„Opozycja totalna”, czyli Platforma jednak idzie na konfrontację
Zgodnie z zapowiedziami sprzed mniej więcej dziesięciu miesięcy opozycja rozpędza się coraz bardziej w atakach na stronę rządową.
Stosunkowo niedawno miała miejsce konwencja (programowa) Platformy Obywatelskiej. Szczególnie interesująco brzmiało wygłoszone w jej trakcie wystąpienie pana Grzegorza Schetyny. Miałem go dotąd za polityka bardzo sprawnego i, co chyba najważniejsze, bardzo cierpliwego w układaniu partyjnych puzzli. A równocześnie może niezbyt błyskotliwego, ale raczej zrównoważonego w publicznych wypowiedziach, potrafiącego stosunkowo spokojnie i łagodnie formułować poglądy, które rzadko można było zaliczyć do skrajnych, konfrontacyjnych. Pewnym odstępstwem od tej „linii” było owo słynne „będziemy opozycją totalną”, które kładłem na karb rozgoryczenia i zaskoczenia wynikami wyborów.
Ostatnia konwencja pokazała jednak, że chyba tak nie jest. Wystąpienie pana Grzegorza Schetyny dowiodło, że najwyraźniej nie ma on instynktu politycznego stratega. Jego obietnice zlikwidowania IPN i CBA raczej nie przysporzą Platformie poparcia.
Przeciętny wyborca, mający w pamięci niesamowitą ilość afer, które stały się niemal znakiem rozpoznawczym koalicji PO – PSL dowiedział się, że po ewentualnym odzyskaniu władzy przedstawiciele niedawnych „elit” zlikwidują instytucję, która w jakiś sposób przyczyniła się do ujawnienia tych afer.
Bardzo zabawnie brzmiała zapowiedź likwidacji IPN, gdy w pierwszym szeregu wśród uczestników znajdował się były prezydent Rzeczpospolitej, pan Lech Wałęsa. Jaki sygnał chciał przekazać w ten sposób Polakom przewodniczący, było nie było, największej partii opozycyjnej? Każdy sam sobie odpowie. Szczególnie interesująco zabrzmiała wypowiedź pani Ewy Kopacz, która mówiła, że jej partia musi być opozycją „nie tylko totalną, ale także moralną”. Przypominam, to ta sama pani, która 29 kwietnia 2010 roku zapewniała zgromadzonych w sali plenarnej posłów Rzeczpospolitej, że po katastrofie pod Smoleńskiem
„…wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy*) znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”.
Dziś wiemy już bez żadnych wątpliwości, że mówiąc te słowa po prostu łgała. W tej sytuacji chyba należy szybko zmienić znaczenie określenia „opozycja moralna”. Aż dziw, że do tej pory nie znalazł się nikt, kto starałby się pociągnąć Ewę Kopacz do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Mam wrażenie, że dalszym ciągiem ataku na rząd Rzeczpospolitej były wypowiedzi dotyczące „planu Morawieckiego”. Nie wiem, czy plan ten będzie zrealizowany, czy pan Mateusz Morawiecki będzie w stanie przeforsować swoje pomysły. Tym bardziej nie wiem, jakie skutki wywołać może ich ewentualna realizacja. Ale szczególnej wartości w tym kontekście nabiera wypowiedź pana Aleksandra Smolara, nie wiadomo dlaczego tytułowanego profesorem. W jednej z prywatnych telewizji zalecał on rządzącym, aby powierzyli komuś kontrolę nad sposobem gospodarowania gigantycznymi pieniędzmi, nad którymi pieczę sprawować ma teraz wicepremier polskiego rządu. W podtekście wypowiedzi słyszałem, że najlepiej dla Prawa i Sprawiedliwości, dla Polski jako takiej byłoby, gdyby ową kontrolę nad decyzjami wicepremiera Morawieckiego sprawowała na przykład Fundacja imienia Stefana Batorego. Na jej temat pisaliśmy kiedyś w Gazecie Bałtyckiej https://gazetabaltycka.pl/promowane/ten-system-stworzyl-george-soros-ma-ogromny-wplyw-na-opinie-publiczna .
Przyjęta na konwencji linia programowa Platformy Obywatelskiej raczej nie przysporzy głosów tej formacji. Ale, co gorsza, postawa tej partii nie przyczyni się do rozwoju kraju. To, co nazywane jest opozycją totalną będzie dalszym działaniem na szkodę Rzeczpospolitej. Wciąganie do tego rodzaju działań instytucji zagranicznych także nie będzie w kraju mile widziane.
Zamiast przyznać się do błędów, odciąć od ludzi, którzy okazali się zwykłymi oszustami, pazernymi partyjnymi aparatczykami, niegodnymi tego, by mówić o sobie „elita”, przeprosić i rozpocząć proces tworzenia nowego, realnego programu, we współpracy z obecnie rządzącymi – kierownictwo Platformy brnie w dotychczasowym, konfrontacyjnym kierunku.
Mam wrażenie, że nie jest to dobre ani dla Polski, ani dla tej partii. Ale cóż. Przysłowie mówi, każdy jest kowalem swego losu. Także Platforma Obywatelska.
raczej nie przysporzy głosów tej formacji. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w następnych latach