Propaganda mediów publicznych. „Kłamstwo was zniewoli!”
Telewizja Polska – jako instytucja publiczna utrzymywana jest z podatków pobieranych od wszystkich obywateli. I tych co głosują na PiS, i tych co na Platformę. Misją mediów publicznych jest realizacja wolności słowa, a także prawa obywateli do informacji. Misji powinna pilnować Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji – konstytucyjny organ, którego zadaniem jest stać „na straży interesu publicznego” – o czym mówi art. 213 Konstytucji. Skoro zatem media publiczne mają realizować interes publiczny, a „publiczność” polska jest politycznie zróżnicowana to i przekaz medialny powinien być zróżnicowany, czyli obiektywny.
Tymczasem od czasu kiedy media publiczne zostały w kadencji 2015-2019 podporządkowane Radzie Mediów Narodowych wybieranej politycznie przez Sejm, o żadnej tam „różnorodności” czy pluraliźmie nie ma co marzyć. Widać to szczególnie w okresie kampanii wyborczej, którą obecnie przeżywamy. Urzędujący prezydent reprezentant partii rządzącej przedstawiany jest w polskim radiu i polskiej telewizji wedle wzorca rumuńskiej telewizji za czasów Caucescu. Andrzej Duda wychylający się do Polaka z ekranu TVP to wzór cnót obywatelskich, patriota, mędrzec, troskliwy ojciec Narodu co to i o żołnierzach wyklętych pamięta i o emerytach nie zapomni.
Wad Pan Andrzej nie ma żadnych w odróżnieniu do jego konkurentów. Konkurenci Andrzeja Dudy do urzędu Prezydenta RP pokazywani w TVP, to z gruntu podejrzane albo i śmieszne okrutnie indywidua. Kidawa ledwie czyta z kartki, Kosiniak podnosił wiek emerytalny, a pozostali nie zasługują na poważne traktowanie w ogóle. I – jeśli nawet programy publicystyczne nie domalują czarnej gęby temu i owemu politykowi opozycji – to zrobią to prześmiewcy w programie satyrycznym (Patrz: „W tyle wizji”).
I tak oto widz polskiej TVP i słuchacz polskiego radia 24 godziny na dobę dostaje przekaz czarno-biały, w którym „Andrzej Duda jest cacy, a Opozycja jest beee!”
Jest jasne, że taki przekaz z gruntu nie może być prawdziwy. Nikt nie jest bowiem doskonały. Nie jestem zwolennikiem Platformy Obywatelskiej, w wyborach 2015 r. w drugiej turze głosowałem na Andrzeja Dudę, ale dziś, po pięciu latach prezydentury mogę wyliczyć całą listę politycznych błędów obecnego prezydenta, wskazać na jego brak samodzielności, czy na rażący brak kompetencji kiedy ów doktor prawa proponował wpisanie do Konstytucji wieku emerytalnego!
Także cechy charakteru obecnego prezydenta nadają się z łatwością do obśmiania co zauważył znakomity autor kabaretowy Robert Górski tworząc prześmiewczy serial pt. „Ucho Prezesa”. Serialowy prezydent – niejaki pan Adrian pokornie czeka pod gabinetem prezesa (w domyśle Kaczyńskiego) aż go wezwą i ani mu w głowie wykazać się jakąkolwiek samodzielnością.
Rola Adriana na dobre przylgnęła do Andrzeja Dudy na tyle, że jeden z jego konkurentów zapowiada, że „nie pozwoli z siebie zrobić pana Adriana”.
Serial „Ucho Prezesa” cieszy się ogromną popularnością w internecie, ale do publicznej telewizji jakoś się nie przedarł. Jakże tak wyśmiewać Andrzeja Dudę? Wyśmiewać to można, albo i nawet trzeba jego konkurentów: Kosiniaka, Kidawą i innych.
Każdy program publicystyczny w TVP jest stronniczy – prowadzący dziennikarze przerywają rozmówcom reprezentującym partie opozycyjne, i odwrotnie – wręcz podlizują się politykom z obozu rządzącego.
Nie trzeba wielkiej wnikliwości, żeby zobaczyć, że w przypadku mediów publicznych pod rządami PiS mamy do czynienia nie z rzetelnym, bezstronnym dziennikarstwem, ale z pro-rządową propagandą nie liczącą się z kryterium bezstronności i prawdy. Taka propaganda wykorzystująca monopol władzy, to w swej istocie instrumentalne kłamstwo służące utrzymaniu władzy w warunkach formalnie demokratycznych.
Wolność polityczna nie da się bowiem oddzielić od prawdy w życiu publicznym. Propaganda uniemożliwiająca prawdziwą ocenę faktów wyklucza także wolny wybór. Za czasów komuny do pozbawiania obywateli informacji służyła cenzura. Jak widać nie jest ona potrzebna.