Jak Putin nie rozpętał III Wojny Światowej | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 5.03.2014

Jak Putin nie rozpętał III Wojny Światowej

Podnoszą się głosy dotyczące początków III Wojny Światowej. Internauci do spółki z mniej lub bardziej propagandowymi mediami wznoszą modły do nieba. W tym samym czasie na dobre trwa na tweety i przekrzykiwanie się, kto wyrazi większe „wielkie zaniepokojenie”. Czy jest się czym przejmować?

Jak Putin nie rozpętał III Wojny Światowej

Nie ma co, w ostatnim czasie Putin pozwala sobie na coraz więcej. Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy jego zagrywki pozwoliły mu stać się najbardziej wpływowym politykiem 2013 roku. Już w Syrii udało mu się wyprowadzić w pole USA, które chciało strzelać na oślep, Bóg wie do kogo. Kroki, które Putin podjął, by uratować wizerunek Baszara al-Assada, pozwoliły mu zresztą na pełną kontrolę basenu Morza Czarnego, czego skutki są widoczne dziś jak na dłoni. Mało tego, rosyjski prezydent poczuł się tak pewnie, że pozwolił sobie wydać masowe amnestie dla więźniów politycznych.

W Obwodzie Kaliningradzkim znajdują się rakiety, które miały być odpowiedzią na słynną już tarczę antyrakietową na terenie Europy Wschodniej. W tej chwili w tym samym miejscu są niespodziewane manewry z wykorzystaniem wojska, czołgów i BWP, a w tym samym czasie w ramach testu międzykontynentalny pocisk „Topol” leci z okolic Astrachania i z precyzją uderza w cel na terenie Kazachstanu.

Na końcu listy zagrań Wladimira Putina pozostaje oczywiście sytuacja na Krymie, o której media nie przestają mówić. Ale nie chodzi tu o to, by kogokolwiek straszyć, a wręcz przeciwnie.

Oczywiście Wladimir Putin nie dałby rady osiągnąć tak wiele bez pomocy ze strony jego „ulubionego” Zachodu. W ostatnim czasie to właśnie Zachód wykazał się zupełnie bierną polityką, którą już zdążono wyśmiać w całym internecie. „Wyrazy zaniepokojenia i oburzenia” uderzają w Rosję z częstotliwością kul wysyłanych z kałasznikowa, ale chyba nie trzeba mówić, że w tym przypadku naboje to ślepaki.

Kiedy dochodzi do poważnego zagrożenia, kończy się twarda polityka. Dziwi to szczególnie w obliczu wiecznie żywego stereotypu złej mateczki Rosji i rewolwerowca Ameryki, który strzela w każdą stronę i broni każdego uciemiężonego.

Być może tym razem Amerykanie nie znaleźli na Krymie ropy? Dużo mówi się natomiast o sankcjach ze strony Zachodu, jednakże jeśli nie będą one wymierzone precyzyjnie i pewnie, to nie obejdą dobrze prosperującej Rosji. Jedynym rozsądnym wyjściem na daną chwilę wydaje się być pełna mobilizacja organizacji międzynarodowych w celu dyskusji na temat konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, z której nie można wykluczać Rosji.

Sytuacja faktycznie nie wydaje się być ciekawa, co zaczyna rodzić obawy dotyczące wybuchu III Wojny Światowej. Nawet nasi rodzimi użytkownicy facebooka założyli fanpage pod tytułem „III Światowa, bądź na bieżąco”. Niektórzy ludzie są w tej chwili przekonani, że w razie wojny niezwłocznie użyłaby broni jądrowej przeciwko Polsce. I gdzie by ją zrzucili? Na Przemyśl, który od paru dobrych dni według rozpaczających internautów powinien być już w rękach „prawego sektora” z kijowskiego Majdanu i zmartwychwstałego Bandery?

Z logicznego punktu widzenia decyzja o spuszczeniu bomby atomowej nie byłaby dla Rosjan korzystna, wszakże kto później przeprawiłby wojska po postapokaliptycznej pustyni rodem z książek fantastycznych. Sama zresztą zmiażdżyłaby pod swoim naporem dobrze prosperującą gospodarkę rosyjską, na co w tej chwili nie może sobie pozwolić. Pozostaje też kwestia rosyjskich sił zbrojnych, które według ekspertów czasy świetności ma już dawno za sobą. Przestarzały sprzęt oraz braki w wyposażeniu są nadrabiane przez 3 mln. żołnierzy w służbie czynnej (2. miejsce na świecie). Oczywiście, jeśli chodzi o potencjał militarny Polski czy Ukrainy, jesteśmy daleko w tyle, ale Rosja nie stanowi największej potęgi na świecie. Sama flota czarnomorska jest określana jako pływająca kupa złomu, o małej liczebności, aczkolwiek wystarczającej, by zająć np. Krym.

Wystarczy sobie przypomnieć poruszenie związane choćby z wojną w Osetii Południowej (w którą zamieszana była Rosja), próbami jądrowymi w Korei Płn. w zeszłym roku, wojnami w Iraku i Afganistanie czy konfliktem w Syrii. W każdym z tych wydarzeń ludzie doszukiwali się możliwości eskalacji konfliktu do rangi wojny światowej. Być może lepiej nie dramatyzować, pozwolić ćwierkającym tweeterom z Zachodu pisać o „great concern” i spokojnie czekać na rozwój wydarzeń.

Autor

- dziennikarz, komentator wydarzeń.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika