Kaczyński prowadzi do klęski. "Pokazali, jak bardzo władza deprawuje" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 29.05.2020

Kaczyński prowadzi do klęski. „Pokazali, jak bardzo władza deprawuje”

Interesujące oświadczenie złożył ostatnio pan Premier Mateusz Morawiecki. Zrobił to po trudnej do wyjaśnienia sprawie piosenki Kazika Staszewskiego, która wygrała (nie wygrała) jedno z ostatnich notowań Listy Przebojów Programu Trzeciego. Zamieszanie wywołane przez kierownictwo rozgłośni część ludzi potraktowała jako ewidentną cenzurę. Ponieważ nie wiem, jaka była prawda, nie chcę zabierać w tej sprawie głosu. Jednak fakt, że kolejnych kilku (kilkunastu ?) dziennikarzy „robiących” Trójkę od wielu lat odchodzi z rozgłośni – jest znamienny.

Jak rozumiem, sytuacja w „Trójce” legła u podstaw przywołanego przeze mnie oświadczenia pana Premiera. Zaczyna się ono od słów: „Cały świat walczy z niespotykanym zagrożeniem, jakie niesie koronawirus.”

Po dwóch miesiącach niebywałych restrykcji społecznych, rujnujących nie tylko życie gospodarcze, ale także społeczne we wszystkich jego wymiarach, liczba śmiertelnych ofiar przypisanych owemu śmiertelnemu koronawirusowi w Polsce osiągnęła ok. 800 osób. Nikt co prawda nie wie, na jakich podstawach orzekający o przyczynach zgonów określili, że to właśnie „zaraza” była przyczyną owych zgonów, ale informacja w świat poszła. Rocznie umiera w Polsce ponad 400000 osób. Dziennie daje to ok. 1100 zgonów. Podkreślam – dziennie. Śmiem twierdzić, że w skali roku 2020 liczba zgonów Polaków nie odbiegnie od tej „normy”. Tak więc to, co nazywamy dzisiaj „epidemią koronawirusa”, w statystykach będzie niezauważalne.

Dalej pan Premier wspomina o gospodarce  i o tym, jak ważne dla Polaków jest uczczenie pamięci ofiar Katastrofy Smoleńskiej i setnych urodzin papieża – Polaka, św. Jana Pawła II. Zdaniem pana Premiera „odwiedzenie grobów i pomników Ofiar Katastrofy Smoleńskiej było, jest i będzie naszą powinnością. Nawet w czasie epidemii. Bez takich gestów państwo staje się grupą ludzi realizujących cele zredukowane wyłącznie do zapewnienia minimum egzystencji lub jakichś ekonomicznych interesów. A staje się tylko grupą osób posługujących się tym samym językiem. Staje się narodem bez ciągłości, bez wspólnego przywiązania do tego, co ważne, wielkie i co niesie ponadczasowe wartości”.

Pełna zgoda co do tego. Tylko, Panie Premierze, to dzięki Panu i Pana ministrom polskie społeczeństwo właśnie zostało zredukowane do grupy osób jedynie posłujących się wspólnym językiem, czyli de facto do materiału etnograficznego. Pańskie i Pana ministrów działania doprowadziły do tego, że ludzie zaczęli odżegnywać się od największej jak dotąd nawet dla „komuchów” nietykalnej, wspólnej wartości – religii katolickiej. Nałożone przez Was zakazy uczestnictwa w mszach świętych w okresie najważniejszych katolickich świąt dopiero ukażą swoje zgubne skutki. Niezrozumiałe zupełnie milczenie w tej sprawie hierarchów Kościoła Katolickiego powoduje, że ludzie czują się coraz bardziej zagubieni.

Bzdurne narzucane społeczeństwu, brutalne działania Policji, kary nakładane w trybie decyzji administracyjnych powodują, że Polacy zaczynają powątpiewać w to, że na polskiej ziemi obowiązuje jakiekolwiek PRAWO. Restrykcje społeczne wprowadzane dokładnie tak, jak zakazy, i ograniczenia stanu wojennego powodują, że ludzie coraz częściej patrzą na siebie wilkiem.

Nachalna propaganda, serwowana Polakom w dyspozycyjnych wobec władzy środkach masowego przekazu powoduje, że społeczeństwo traci resztki zaufania do rządzących. Nie poprawiły sytuacji nieudolne działania związane z wyborami Prezydenta RP. Nie zmieniają tego (a powiem nawet, że pogłębiają ten stan) opinie pańskich ministrów, którzy „recenzują” wypowiedzi tak zwanych celebrytów publikowane w niezależnych mediach. Siła oddziaływania tych mediów nie jest jeszcze tak wielka, jak telewizji publicznej, ale jednak te fakty przebijają się do świadomości społecznej. Jak i te, które pokazują, jak bardzo władza deprawuje.

Z upływem czasu przykłady deprawacji rządzących można mnożyć. Wiadomości na ten  temat nie da się zagłuszyć. Nic tu nie pomogą argumenty, że „za poprzedniej władzy było jeszcze gorzej. Po ponad czterech latach sprawowania władzy hasło „to wina Tuska”, skądinąd wielokrotnie prawdziwe, dziś się już nie ostanie.

Eksploatowane do granic wytrzymałości zasługi związane z realizacją programu „Rodzina 500+” także już wyczerpało swój socjalny  potencjał. Tym bardziej, że śmiało można je już zmienić na 400+, a może nawet 350+. Co będzie, gdy „wspaniałomyślnie odmrozicie gospodarkę?

Osobiście nie sądzę, by sposób sprawowania władzy prezentowany przez obecną ekipę w dłuższej perspektywie czasowej okazał się nadal skuteczny. Już dziś piszę, że kolejne wybory mogą zostać przez „ekipę” pana Jarosława Kaczyńskiego przegrane, i to „z kretesem”. Prawdą jest, że jak dotąd nie widać sensownej alternatywy dla PiS-u. Ale nie raz już tak bywało.  Nie wróży to dobrze. Bo coraz więcej ludzi dochodzi  do wniosku, że nie chce żyć w takiej Polsce. A w takiej sytuacji reakcja (wyborcza, ale nie tylko) społeczeństwa staje się nieprzewidywalna. I niewiele pomogą tu kolejne zakupy sprzętu dla Policji Państwowej. A co zrobią władze, gdy społeczeństwo da bardzo jednoznaczny wyraz swojej niechęci do rządzących?

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.



Moto Replika