Policja prawa jazdy zabiera, sądy je oddają | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 13.08.2014

Policja prawa jazdy zabiera, sądy je oddają

Niedawno ruszyła wielka, ogólnopolska akcja polegająca na zabieraniu praw jazdy kierowcom, którzy dopuścili się wykroczenia. Jednak zdecydowana większość kierujących pozbawionych przez policję uprawnień, na skutek decyzji sądów dokumenty odzyskuje.

policja kontrola drogowa laser1

Kilka lat temu podobna w pewnym sensie sytuacja dotyczyła pijanych rowerzystów. Z tą tylko różnicą, że zamiast tracić uprawnienia, trafiali masowo do więzień. Władza uznała wówczas, że będzie to najskuteczniejszy sposób eliminacji nietrzeźwych „kierujących”. Efekt był oczywiście odwrotny do zamierzonego, bo przepełnione więzienia dodatkowo zapełniały się ludźmi, którzy nigdy tam trafić nie powinni – z reguły byli to mieszkańcy małych miejscowości i wsi, zmagający się z chorobą alkoholową. Po wyjściu na wolność w dalszym ciągu jeździli rowerem pod wpływem alkoholu. A mając skazujący na koncie, jeszcze trudniej było im znaleźć jakiekolwiek, nawet dorywcze zatrudnienie, co z kolei tylko pogłębiało ich alkoholowe problemy.

Dziś władza masowo zabiera kierowcom prawa jazdy w nadziei na skuteczną eliminację drogowych piratów. Problem jednak w tym, że prawdziwy pirat drogowy wcale nie potrzebuje prawa jazdy i to, że uprawnienie zostanie mu zabrane, nie stanowi dla niego żadnego problemu.

Obecnie istnieje przepis, który pozostawia dużą swobodę funkcjonariuszom policji w ocenie tego, czy powinien być pozbawiony uprawnień, czy nie. Swoboda wynika z tego, iż trudno jest jednoznacznie ocenić, czy kierujący „spowodował zagrożenie w ruchu drogowym”, czy też wykroczenie, którego się dopuścił, w świetle prawa zagrożeniem nie było. W gruncie rzeczy każde drogowe wykroczenie powoduje zagrożenie w ruchu drogowym… Więc potencjalnie każdy uczestnik najdrobniejszej nawet stłuczki, a nawet kierowca przekraczający nieznacznie prędkość – przy złej woli policjanta – może być pozbawiony uprawnień…

No i mamy przez to coraz więcej kuriozalnych sytuacji, w których prawa jazdy tracą zwykli kierowcy, którzy np. spowodowali stłuczkę drogową, a przez policję zdarzenie to ocenione zostało jako „zagrażające bezpieczeństwu”. Poza formalnościami związanymi ze spowodowaniem kolizji, muszą dodatkowo walczyć w sądzie o odzyskanie prawa jazdy, które zresztą w większości przypadków oczywiście odzyskują.

Efektem rządowej „walki” z drogowymi bandytami, za którą odpowiada skompromitowany minister spraw wewnętrznych, jest to, że przeciążone pracą sądy mają jej jeszcze więcej, policjanci mają dodatkowe obowiązki, a kierowcy zostali na dodatkową sądowo-biurokratyczną mitręgę. Za to bandytyzm drogowy ma się wciąż bardzo dobrze.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika