jest niespecjalnie atrakcyjny, albo wręcz męczący,
i zwykle gracz to osoba nieśmiała albo zakompleksiona, raczej delikatnie określając słabe osobowości…
która ucieka w świat gier
bo w zewnętrznym sukcesów niestety niewiele i pozytywne mocne emocje daje tylko świat wirtualny, gdzie można być „sobą” , nie ma krytyki, jest dużo akceptacji od innych uzależnionych itd. :
prawie cała dopamina bierze się z grania, i w to się ucieka coraz bardziej…
albo chlania w przypadku alkoholika.
Oczywiście , to są skrajne przypadki, bo bywają przecież tzw wysoko funkcjonujący alkoholicy czy narkomani, ale powtarzam : zasada jest taka sama…
Warto poczytać o terapii dla osób uzależnionych od grania – których notabene denerwuje to że ktoś się czepia ich nałogu – ale większość ludzi nie chce Prawdy, wolą namiastki albo wcale :
https://serdecznecentrum.pl/uzaleznienie-od-gier-komputerowych-kiedy-hobby-staje-sie-nalogiem/
https://psychoterapiacotam.pl/uzaleznienie-od-gier-komputerowych-jak-z-nim-walczyc/
Grało się za młodu a teraz jeżdżą zawodowo na taxi. Hehe życie niemal że koło zatoczyło ;P