„Prywatne telewizje” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 17.01.2015

„Prywatne telewizje”

Czy prywatne stacje telewizyjne naprawdę są prywatne? Otóż można mieć co do tego spore wątpliwości.

studiu_tv_elgaz

Już kilka razy spotkałem się z wypowiadanym publicznie zdaniem kilku dziennikarzy zatrudnionych w tzw. prywatnych stacjach telewizyjnych, że nie korzystają oni z pieniędzy budżetowych. Ostatnio taką opinię wygłosiła m. in. pani Monika Olejnik, gdy zarzucała górnikom, że pobierają skandalicznie duże pieniądze, mają niczym nieuzasadnione przywileje, w tym trzynastkę, czternastkę i jeden raczy wiedzieć, co jeszcze, a wszystko to wspierane pieniędzmi budżetowymi. Na replikę jej rozmówcy, że ona zarabia znacznie więcej niż przeciętny górnik była uprzejma przekonywać opinię publiczną, że nawet, jeśli tak jest, to ona, pracując w telewizji prywatnej, nie korzysta z pieniędzy publicznych.

Ostatnio w podobnym tonie wypowiedział się red. Piasecki, prowadząc w programie „Piaskiem po oczach” rozmowę z Pawłem Kukizem. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jednak drobne wypaczanie (żeby nie powiedzieć – zakłamywanie) rzeczywistości. Pisałem już kilka razy, że w gruncie rzeczy w Polsce nie ma niezależnych mediów. (https://gazetabaltycka.pl/promowane/goebbelsowska-propaganda-to-byl-maly-pikus; https://gazetabaltycka.pl/promowane/ministerstwo-edukacji-trwoni-pieniadze-na-bezsensowne-spoty-propagandowe).

I nic nie zmienią tu propagandowe hasła, mamienie opinii publicznej, przekonywanie o jakiejkolwiek niezależności dziennikarskiej. Aby móc o takiej niezależności mówić, wydawnictwa zatrudniające dziennikarzy musiałyby być niezależne finansowo. Niezależne przede wszystkim od władzy. Bo to właśnie władzę dziennikarze kontrolować powinni.

A jak to wygląda w Polsce? Gdy tylko sytuacja tej czy innej „telewizji prywatnej” staje się nieco trudniejsza, władza wyciąga pomocną dłoń i szczodrze lokuje w tej stacji różne reklamowe materiały, ogłoszenia i co tam jeszcze potrzeba. Gdy i to nie wystarcza, daje się ciche wytyczne zaprzyjaźnionym samorządom. Te chętnie reklamują (za niemałe pieniądze) swoje regiony, województwa, miasta. Efekty takiej reklamy są niewielkie lub żadne, ale przepływają skutecznie. Nawet bardzo.

Jeszcze bardziej krytyczna sytuacja jest w prasie. Dziś praktycznie trudno wyobrazić sobie działanie jakiejkolwiek lokalnej gazety bez wsparcia obowiązkowymi (wymuszonymi różnymi ustawami) ogłoszeniami i artykułami sponsorowanymi władz samorządowych i spółek będących własnością skarbu państwa. A gdy władza „daje pieniądze”, chce mieć na publikowane treści. Stąd coraz częstsze opinie wyrażane przez ludzi, że polskie dziennikarstwo stało się tubą propagandową rządu.

Po czym pozostaje mi tylko zaapelować do dziennikarzy, w tym stacji TVN, a zwłaszcza p. Moniki Olejnik, aby już nigdy nie utrzymywała w swych wypowiedziach, że nie jest opłacana pieniędzmi publicznymi. Bo na jej pobory składają się pośrednio podatki nie tylko płacone przeze mnie, ale i o dziwo, także przez nią.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Papa Smerf pisze:

    Media byłyby prywatnymi tylko wtedy kiedy telewidz miałby dostęp za opłatą poprzez dekoder.Perfidia tzw. prywatnych,które utrzymują się z reklam polega na tym że to są i tak nasze pieniądze zagrabione przy zakupie wszystkich towarów.Płacimy w ten sposób za utrzymywanie tych tub propagandowych niezależnie od tego czy korzystamy z nich czy też nie.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika