Magdalena Ogórek wreszcie wystąpiła. "W tym szaleństwie nie ma metody" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 14.02.2015

Magdalena Ogórek wreszcie wystąpiła. „W tym szaleństwie nie ma metody”

Czekaliśmy miesiąc i doczekaliśmy się. Kandydatka SLD na prezydenta przemówiła. Było to ważne wystąpienie, bo pozwoliło odpowiedzieć na pytanie, czy będzie się liczyć w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, czy też jest jedynie produktem partyjnej propagandy wystawionym w geście rozpaczliwego szukania poparcia za wszelką cenę.

Magdalena Ogórek wreszcie wystąpiła. "W tym szaleństwie nie ma metody"

„Jestem kandydatką spoza układu politycznego” – kilkakrotnie podkreślała podczas swojego wystąpienia Magdalena Ogórek. Czy na pewno? Partyjna rekomendacja to bez wątpienia wejście do politycznego, a przynajmniej do partyjnego układu. Hasło zatem mało przekonujące. Nieco fałszywe.

Mało przekonująco brzmiały także słowa o tym, że pani Ogórek wie, co to ciężka praca. Nie wygląda na kogoś, kto kiedykolwiek ciężko pracował. Być może pracowała, ale nie sprawia takiego wrażenia, a dla wyborców kluczowe jest wrażenie.

„Dziś socjotechnika zastępuje demokrację” – stwierdziła kandydatka SLD na prezydenta. I znów sporo racji, ale w ustach Ogórek, która według wielu obserwatorów również jest jedynie socjotechnicznym wytworem szefów SLD, brzmi co najmniej kontrowersyjnie.

Niską wiarygodność kandydatki Ogórek odczuwało się w zasadzie podczas całego, trwającego około 30 minut wystąpienia. Pamiętajmy, że dla polskiego wyborcy wiarygodność, czyli prawdziwość kandydata, jest niezwykle istotna. Polacy są bardzo wyczuleni na wszelkie oznaki fałszu. Kreując kampanię wyborczą, trzeba o tym zawsze pamiętać.

W wystąpieniu kandydatki były też istotne fragmenty programowe. Mówiła o normalizacji stosunków z Rosją, o konieczności modernizacji armii, o polskim przemyśle. Fragmenty ważne, ale nie wybrzmiały chyba dostatecznie mocno. Gdzieś zniknęły pomiędzy zbyt częstymi oklaskami kolegów partyjnych a nerwowym, w amerykańskim stylu, machaniem kandydatki.

Całość wystąpienia sprawiła wrażenie niespójnego, nie do końca przemyślanego, dość chaotycznego, po prostu słabego… Zarówno w treści jak i w formie. I wcale nie chodzi o drobne językowe potknięcia takie jak np. „ogrzewać się w cieniu”. Chodzi m.in. o sztucznie podnoszony głos w celu nawoływania, mobilizowania czy ostrzegania. Te zabiegi nie były naturalne, nie były zatem także wiarygodne. Przydałoby się poprawić nieco warsztat aktorski.

Zaraz po wystąpieniu Ogórek na pytania dziennikarzy odpowiadał… przewodniczący partii. Dziwna to sytuacja, ale pokazująca jasno, że władze SLD nie są pewne Ogórek, nie wiedzą, czy poradzi sobie w bezpośrednim starciu z dziennikarzami. Obawy są w pełni uzasadnione, bo nawet podczas swobodnego wystąpienia Magdaleny Ogórek dawało się odczuwać jej brak pewności siebie i co ważniejsze – brak dobrego merytorycznego przygotowania do dyskusji na kluczowe polityczne tematy. Takie doświadczenie zdobywa się latami – działając w partii politycznej lub wokół polityki.

Drugie wystąpienie kandydatki SLD na prezydenta w zasadzie odpowiedziało na kluczowe pytanie, które stawiali sobie chyba wszyscy – czy Magdalena Ogórek z dobrym wynikiem w wyborach prezydenckich da SLD przyspieszenie i pozwoli odbić się od sondażowego dna, czy też do końca pogrąży tę partię i stanie się tą osobą, której przyjdzie zgasić światło, potwierdzając tym samym, że w szaleństwie, na które zdecydował się Leszek Miller, nie było metody?

Dziś ten drugi scenariusz wydaje się znacznie bardziej prawdopodobny.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>