Niepokojący scenariusz na najbliższą przyszłość. Czy wybuchnie kolejna wojna światowa?
W historii dawno nie było okresu w Europie, kiedy tak długo panowałby pokój. W ostatnich latach na Starym Kontynencie nie wybuchł żaden poważniejszy konflikt (nie licząc wojny w Jugosławii w latach 90. i trwającego konfliktu na wschodniej Ukrainie). Mogłoby się wydawać, że kolejna „Wielka wojna” angażująca najpoważniejszych graczy jest niemożliwa. Ostatecznie poprzedni wiek może się okazać bliższy niż początkowo nam się wydaje.
Po II wojnie światowej upowszechniło się prowadzenie wojen przez mocarstwa poza centrum zainteresowań cywilizowanego świata, czyli poza wyniszczony dostatecznie kontynent europejski. Nowym miejscem sporów stała się Azja. Najpierw ta daleka – w Korei i Wietnamie, później już bliższa- tzw. Bliski wschód. Wojny te jeszcze bardziej przybliżyły te tereny i sprawiły, że dzisiejsza Europa musi zmagać się już z ich bezpośrednimi konsekwencjami. Jednakże początek XX wieku przyniósł nadzieję na lepsze czasy, które mogłyby odwrócić wizję wojny w Europie na dłuższy czas. Unia Europejska otworzyła się na nowe kraje i dała nadzieję kolejnym na członkostwo. W tym aspekcie wyprzedziliśmy XX wiek, w którym ruch paneuropejski dopiero się rodził. Wciąż poza jej strukturami pozostał jednak kraj, który bije rekordy w czasie oczekiwania na przyjęcie – Turcja. Gdyby stała się ona członkiem Unii to być może społeczeństwa europejskie szybciej dowiedziałyby się o problemie uchodźstwa i szybsza byłaby też ich reakcja. Niestety obawy o zbyt silną pozycję państwa z Azji Mniejszej powstrzymały polityków europejskich chyba na zawsze.
Aktualne ruchy polityków państw członkowskich mogą doprowadzić do upadku tej organizacji zanim zdążymy przyjąć jakiegokolwiek nowego członka. W Wielkiej Brytanii już udało się oskarżyć UE o wszelkie niepowodzenia i obiecano lepiej zainwestować pieniądze, które miały się marnować w Brukseli (chociaż Nigel Farage później wycofał się z obietnic przypominając obywatelom, że nie ma on żadnej mocy w kraju). Jednakże izolacja Wysp Brytyjskich nie powinna być bezpośrednią przyczyną prowadzącą do upadku UE. Jeśli jednak Anglia z Irlandią naprawdę wyjdą z Europy, a Szkocja wyrazi chęć pozostania – doprowadzi to wzrostu poczucia niezależności innych regionów. Po raz kolejny podobnie jak w XX wieku papierkiem lakmusowym może okazać się Hiszpania. Dążenia niepodległościowe Katalończyków i Basków mają już swoją historię i podobnie jak Wielka Brytania w Unii, tak też te regiony mają poczucie wyzysku. Niepodległość Szkocji zdeterminuje Katalończyków do tego stopnia, że być może wybuchnie kolejna wojna domowa.
Podczas gdy półwysep Iberyjski zatraci się w wojnie, w krajach takich jak Francja i Niemcy do władzy dojdą radykałowie, których głos już teraz jest dosyć mocno akcentowany – niemiecka partia AfD i francuski Front Narodowy już być może w przyszłym roku zrobią pierwszy krok i być może jeszcze nie przejmą żadnej władzy, ale znacząco mogą wypromować swoją idee obarczające uchodźców winą za całe zło – oczywiście nikt czystek nie zaproponuje, ale deportację już tak – skoro w Syrii jest wojna, może na Madagaskar? Zamieszanie wykorzysta Rosja, która prawie niepostrzeżenie zamknie sprawę na Ukrainie i przeniesie swoje zainteresowanie na kraje nadbałtyckie, tłumacząc to identycznie jak przy Krymie – przewagą ludności rosyjskojęzycznej. W ten sposób ich imperialne zakusy mogą ponownie sięgać aż do mojego rodzinnego Kalisza, który kiedyś był miastem granicznym.
Oczywiście jest to pesymistyczny scenariusz. Być może sprawa ISIS zostanie już wkrótce ostatecznie rozwiązana; w Europie niektórzy przekonają się, że uchodźcy mogą wzbogacić naszą kulturę i rynek pracy. Pani premier May rozmyśli się i pozostawi Wielką Brytanię pośród państw Unii, unikniemy tendencji separatystycznych. Już tak często w okresie zimnej wojny obawiano się wojny atomowej, która ostatecznie nie wybuchła. Ogromną niewiadomą pozostaje też polityka Donalda Trumpa i czy jego odważne słowa w kampanii były tylko chwytami marketingowymi. Zobaczymy…