Mimo, że gdańskie morsowanie ma długie tradycje, gdy w 1999 roku zażywałem z bratem kąpieli na stogowskiej plaży w czasie Świąt Bożego Narodzenia, stanowiliśmy niewątpliwie atrakcję turystyczną, budząc wielkie zaciekawienie i podziw, chociaż niektórzy spacerowicze pukali się w czoło.

fot. Katarzyna Dembowska

W latach 20-ych XXI wieku kąpiel w lodowatej wodzie jest tak powszechna, że spacerując na plaży lub nad jeziorem można spotkać wiele morsujących grup. Polska stała się europejskim centrum pasjonatów hartowania się przez kąpiel w wodzie o temperaturze bliskiej zera stopni Celsjusza.

Powstało wiele prac i publikacji naukowych na temat takiego sposobu poprawy odporności organizmu. Ja się skoncentruję na moich doświadczeniach po ponad 30-letniej całorocznej kąpieli w morzu i jeziorze.

Nie byłem u lekarza od ponad dziesięciu lat. Lekkie infekcje, jak katar, trwają u mnie dosłownie parę dni.

Oto najważniejsze zalety morsowania:

1. Wzmacnia system immunologiczny (obronny) organizmu
Morsowanie drenuje nasze naczynia limfatyczne, a tym samym usprawnia działanie układu chłonnego, który odpowiada za sprawne zwalczanie intruzów, takich jak wirusy i bakterie. Zimno zwiększa także liczbę komórek odpornościowych, które pozwolą uniknąć lub złagodzić przebieg infekcji.

2. Uruchamia hormony szczęścia
Kąpiel w lodowatej wodzie minimalizuje wahania nastrojowe związane z okresem jesienno-zimowym. Nasz organizm pławi się w dopaminie, serotoninie i endorfinach.

3. Zmienia nastawienie do życia
W zdrowym ciele – zdrowy duch. Zaczynamy bardziej w siebie wierzyć, a nadchodzące wyzwania życiowe wydają się być w sferze naszych możliwości.

Nie namawiam, aby wszyscy nagle stali się morsami, jednak, jeśli kogoś choć trochę ciekawi taka forma hartowania ciała, to zachęcam do spróbowania. Może się to okazać doskonałą alternatywą dla produktów farmakologicznych, których stosowanie zawsze wiąże się z ryzykiem zaistnienia różnych skutków ubocznych. Metody naturalne są od nich wolne. I nic nie kosztuje.