Jest plan jak zaszczepić większość Polaków. "Jeśli nie, szczepienia będą obowiązkowe" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 28.12.2020

Jest plan jak zaszczepić większość Polaków. „Jeśli nie, szczepienia będą obowiązkowe”

Zaszczepić jak największą liczbę obywateli – taki jest plan rządu, tymczasem Polacy do szczepień podchodzą coraz bardziej sceptycznie. Odsetek zainteresowanych oscyluje w granicach od 30 do 50, tymczasem plan rządu zakłada przekroczenie 70 proc. Wiele wskazuje na to, że istnieje koncepcja, aby skutecznie zmusić niezdecydowanych do poddania się szczepieniu.

Polacy przestają wierzyć rządzącym, tym samym wykazują coraz większy sceptycyzm wobec wszechobecnych deklaracji ze strony ministra zdrowia o tym, jakoby była jedynym skutecznym sposobem walki z COVID-19. Od kwietnia br. Mateusza Morawieckiego tak wiele razy zmieniał stanowisko wobec epidemii, tak często podawał sprzeczne komunikaty, tak wiele razy mijał się z prawdą i z elementarną logiką, że dziś jego wiarygodność w ocenie wielu Polaków jest prawie żadna.

Z nieznanych powodów ministerstwo zdrowia uporczywie stara się odwieść lekarzy od stosowania bardzo skutecznego w przypadku COVID leku o nazwie amantadyna. Do tej pory nie wiadomo, kto za tym uporem tak naprawdę stoi, możemy się tylko domyślać, że chodzi o wielki kapitał farmaceutyczny, którego celem jest jak największej liczby szczepionek. Tymczasem amantadyna to lek tani, nie objęty patentem, zatem na rynku istnieje swobodny dostęp do leków generycznych zawierających wspomniany związek chemiczny, tym samym nie przynosi on praktycznie żadnego zysku koncernom.

Intensywne naciski na rządy wielu państw ze strony zagranicznego kapitału farmaceutycznego, a za nimi także ze strony WHO spowodowały, że dziś spora część świata z jednej strony objęta jest pandemią i strachem, z drugiej zaś już kupuje gigantyczne ilości szczepionek. Ale wymagają jeszcze jednego – szczepionki mają zostać podane jak największej liczbie obywateli. W jakim celu? Tego zapewne nigdy do końca się nie dowiemy, ale coraz częściej mówi się o dążeniu do depopulacji. Być może szczepionki mają być do tego narzędziem?

Skoro wymagają, rządy muszą się podporządkować. A zatem już tworzą plany, aby zaszczepić niemalże wszystkich. Wiele wskazuje na to, że tzw. fale epidemii będą powracały tak długo, aż liczba zaszczepionych się osiągnie zakładanego pułapu. I to będzie właśnie najskuteczniejsza metoda zaszczepienia społeczeństw.

Wszelkie restrykcje będą tak długo utrzymywane, a być może nawet zwielokrotniane, aż nie osiągnie się zaszczepienia na poziomie 70 proc. Wiadomo przecież, że to ministerstwo zdrowia w pełni steruje wskaźnikami zakażeń, zachorowań i zgonów. Może zatem dowolnie manipulować liczbami, czego nikt nie jest w stanie zweryfikować. W konsekwencji bardzo łatwo jest „uruchamiać” kolejne fale epidemii. Prawdopodobnie nie przez przypadek ze stron regionalnych ośrodków sanepidu zniknęły niedawno dane liczbowe dotyczące zakażeń. Zapewne chodziło o to, aby nikomu nie przyszło do głowy dodawać, dzielić i analizować dane, bo być może mogłoby się  okazać, że wyniki są sprzeczne, a całość wyliczeń wątpliwa.

Bardzo realnie wygląda scenariusz, w którym – wedle oficjalnych komunikatów rządu – zachorowania będą wciąż na wysokim poziomie aż do momentu osiągnięcia pożądanego wskaźnika zaszczepialności. Dodatkowo, wraz z przedłużającym się okresem restrykcji, wzrastać będzie presja społeczna na niezaszczepionych, aby dla dobra całej reszty wreszcie poddali się szczepieniu. Rozchwiane, zastraszone i rozbite społeczeństwo dodatkowo zostanie jeszcze bardziej zantagonizowane.

Ostatecznie, gdy opisany plan się nie powiedzie, szczepionki staną się obowiązkowe i wówczas z pewnością uda się osiągnąć wymaganą granicę. Jednak jaki będzie tego efekt zdrowotny? Być może będziemy mieli okazję przekonać się o tym już wkrótce, ale równie prawdopodobne, że dopiero za wiele lat.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.



Moto Replika