Koronawirus w Polsce. Komu służy ogólnopolska panika? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 11.03.2020

Koronawirus w Polsce. Komu służy ogólnopolska panika?

Straszna wywołanej wirusem Covin-19 opanowała świat. Zarażonych koronawirusem jest już ponad 110 tys. osób. Nieco ponade cztery tysiące – zmarły. Prawdopodobnie w większości przypadków powodem tych zgonów były poważne powikłania, wywołane obniżonym progiem odporności (wiek, przebyte choroby, niehigieniczny tryb życia). W tym miejscu wtrącę, że w okresie szalejącej „epidemii” wywołanej koronawirusem w samej Polsce znacznie więcej osób zachorowało na „zwykłą” grypę i pewnie niewiele mniej zmarło w wyniku powikłań po tejże grypie.

W naszym kraju do dziś stwierdzono koronawirusem (nosicielstwo wirusa) u około dwudziestu osób. Jak dotąd nie zanotowano (dzięki Bogu) żadnego zgonu z tego powodu. W tym momencie powstaje pytanie. Kto i w jakim celu ogłasza ogólnoświatowy alarm? Kto i w jakim celu ogłasza wręcz groźbę wyginięcia gatunku ludzkiego? Chyba, że są informacje, których nie przekazuje się społeczeństwu, a które mówią na przykład o tym, że choroby wywołane koronawirusem mogą stanowić realne śmiertelne niebezpieczeństwo dla zarażonych.

Polscy politycy, jak zwykle w takich sytuacjach, szybciutko uchwalili „ustawę” poświęconą zagrożeniu wyłącznie tym, konkretnym wirusem, po raz pierwszy ujawnionym gdzieś w odległych Chinach. Zapewniam, że w przypadku rzeczywistego zagrożenia ta ustawa nie uratuje nikogo. Daje natomiast rządzącym zupełnie niezwykłe możliwości do objęcia jeszcze większą kontrolą społeczeństwa. Przy czym zakres owej kontroli porównać można chyba tylko do „zakazów, nakazów i ograniczeń” stanu wojennego.

Ustawa, o której piszę, daje też zupełnie niezwykłe możliwości robienia interesów różnym grupom cwaniaków. Aż chce się zapytać: czy dotychczasowe regulacje prawne nie wystarczały do ewentualnej, skutecznej walki z koronawirusem? Czy i dlaczego nie wystarczało dopisanie obecnie ujawnionego koronawirusa do wykazu zagrożeń ujętych w ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych?

Zaufanie społeczeństwa do władz (nie dotyczy to tylko Polski) jest tak „wielkie”, że już się mówi o spisku jakichś tajemniczych sił, którego celem jest zwiększenie kontroli społeczeństw czy zmuszenia do szczepień całych nacji. Media umiejętnie podsycają atmosferę niebezpieczeństwa, szafując na prawo i lewo hasłami jak nie epidemii, to pandemii.

Nieskoordynowane działania polskich polityków (w czwartek ogłasza się publicznie, że nie ma w Polsce zagrożeń, wszystko jest pod kontrolą, „jesteśmy silni, zwarci, gotowi”, ewentualnej epidemii „nie oddamy ani guzika”. A w poniedziałek na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu rząd przedstawia projekt  „specustawy” z wnioskiem o jej uchwalenie w trybie natychmiastowym) dość skutecznie takie nastroje jeszcze pogłębiają.

Czy to jest w interesie rządzących? Żeby sprawa była jasna – nie sugeruję, by lekceważyć zjawisko. Jeśli zakażenie koronawirusem może nagle zwiększyć potrzeby służby zdrowia na przykład w zaopatrzenie w respiratory ułatwiające oddychanie, to należy rozpocząć działania do zapewnienia odpowiedniej liczby takich urządzeń. I lojalnie uprzedzić społeczeństwo. Nawet podając liczbę urządzeń, którymi zdrowia dysponuje, możliwości zakupu w krótkim czasie następnych, itp., itd.

Ale nie ma żadnego powodu ogłaszania ogólnonarodowej paniki. Powtórzę: jeśli nie ma jakichś informacji, których społeczeństwu z różnych przyczyn nie przekazuje się, to nie ma też powodu do ogłaszania stanów nadzwyczajnych.

Mam wrażenie, że „wirus z Wuchan” nie zginie. Pozostanie z nami już na zawsze. W związku z tym mam pytanie: czy już na stałe ograniczymy ludziom prawo przemieszczania się? Czy już na stałe ograniczymy swobody obywatelskie do przebywania w pracy lub w domu?

Odnoszę wrażenie, że media (nie tylko nasze, ale światowe) rozpoczęły kolejną, klasyczną już kampanię propagandową. Tak jak wówczas, gdy mówiły o dziurze ozonowej (przy okazji – kto z Państwa pamięta jeszcze, co to takiego?) czy o broni masowego rażenia ukrytej w Iraku. Ukrytej tak dobrze, że do dziś jej nie odnaleziono. Co potwierdza, że inwazja na ten kraj była koniecznością. Bo broń została bardzo dobrze ukryta.

Ponieważ nie jestem lekarzem (dzięki Bogu), pozwolę sobie doradzić szanownym Czytelnikom Gazety Bałtyckiej: podejdźcie do zagadnienia ze spokojem i rozwagą. A to, że dzięki „epidemii” będziemy się nieco częściej myli, nie uczyni nam szkody.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.



Moto Replika